Punktem wyjścia do dyskusji był projekt opracowany w grudniu ubiegłego roku przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jak twierdzi sekretarz Fundacji Adam Bodnar, zmiany idą w dobrym kierunku. Pojawi się np. kategoria zgromadzeń spontanicznych, a także obowiązek wyznaczenia miejsc, w których organizowanie zgromadzeń publicznych nie będzie wymagać zawiadomienia (hyde parków). Najważniejszy jest jednak pomysł usprawnienia procedury składania zawiadomienia o odbyciu zgromadzenia. Dotychczas przebiegała ona w ten sposób, iż organizator miał obowiązek zgłosić organowi gminy zamiar odbycia zgromadzenia najwcześniej 30, a najpóźniej trzy dni przed datą zgromadzenia. Jeśli organ gminy dostrzegł powody wydania zakazu, to miał obowiązek doręczyć go organizatorowi w ciągu trzech dni od zgłoszenia, ale nie później niż 24 godziny przed rozpoczęciem zgromadzenia. Projekt MSWiA zakłada zmianę terminów zawiadamiania o zgromadzeniu. Wydłużeniu ulegnie termin minimalny na złożenie zawiadomienia z trzech do czterech dni. W razie zakazu organ gminy będzie miał obowiązek doręczyć go organizatorowi nie później niż w ciągu 24 godzin od złożenia zawiadomienia. Z kolei organizator będzie miał 24 godziny na złożenie odwołania, które jeszcze tego samego dnia będzie przekazywane wojewodzie. Wojewoda zaś będzie miał obowiązek doręczyć swoją decyzję na 24 godziny przed planowanym zgromadzeniem.

Uczestniczący w debacie konstytucjonalista prof. Wiktor Osiatyński z uznaniem wypowiadał się o kierunku proponowanych zmian. Podkreślał, że prawo do zgromadzeń należy do podstawowych praw obywatelskich. - Jest ono szczególnie ważne dla grup mniejszościowych, zmarginalizowanych, które nie mają reprezentacji w parlamencie i nie mają szansy na przedstawienie swoich racji w innej formie - mówił prof. Osiatyński.
Sławomir Pyźlak, prawnik z MSWiA podkreślał, że przygotowana w tym resorcie nowelizacja ma za zadanie lepsze zapewnienie korzystania przez obywateli konstytucyjnego prawa do zgromadzeń. Zwracał jednak uwagę, że problem ten ma dwa aspekty: prawo określonej grupy do manifestowania swoich opinii i prawo do bezpieczeństwa innych osób, nie biorących udziału w zgromadzeniu.
Na ten problem zwracała też uwagę Ewa Gawor z Urzędu Miasta st. Warszawy, która przypomniała, że konstytucja mówi o zgromadzeniach pokojowych. - Wiele lat tym się zajmuję i jeszcze nie widziałam zgłoszenia o demonstracji niepokojowej. Tak twierdzą organizatorzy nawet wtedy, gdy doskonale wiedzą, że uczestnicy zabierają ze sobą styliska od kilofów, kamienie, czy opony do podpalenia - mówi dyr. Gawor. Jej zdaniem pożądane też byłoby określenie, kiedy kończy się pokojowy charakter demonstracji, a także to, jak godzić prawo do zgromadzeń z prawami mieszkańców. - Tego mi brakuje w projekcie - mówi Ewa Gawor.
Nawiązując do uwag zgłaszanych zarówno do obowiązującego prawa jak i do proponowanych zmian inspektor Adam Pałafij z Komendy Głównej Policji stwierdził, że polskie przepisy dotyczące zgromadzeń mieszczą się w europejskich standardach. Jego zdaniem problem tkwi w niewłaściwym stosowaniu tego prawa. Podkreślał też, że policja nie jest zainteresowana rozpędzaniem demonstracji. - Wolimy przejść całą trasę obok demonstrujących, bez potrzeby interweniowania - mówił insp. Pałafij. I dodał, że taka "obsługa" zgromadzenia jest tańsza od sytuacji, gdy policja musi interweniować.