Prezentując swój projekt ustawy o Sądzie Najwyższym prezydent Andrzej Duda w poniedziałek powiedział, że jego propozycja zakłada utworzenie w Sądzie Najwyższym nowej Izby Kontroli Nadzwyczajnych i Spraw Publicznych, która rozpatrywałaby skargi na orzeczenia wszystkich sądów, niezależnie od instancji.

Czytaj: Prezydent proponuje zmiany w SN i chce rozmawiać o nowelizacji konstytucji ws KRS>>

Mogliby je wnosić obywatele za pośrednictwem m.in. prokuratora generalnego, rzecznika praw obywatelskich, rzecznika praw dziecka, rzecznika praw pacjenta, a także co najmniej 20 posłów lub senatorów za pośrednictwem marszałków tych izb.
- Jeżeli ktoś czuje się skrzywdzony orzeczeniem sądu, będzie mógł ubiegać się o wniesienie takiej skargi nadzwyczajnej do Sądu Najwyższego po to, żeby właśnie trudne sprawy ludzkie, tych którzy mają głębokie poczucie krzywdy na skutek orzeczeń polskich sądów mogły być załatwiane, mogły być jeszcze raz rozpoznane - mówił prezydent.

Według rzecznika KRS Waldemara Żurka, w Polsce często obywatele korzystają ze wszystkich możliwych środków, jeśli czują się pokrzywdzeni przez sąd. - To będzie de facto trzecia instancja - powiedział Żurek na antenie TVN 24.

Mniej krytycznie o propozycji prezydenta wypowiedział się dla tej samej stacji Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". - Skarga nadzwyczajna to nowa instytucja, w sposób ostrożny byłbym przychylny temu pomysłowi, oczywiście diabeł będzie tkwił w szczegółach – skomentował.

Krytycznie o pomyśle prezydenta wypowiada się też prof. Adam Strzembosz. – Ja współczuję tym podmiotom, które mają rozpatrywać prośby obywateli i potem kierować te skargi do Sądu Najwyższego. Sądzę, że gdzieś tak z milion spraw do nich wpłynie. Jeśli sądy w Polsce rozpatrują rocznie kilkanaście milionów spraw, to stron niezadowolonych z orzeczeń może być całkiem dużo. Znaczna część z tych osób uważa, że zostały skrzywdzone, a więc chętnie skorzystają one z tej nowej możliwości. A może być jeszcze gorzej, bo z omówienia projektu nie wynika, od kiedy by to obowiązywało – od wejścia ustawy w życie, a może od 1945 roku? To może radykalnie zwiększyć liczbę spraw kierowanych do Sądu Najwyższego na podstawie przepisu o skardze nadzwyczajnej – mówił prof. Strzembosz.
Jego zastrzeżenia budzi też bardzo szeroka podstawa prawna, na jakiej miałyby był rozpatrywane te skargi. – A więc wszystkie podstawy do apelacji, wszystkie podstawy do kasacji, podczas gdy dotąd Sąd Najwyższy badał tylko zgodność orzeczenia z prawem. A tu musiałby się zajmować zgodnością stanów faktycznych z ustaleniami sądów. To przecież jest ogromne obciążenie, który albo doprowadzi do ogromnej przewlekłości w tej nowej izbie Sądu Najwyższego, która miałaby rozpatrywać skargi nadzwyczajne, albo ta izba stanie się kpiną z obywateli. Bo jeżeli wielka liczba obywateli zechce skorzystać z tej możliwości i zwróci się o ponowne rozpoznanie ich spraw, a ta izba nie będzie tego w stanie zrobić, to zawód będzie olbrzymi – mówił prof. Adam Strzembosz na antenie TVN 24.

Wiecej>>