Prezes odpowiadał w ten sposób na pytanie, czy ukrócone zostaną przywileje sędziów. Podkreślił, że wierzy, iż się tego doczekamy i dokona się reforma wymiaru sprawiedliwości.

Czytaj: Spłaszczenie sądów narzędziem do wypychania niewygodnych sędziów? Rada premiera punktuje reformę >>

Sędzia nie jest od kwestionowania ustaw

Prezes PiS mówił, że parlament poprzez ustawy reguluje najbardziej istotne elementy życia społecznego. - I sąd ma obowiązek przestrzegać tych ustaw i ten obowiązek został ostatnio przez sądy, w ciągu ostatnich kilku lat odrzucony. Oni uznają zresztą jakieś inne reguły, które są wyższe ponad te ustawy. Oczywiście każdy sąd ma prawo stwierdzić, (że) ta ustawa jest sprzeczna z konstytucją i zgłosić się do Trybunału Konstytucyjnego, który rozstrzyga, czy jest sprzeczna, czy nie jest sprzeczna - mówił prezes PiS.

Dodał, że "sądy nie mogą same orzekać, czy jakaś ustawa im się podoba, czy nie podoba, tylko muszą działać tak, by te ustawy były przestrzegane, bo inaczej podważają sam sens demokracji". Zaznaczył, że jeżeli ci, którzy mają legitymację demokratyczną, nie mają prawa decydować o ustawach, to znaczy, że żadnej regulacji nie ma i rządzą sędziowie.

Sądy pod szerszą kontrolą?

Co więcej podkreślił również, że jak nie jest tak, że jak sędzia dostaje nominację to zstępuje na niego Duch Święty.

- To jest taki sam człowiek jak każdy inny, tylko że przeszedł pewne szkolenia, jeden jest mądry, drugi mniej, jeden jest uczciwy, inny mniej, tak jak to w życiu. I ci ludzie muszą być pod pewną kontrolą. Ta kontrola jest specyficzna, instancyjna - to jest ta kontrola generalna, ale powinna być też ta szersza kontrola społeczna - powiedział.

 

Zielone, czerwone, a może żółte światło dla spłaszczenia sądów

To kolejny głos prezesa, który zdaje się nawiązywać do projektów nowej ustawy o ustroju sądów powszechnych i przepisów ją wprowadzających, która ma na celu spłaszczenie struktury sądów i wprowadzenie jednolitego statusu sędziego. Tych samych, o których niezbyt przychylnie wypowiedziała się sama Rada Legislacyjna przy premierze, wskazując wprost, że przy obecnym konflikcie związanym z dotychczasowymi reformami, może pojawić się zarzut, że celem jest pozbycie się sędziów "niewygodnych politycznie".

W części projektu dotyczącej sędziów założenie jest takie, że procedura nominacyjna sędziów zostanie ograniczona do jednokrotnego aktu mianowania – na pierwsze stanowisko sędziowskie. Zmiana miejsca służbowego miałaby następować wskutek decyzji ministra, a wyższe wynagrodzenie wynikać jedynie ze stażu pracy i ewentualnie dodatków. Projektodawcy w uzasadnieniu podkreślają, że takie rozwiązanie spowoduje zniesienie dysproporcji finansowych pomiędzy sędziami różnych szczebli poprzez to, że awans ekonomiczny wynikać będzie wyłącznie ze stażu pracy, bez względu na szczebel sądu, w którym sędzia pełni służbę (z zachowaniem dodatków funkcyjnych i za długoletnią pracę). Sędziowie propozycje oceniają krytycznie - o czym wielokrotnie pisaliśmy - boją się usuwania "niewygodnych" dla władzy i byle jakości orzekania. Prezes Jarosław Kaczyński we wrześniu zapowiadał, że projekty wkrótce trafią do Sejmu.

Rada Legislacyjna choć wprost bardzo krytyczna nie jest, w swojej opinii zwraca uwagę na szereg kwestii. Po pierwsze - jak wskazuje - sam fakt ustanawiania jednolitego statusu sędziów sądów powszechnych nie jest w jej ocenie wystarczającym powodem, aby sędziów, którzy dotychczas orzekali w II instancji (w sądzie apelacyjnym) przenosić do sądu I instancji.

- Projektodawca nie wskazał natomiast innych, ustrojowych przyczyn przyjęcia powyższego rozwiązania, co – w obecnym stanie konfliktu związanego z wprowadzaniem dotychczasowych reform w wymiarze sprawiedliwości – prowadzić może nawet do zarzutu, że wprowadzana reforma (dwustopniowa struktura sądownictwa powszechnego i jednolity status sędziego sądu powszechnego) ma wyłącznie na celu swoiste „wypchnięcie” z tych struktur niektórych, najczęściej doświadczonych, sędziów poprzez wyznaczanie im miejsca służbowego w sądzie I instancji lub doprowadzenie tym samym do ich przejścia w stan spoczynku - zaznacza.

Autorzy opinii dodają, że w tym kontekście mogą pojawić się również zarzuty, iż chodzi o sędziów „niewygodnych” z powodów politycznych. Przypominają również ile dyskusji budziła propozycja obniżenia wieku przejścia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego, co ostatecznie doprowadziło do wycofania się organów państwa z przyjętych już rozwiązań.  - Po drugie, sędziwie ci przeszli ścieżkę awansu zawodowego obowiązującą w trakcie ich dotychczasowej służby sędziowskiej, otrzymali powołanie do określonego sądu apelacyjnego i ewentualna decyzja Ministra Sprawiedliwości o wyznaczeniu im miejsca służbowego w sądzie okręgowym (sądzie I instancji) będzie odczytywana, zapewne nie tylko przez samych zainteresowanych, jako swoista degradacja, dla której – co istotne - trudno znaleźć ustrojowe uzasadnienie. Skoro bowiem w ramach reformy mają powstać nowe sądy I instancji („nowe” sądy okręgowe) ukształtowane na bazie dotychczasowych sądów okręgowych i sądów rejonowych, to sądy II instancji (sądy regionalne) powstaną, co do zasady, na bazie dotychczasowych sądów II instancji, tj. sądów apelacyjnych (o czym może świadczyć chociażby to, że w większości ustaw dostosowywanych do proponowanych w projektach zmian, w tym w Kodeksie postępowania cywilnego i Kodeksie postępowania karnego, projektodawca zmierza do zastąpienia wyrazów „sąd apelacyjny” wyrazami „sąd regionalny” - podsumowuje Rada.

 

"Bo tak" - nie wystarczy, potrzebne konkrety

Radę Legislacyjną niepokoi też fakt, że projekt nie ustanawia żadnych kryteriów, według których Minister Sprawiedliwości będzie decydował o miejscu służbowym dotychczasowych sędziów sądów apelacyjnych. -  Co tylko zwiększy wiarygodność zarzutów o politycznym charakterze tychże decyzji. W rezultacie, podobnie jak przy kwestii awansu zawodowego sędziów, tak i w przypadku wyznaczania miejsca służbowego sędziów apelacyjnych, przy ocenie projektowanych zmian nie chodzi wyłącznie o formalne uczynienie „zadość konstytucyjnej zasadzie nieusuwalności sędziego” poprzez wprowadzenie możliwości „przeniesienia sędziego w stan spoczynku na jego wniosek, chociaż standard konstytucyjny nie wymaga zgody sędziego” - pisze powołując się na uzasadnienie propozycji - ale o skalę i sposób zastosowania art. 180 ust. 5 Konstytucji RP - podkreśla.

Eksperci premiera dodają, że jeżeli dojdzie, w ramach różnorodnych ocen wprowadzanych zmian, do uznania, że w istocie ich celem nie jest poprawa funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, a jedynie pozbycie się z systemu pewnej grupy sędziów, "to takie ujęcie może zaważyć na losach całej reformy systemu sądownictwa powszechnego".

- Przeniesienie sędziego na podstawie art. 180 ust. 5 Konstytucji RP do innego sądu może oznaczać także przeniesienie sędziego do sądu regionalnego, a podnoszony w uzasadnieniu projektu ustawy UD 323 fakt wykraczania proponowanych rozwiązań „ponad standard konstytucyjny” (dobrowolność przeniesienia sędziego w stan spoczynku) nie jest niczym nadzwyczajnym. W literaturze przedmiotu wskazuje się bowiem, że w przypadkach zmiany ustroju sądów, przy decyzji o przeniesieniu sędziego w stan spoczynku „nie bez znaczenia powinna być także opinia samego zainteresowanego sędziego” - dodaje Rada.

pru/ pap