Kolejnym problemem, na który zwrócono uwagę jest delegitymizacja władzy sądowniczej. Profesor dr hab. Mirosław Wyrzykowski, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w spoczynku podkreślał, że jest to obecnie "dramat polskiego sądownictwa",  którego skutki  będą bardzo długo trwały i są niezwykle trudne do odwrócenie. Sposobem - jak mówił zarówno on jak i inni prelegenci, jest otwieranie się na społeczeństwo i prospołeczne podejście m.in. do wydawanych orzeczeń.

Konferencja współorganizowana była m.in. przez Iustitię, Instytut Nauk Politycznych PAN oraz Uniwersytet Warszawski.   

Uderzenie w niezawisłość sędziowską

Uczestnicy konferencji zgodnie podkreślali, że obecnie postępowania dyscyplinarne są wykorzystywane politycznie, a ich celem jest z jednej strony zastraszanie sędziów, z drugiej wywołania efektu mrożącego wśród pozostałych. 

 


- Gdy pomyślimy sobie, że tych postępowań jest coraz więcej, ich liczba obecnie idzie w dziesiątki, to można oceniać, że odpowiedzialność dyscyplinarna sędziów stała się instrumentem politycznym, narzędziem do szykanowania, zastraszania sędziów, którzy maja odwagę mówić o praworządności i niezawisłości sędziowskiej - mówił sędzia Tomasz Marczyński, wiceprezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". 

Wskazał, że nie chodzi o pojedyncze sprawy dotyczące "usterek w zachowaniu sędziów", a o uderzenie w podstawowe gwarancje, także dla obywateli, wynikające z niezawisłości sędziowskiej.

Profesor Wyrzykowski dodawał, że wszystkie działania, które aktualnie są widoczne, polegają na deprecjacji, deformacji i destrukcji jeśli chodzi o władze sądowniczą, a ich celem jest uderzenie w legitymizację sędziowską. Nawiązał m.in. do wszczynania postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów, którzy skierowali np. pytania prejudycjalne.   

- Legitymizacja to jest poparcie jakie sądownictwo otrzymuje od społeczeństwa i legitymizacja sędziowska to jest też  stosowanie instrumentów, które są właściwe sądowi, czyli pytań prawnych do SN, pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości UE, czy pytań do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Dlatego zarzut wobec sędziego lub sądów, iż wykorzystują dane im środki  i instrumenty prawne, jest autodelegitymizacją podmiotu, który taki zarzut stawia -  zaznaczył. 

I dodał, że im bardziej władza sądownicza jest widoczna "tym bardziej kuriozalne są zachowanie innych władz". Z drugiej strony - jak dodał - źródłem legitymizacji wymiaru sprawiedliwości jest właśnie zdolność przeciwdziałania celowej patologizacji prawa. Przypomniał, że sędzia ma służyć wiernie Rzeczpospolitej, stać na straży niezawisłości sędziów i niezależności sądownictwa. - W tym kontekście nieposłuszeństwo sędziowskie jest esencją postawy legalistycznej - mówił. 

Czytaj: Eksperci Fundacji Batorego o SN: brak uzasadnienia dla nowych izb>>
 

Zbyt ogólne podstawy "dyscyplinarek" uderzają w sędziów

Prawnicy podkreślali równocześnie, że  największym wrogiem niezawisłości sędziowskiej jest strach, przed wydaniem wyroku i strach przed instrumentalnym wykorzystaniem postępowania dyscyplinarnego. Dodawali, że tak się dzieje gdy postawy dyscyplinarne można zbyt ogólnie interpretować.  Dr Michał Laskowski, sędzia Sądu Najwyższego podkreślał, że organizacje międzynarodowe, m.in. Komisja Wenecka ale też ETPCz, wypowiadały się w zakresie deliktu dyscyplinarnego, podkreślając, że te postawy zbyt ogólne nie powinny być, że katalog ich powinien być zamknięty. 

Czytaj: 
Delegacje sędziów uderzają w sądy rejonowe>>
Sędziowie o dyscyplinarkach - mamy mniej praw niż przestępca>>

- Regulacje obowiązujące w Polsce są zbyt ogólne. Sędzia ma prawo do błędów jak każdy człowieka, a obraza przepisów prawa, czy czasem rażące naruszenia prawa, są podstawą do uchylenia wyroku w sądzie odwoławczym czy kasacyjnym, ale nie zawsze - powinny być podstawą do inicjowanie postępowania dyscyplinarnego - mówił. I dodał, że podstawą jest to by te przesłanki interpretować w sposób bardzo zawężający - tak by nie pociągać do odpowiedzialności sędziów, którzy podjęli określone decyzje procesowe, zadali pytania prejudycjalne, czy wzięli udział w debacie publicznej. 

Obecna praktyka jest taka, że te granice się rozciąga, zwłaszcza w zakresie stawiania zarzutów politycznego zachowania sędziów - bo sędzia musi być apolityczny. Tymczasem udział w debacie publicznej to jest prawo sędziego, to jest nawet jego obowiązek wobec społeczeństwa, ponieważ jesteśmy specjalistami w określonej tematyce i swoją wiedzę  powinniśmy przekazywać. A w czasach kryzysu konstytucyjnego to udział w debacie jest obowiązkiem. Mamy obowiązek zabrać głos i pokazać jakie zagrożenia występują - zaznaczył.  

Dopytywany przez Prawo.pl, czy powinien zostać stworzony zamknięty katalog podstaw postępowań, przyznał, że "kazuistyczne określenia wszystkich form uchybienia godności urzędu" nie wydaje się możliwe. - Mamy do czynienia z dość ogólnymi podstawami, pytanie czy da się je sensownie zawęzić, czy należy tak robić, żeby przypadkiem coś istotnego, nie znalazło się poza tym katalogiem - zaznaczył. 

Rozliczanie władzy sądowniczej  - częścią prawa do sądu

Prof. Anna Młynarska-Sobaczewska z INP PAN (konferencja została zorganizowana w ramach projektu badawczego dotyczącego rozliczalności m.in. sędziów) podkreślała, że rozliczalność władzy sądowniczej potrzebna jest jako element prawa do sądu, do bezstronnego sądu i jest konieczną pochodną zaufania do sądu. 

Jak dodała, ważne jest to kto i za co sędziów rozlicza. - Bo jeśli za zachowanie sędziego i za rozstrzyganie przez sędziego, to pojawia się duże zagrożenie dla jego niezawisłości - mówiła.  I dodała, że oddzielenie rozliczenia od odpowiedzialności prawnej i dyscyplinarnej a nawet politycznej jest bardzo trudne. 

- Najważniejszą formą rozliczenia jest kontrola instancyjna. Jest także po to aby sąd pierwszej instancji przedstawił swój proces myślowy, który doprowadził go do konkretnego stanowiska. W praktyce oznacza możliwość uchylenia i zmiany orzeczenia i ciąży najbardziej na sędziowskim umyśle, wpływając na zmianę podejście - dodała.  I podkresliła, że to filar rozliczalności władzy sądowniczej. Istotna jest też kontrola społeczna.