Wiceprezydent Pracodawców RP Janusz Pietkiewicz podkreślił, że choć dialog społeczny nie może istnieć bez związków zawodowych, to jednak partner do dialogu musi być niezależny i wolny od nacisków z zewnątrz. W przeciwnym razie dialog nie ma sensu. - W tej debacie nie chodzi o liczby, które obrazują wielkość wydatków ponoszonych przez pracodawców, lecz o prawne zasady finansowania zakładowych organizacji związkowych w Polsce. Czy są one zgodne z konstytucją i prawem międzynarodowym - powiedział Janusz Pietkiewicz.
Doradca Prezydenta Pracodawców RP, dr Monika Gładoch przypomniała, że obowiązujące regulacje bazują na przepisach poprzedniej ustawy o związkach zawodowych z 1982 r. W dobie pluralizmu związkowego pracodawca finansuje już nie jeden związek zawodowy, lecz kilkanaście. Ekspert wskazał na wyrok NSA z 28 sierpnia 2009 r., w którym odmówiono pracodawcom prawa zaliczenia wydatków związanych z funkcjonowaniem u niego organizacji związkowych do kosztów uzyskania przychodu. W uzasadnieniu Sąd podkreślał, że niedopuszczalne jest finansowe wspieranie związków zawodowych przez pracodawcę lub organizację pracodawców, bo takie postępowanie jest uznawane za akt ingerencji w wolności związkowe. Jest to przytoczenie kilkakrotnie przywoływanego podczas konferencji art. 2 konwencji nr 98 Międzynarodowej Organizacji Pracy. 
Paneliści podkreślali, że pracodawcy mają możliwość wysublimowanego wpływania na związki zawodowe, m.in. poprzez udostępnienie lepszego lub gorszego pomieszczenia. Zgodzili się, że związki zawodowe są wręcz niezbędnym elementem, ale głównym problemem jest to, że w zdecydowanej większości nie są one reprezentatywne.
Prof. dr hab. Jerzy Wratny z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych, Instytutu Nauk Prawnych PAN podkreślił, że spadające uzwiązkowienie zakładów pracy (z badań wynika, że do związków zawodowych należy zaledwie 16 proc. Polaków) powoduje, iż automatycznie spadają koszty ich utrzymania przez pracodawców. – Bardzo chciałbym, żeby związki zawodowe były opłacane jedynie ze składek ich członków, ale to jest nierealne – podkreślił prof. Wratny. – Jeśli już miałoby do tego dojść, to stopniowo – dodał profesor, przypomniając propozycje Komisji Kodyfikacyjnej, sprowadzające się do ograniczenia częściowego zwolnienia związkowców od pracy - na jeden dzień w tygodniu, przy czym ich liczba ograniczyłaby się do trzech członków zarządu. – Oczywiście byłoby sytuacją idealną, gdyby związki finansowały się ze składek. To moje marzenie, może kiedyś się spełni – stwierdził Dyrektor Biura Kadr i Relacji Społecznych ArcelorMittal Poland Andrzej Węglarz podkreślając, iż w jego firmie istnieje aż 36 organizacji związkowych.
Niezwykle ciekawą kwestię podjął Tomasz Kuydowicz, główny specjalista ds. prawnych Związku Pracodawców Polska Miedź. Przedstawił bowiem pomysł wyprowadzenia z zakładów pracy wszystkich organizacji związkowych. Moderująca debatę mecenas Monika Gładoch stwierdziła, że w takim przypadku trzeba byłoby przebudować nie tylko cały system związkowy, ale i ruch pracodawców, a to byłaby już rewolucją.