Od 25 lat Fakro produkuje okna dachowe, a kilka lat temu poszedł Pan na wojnę z konkurencyjną, wielokrotnie większą, duńską firmą Velux. Dlaczego?
Ryszard Florek: Ponieważ na wielu rynkach, na których działamy, stosuje dumpingowe ceny swoich produktów, a jest to sprzeczne z unijnym prawem. Innymi słowy sprzedaje swoje towary poniżej kosztów, żeby wykluczyć nas z europejskich rynków, łamiąc prawo UE. Velux oferował również dystrybutorom nielegalne świadczenia, premie i rabaty w zamian za odmowę współpracy z Fakro. Duńczycy zaczęli to robić kilka lat temu, gdy stawaliśmy się coraz silniejsi i zaczęliśmy pojawiać się na kolejnych rynkach. Nie mam nic przeciwko uczciwej konkurencji jakością, ale mamy dowody na to, że Velux nie postępują uczciwie. Te dowody przedstawiliśmy cztery lata temu Komisji Europejskiej. Ta sprawa jest ważna nie tylko dla nas, ale wielu polskich firm, które chciałyby się szybciej rozwijać, a dziś balansują na granicy zysków i strat. To zresztą nie tylko kwestia polskich firm, ale także przyszłość polskiej gospodarki i zamożności Polaków.
To znaczy?
40 proc. globalnej produkcji okien dachowych powstaje w Polsce. Nad Wisłą okna produkuje także Velux i trudno mieć mu to za złe, bo tu tworzy miejsca pracy. Jednak według naszych analiz, w Polsce pozostaje tylko 2,7 proc. globalnych zysków w tej branży. Dlaczego tak się dzieje? Zyski są transferowane do kraju, z którego pochodzi dana spółka i tam są płacone podatki, w tym przypadku w Danii.
Prowadzona jest żonglerka w księgowości. Tak się dzieje w wielu branżach gospodarki, w której dominującą pozycję mają zachodnie koncerny i nie pierwszy raz okazuje się, że kapitał ma narodowość. Na wspólnym „wolnym” europejskim rynku o zamożności państw decyduje nie to, gdzie produkt jest wytwarzany; niewielki wpływ ma również to, gdzie towar jest sprzedawany. Decyduje to, z którego kraju pochodzi firma - do tego kraju spływa najwięcej zysków. Unijny wolny rynek przynosi największe korzyści głównie państwom silniejszym gospodarczo, uzależniając od siebie państwa słabsze.
Jak Polska może to zmienić?
Musimy nauczyć się ze sobą lepiej współpracować - my, Polacy. Jeśli tego nie zrobimy, firmy zachodnie będą nas nadal rozgrywać. Każde państwo, które opiera swój przyszły wzrost i rozwój tylko w oparciu o kapitał inwestorów zagranicznych jest krajem kolonialnym. Kupujemy w marketach, których właścicielami są zachodnie koncerny i co z tego mamy? Zyski ze sprzedaży trafiają do tych państw, tam płacone są podatki, które trafiają do francuskiego czy niemieckiego budżetu. Powtórzę - kapitał ma narodowość. Potrzebujemy więcej firm, które będą działały na globalnym rynku. Spór między Veluxem a Fakro jest de facto sporem o to, czy nowe miejsca pracy będą w Polsce, czy też w Danii i w którym kraju będą wyższe zarobki.
Sprawa Fakro, jak Pan wspomniał, jest w Komisji Europejskiej. Liczy Pan, że Komisja przychyli się do waszych argumentów?
Liczę na jakąkolwiek oficjalną decyzję Komisji Europejskiej, bo tylko po jej podjęciu będziemy mogli podjąć dalsze kroki prawne. Jeśli Komisja Europejska oficjalnie stwierdzi, że działania Velux nie naruszają prawa UE, to dopiero wtedy będę mógł iść z tą sprawą do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Póki co cztery lata czekamy na decyzję Komisji Europejskiej i naszym zdaniem jest ona specjalnie przedłużana, żebyśmy nie mogli iść w tej sprawie do ETS-u. Tymczasem, gdy Polska wprowadzała podatek od marketów, Komisji Europejskiej wystarczyło kilka tygodni, żeby go zakwestionować.
Próbował się Pan kontaktować z Komisją Europejską w tej sprawie?
Próbowaliśmy, ale bezskutecznie. Komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager, która jest Dunką, nie chce się z nami spotkać. Pomimo, że dwie trzecie spotkań pani komisarz z biznesem są to spotkania z duńskimi przedsiębiorcami. Warto zauważyć, że w historii Komisji Europejskiej komisarzem ds. konkurencji nigdy nie była osoba z krajów Europy Środkowo-Wschodniej. To jest tak ważny urząd, że zachodnie państwa na to nie pozwolą, bo wiele firm z tego regionu stosuje podobne praktyki, jak Velux, wobec konkurencji. W ciągu ostatnich 25 lat z rynku okien dachowych w Europie zniknęło kilkunastu producentów, a nie pojawił się ani jeden nowy. Velux jest absolutnym monopolistą na tym rynku, jeśli chodzi o zyski.
Czy próbował Pan szukać wsparcia w polskiej administracji?
Z prawnego punktu widzenia, jeśli nie ma oficjalnej decyzji Komisji Europejskiej w odniesieniu do naszej skargi - jej odrzucenia lub przyjęcia - sprawą nie może zająć się polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Spotkaliśmy się również z wicepremierem, ministrem rozwoju Mateuszem Morawieckim i obiecał nam pomóc w tej sprawie. Mamy wsparcie także ze strony szefa przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, Marka Prawdy. Konkurencja nas wyniszcza, a my nie mamy prawa do sądu na poziomie europejskim. Nie spasujemy, będziemy walczyć dalej.
O komentarz do sprawy PAP poprosiła firmę Velux i Komisję Europejską. Dyrektor generalny Velux Polska Jacek Siwiński napisał, że "Grupa Velux nie będzie odnosić się szczegółowo do zarzutów formułowanych przez Pana Prezesa Florka, do chwili zakończenia trwających właśnie procedur przed organami Komisji Europejskiej".
"Kierujemy się tą zasadą, ponieważ szanujemy prawo i stojące na jego straży instytucje. Zdecydowanie odrzucamy wszystkie zarzuty kierowane pod naszym adresem przez Prezesa Fakro. Po niespodziewanych kontrolach organów KE w naszych siedzibach w roku 2008, które były przeprowadzone na podstawie doniesień firmy Fakro, Komisja Europejska nie dopatrzyła się jakichkolwiek nieprawidłowości w działalności biznesowej Grupy Velux i zamknęła sprawę. Fakro złożyło kolejną, podobnej natury skargę do KE na rzekome naruszenia prawa z naszej strony. Procedura weryfikacyjna nadal trwa.
Zapewniam, że zarówno w Polsce, jak i na innych rynkach Grupa Velux prowadzi działalność gospodarczą zgodną z obowiązującymi przepisami prawa i najwyższymi standardami etycznymi. Jesteśmy firmą działającą odpowiedzialnie w wymiarze biznesowym i społecznym. Medialne nagłaśnianie przez naszego konkurenta bezpodstawnych oskarżeń pod naszym adresem to działanie nieuczciwe i nakierowane na oczernianie nas w oczach opinii publicznej" - zaznaczył Siwiński.
Komisja Europejska w komentarzu przesłanym PAP podała, że jak dotąd nie podjęła ostatecznej decyzji co do skargi i nie można przesądzać, jak zakończy się sprawa. Jak dodała, zebrała i przeanalizowała znaczącą ilość informacji przekazanych przez obie firmy, w tym dane finansowe dotyczące działalności w znaczące liczbie państw. Komisja podkreśliła, że pozostaje w stałym kontakcie ze spółką Fakro.
Rozmawiał Łukasz Osiński (PAP)