Zgodnie z propozycja resortu finansów, dług publiczny co do zasady ma być nadal przeliczany na złote wedle kursów walut z ostatniego dnia grudnia. Na czym polega nowość? Jeśli z takiej operacji będzie wynikało, że przekroczony zostanie pierwszy lub drugi próg ostrożnościowy, to zadłużenie zostanie przeliczone raz jeszcze, ale już według kursu średniorocznego, a dług będzie pomniejszony o tzw. wolne środki. Procedury ostrożnościowe zostaną uruchomione dopiero wtedy, gdy i po tej operacji relacja długu publicznego do PKB przekroczy progi. Zdaniem ekspertów Pracodawców RP takie działania noszą znamiona kreatywnej księgowości.
- Przede wszystkim trzeba podkreślić, że żadnemu środowisku nie zależy na tym, aby progi, po przekroczeniu których trzeba będzie ciąć wydatki, zostały przekroczone. Także środowisko pracodawców zdaje sobie sprawę, że pociągnęłoby to za sobą szereg negatywnych konsekwencji - tak społecznych, jak i stricte ekonomicznych, czy też gospodarczych. Nie dziwi nas więc determinacja resortu, aby do tego – przynajmniej na papierze – nie doszło – mówi ekspert Pracodawców RP, Piotr Rogowiecki.
Dodaje jednak, że można się obawiać, że omawiana propozycja wynika z faktu, że sytuacja finansów publicznych (lub prognozy co do niej) jest gorsza niż się to powszechnie przedstawia. Dlaczego tak jest? – Przez ostatnie 5 lat na palcach jednej ręki można policzyć reformy dotyczące strony wydatkowej budżetu – mówi Rogowiecki. – Reforma emerytur mundurowych, wydłużenie wieku emerytalnego oraz zamrożenie płac w budżetówce to jedyne działania po stronie wydatkowej budżetu, za które można pochwalić nasze władze – mówi ekspert Rogowiecki przypominając jednocześnie, że dużo łatwiej szło władzom z przychodami. – Podniesienie stawek VAT, czy też wymiaru składki rentowej to tylko przykłady – wymienia Rogowiecki.
To doprowadziło do sytuacji, w której spowolnienie gospodarcze zostało dodatkowo wzmocnione rosnącym fiskalizmem państwa. – Efekt? Kolejne księgowe pomysły, które mają udowodnić, że jest lepiej niż w rzeczywistości. Tyle tylko, że jak spojrzymy na południe Europy, łatwo znajdziemy tam dowody na to, że jest to gra, w której „nagrodą” jest głęboki kryzys – ostrzega Rogowiecki.

Źródło: Pracodawcy RP