Chodzi o sprawę z 2017 r., kiedy bawarskie media - rozgłośnia radiowa B5 i regionalny portal informacyjny Mittelbayerische - użyły na swoich stronach internetowych określenia „polski obóz” w stosunku do obozu zagłady w Treblince.

Czytaj też: TSUE: Sporu z niemieckim wydawcą o "polskie obozy" nie może rozpatrywać polski sąd >

Żądanie przeprosin

Prawnicy działający w Stowarzyszeniu Patria Nostra w imieniu Stanisława Zalewskiego, byłego więźnia tego obozu, który poczuł się obrażony tym sformułowaniem, wnieśli o przeprosiny oraz o wpłacenie 50 tys. złotych na rzecz Stowarzyszenia. Jednak pełnomocnicy z Niemiec zakwestionowali prawo polskiego sądu do orzekania w tej sprawie. Wskazali, że proces powinien toczyć się przed niemieckim wymiarem sprawiedliwości.

 

 

Na rozprawę do Monachium

Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował się na wysłanie w tej sprawie pytania prejudycjalnego do TSUE, ten zaś przyznał rację portalowi niemieckiemu.

W konsekwencji - 90-letni były więzień, musiałaby jeździć na rozprawy do Monachium. A tam czekałby na niego wyrok niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego wydany w sprawie nieżyjącego już Karola Tendery. Wyrok niekorzystny, bo stawiający ponad wszystko wolność słowa i prawo do wyrażenia własnej opinii.

– Szukaliśmy sojuszników dla naszych działań i znaleźliśmy - wyjaśnia adwokat Lech Obara, prezes Stowarzyszenia Patria Nostra. - Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Marcin Wiącek zdecydował się poprzeć naszą kasację w trybie Amicus Curiae (Przyjaciel Sądu). Marcin Wiącek wyraził też zainteresowanie formalnym wzięciem udziału w rozprawie przed Sądem Najwyższym.

 

Błędna interpretacja rozporządzenia

W skardze kasacyjnej wskazano, że wykładnia art. 7 pkt 2 rozporządzenia nr 1215/2012 przez Trybunał w Luksemburgu nie stanowi przeszkody do uznania polskiej jurysdykcji. Określnie o „polskich obozach” zawiera w sobie elementy, które pozwalają powiązać je w sposób pośredni z dobrami osobistymi chociażby byłych więźniów obozów zagłady zamieszkałych w Polsce.

W takiej sytuacji niemiecki wydawca mógł przewidywać, że tego rodzaju wypowiedzi w Polsce mogą wywołać oburzenie i poczucie krzywdy byłych więźniów obozów zagłady. Ponadto, w skardze zwrócono uwagę, że „centrum spraw życiowych” nie jest jedynym łącznikiem determinującym zastosowanie art. 7 pkt 2 rozporządzenia nr 1215/2012. Zgodnie bowiem z tzw. regułą mozaiki, ugruntowaną przez TSUE w orzeczeniu z dnia 7 marca 1995 r. w sprawie C-68/93 Fiona Shevill, osoba poszkodowana przez artykuł prasowy rozpowszechniony w kilku państwach członkowskich może domagać się odszkodowania od wydawcy zarówno przed sądem państwa, gdzie wydawca tej publikacji ma siedzibę, jak i również przed sądem państwa członkowskiego, w którym ta publikacja została rozpowszechniona i gdzie poszkodowany doznał krzywdy z powodu naruszenia jego godności narodowej i tożsamości narodowej.

Sprawdź też: Dotychczasowa praktyka i orzecznictwo dotyczące jurysdykcji krajowej w sprawach o ochronę dóbr osobistych a wyrok Trybunału Sprawiedliwości z 17.06.2021 r., C-800/19, Mittelbayerischer Verlag KG przeciwko SM >>>

Wadliwe kody pamięci

Sąd Apelacyjny oddalając pozew Stanisława Zalewskiego całkowicie to pominął, tak że nawet nie wiadomo, dlaczego nie uwzględnił jej w swoim rozstrzygnięciu. - Stowarzyszenie Patria Nostra uznało za zasadne wsparcie Stanisława Zalewskiego, jako że wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie, kwestionujący polską jurysdykcję w tej sprawie, rzutowałby na inne podobne sprawy.

- Stąd tak ważne jest, aby Sąd Najwyższy zweryfikował postanowienie Sądu Apelacyjnego w Warszawie i ewentualnie nie pozwolił na stosowanie praktyki orzeczniczej sądów powszechnych polegającej na odrzuceniu pozwów dotyczących powielania przez zagraniczne redakcje wadliwych kodów pamięci o sprawcach zbrodni popełnionych w obozach zagłady – podsumowuje mec. Lech Obara.