Przyrost naturalny stał się ostatnio modnym tematem. W mediach pojawiają się kampanie zachęcające kobiety do rodzenia i wychowywania dzieci. Jako przeszkodę do powiększania rodziny najczęściej podaje się ambicje zawodowe młodych kobiet, niepewną sytuację finansową rodziców, a szczególnie matki, która po powrocie do pracy po urlopie macierzyńskim, może zostać z tej pracy zwolniona, a także postawy konsumpcyjne młodych małżeństw, które chcą w pełni korzystać z życia, nie będąc obciążonymi potomstwem.
Problem ten jest traktowany niezwykle płytko, bowiem prawodawstwo całą swoją uwagę koncentrowało na samej matce (pracowniczce), a nie na stworzeniu sprzyjających warunków dla zatrudniania kobiet i utrzymania miejsca pracy dla kobiety, która rodzi dziecko i w związku z tym przestaje pracować, korzystając ze zwolnień lekarskich i urlopu macierzyńskiego.
Z jednej strony panie same zapracowały na to, aby pracodawca był niechętny do zatrudniania młodych kobiet, które są w okresie „rozrodczym”. Osoby te bardzo często wykorzystują zwolnienia lekarskie po to, aby jak najwcześniej zaprzestać pracy aż do rozwiązania ciąży. W końcu kobieta w ciąży dostaje zasiłek na preferencyjnych zasadach, czyli 100 % podstawy wymiaru, a nie 80 proc. jak przy zwykłym chorobowym.
Z drugiej strony państwo nie proponuje pracodawcy niczego, co mogłoby zachęcić go do zatrudniania kobiet, co do których istnieje wysokie prawdopodobieństwo zajścia w ciążę. Dla pracodawcy pracownica w ciąży jest ogromnym problemem. Nawet jeśli kobieta jest uczciwa i przechodzi na chorobowe np. w okolicach 8 miesiąca ciąży to i tak razem z urlopem macierzyńskim, będzie nieobecna w pracy około pół roku. Chociaż pracodawca płaci za nią 33 dni, a potem jest ona utrzymywana przez ZUS, to musi zorganizować jej zastępstwo, czyli pozyskać pracownika, przeszkolić i utrzymać jego miejsce pracy. Do czasu znalezienia tego zastępstwa pracodawca musi niejednokrotnie obciążyć obowiązkami nieobecnej pracownicy innych pracowników, co powoduje dezorganizację w miejscu pracy. W tym zakresie pracodawca nie otrzymuje od państwa żadnego wsparcia, a mogłoby to być na przykład dofinansowanie do pensji nowego - zastępującego pracownika. Polityka prorodzinna nie powinna być kierowana tylko wobec pracownicy, ale także wobec pracodawcy – kreatora miejsc pracy.
Nasza polityka prorodzinna zawodzi także wobec kolejnej kategorii pracodawców, a mianowicie kobiet przedsiębiorców. Pani, która wykonuje działalność gospodarczą, jest traktowana gorzej niż zatrudniana przez nią pracownica. Niedość, że nabywa prawo do zasiłku po 90 dniach ubezpieczenia a nie tak jak jej pracownica po 30, to w dodatku jej ubezpieczenie jest pomniejszane o składkę zdrowotną. Absurd polega na tym, że pomimo przejścia na tak zwane L4 czy urlop macierzyński, kobieta-przedsiębiorca otrzymuje świadczenie, ale nadal musi opłacać składkę zdrowotną w zasadzie z tego zasiłku – w tym zakresie nie ma żadnych ulg. To niesprawiedliwe, że pracowniczki dostają zasiłki na zasadach preferencyjnych, a pracodawczynie (przedsiębiorcy) mają z definicji pomniejszane zasiłki o wysokość składki zdrowotnej. Trzeba dodać, że pracownica ma na utrzymaniu tylko swoją rodzinę, a kobieta przedsiębiorca ma na utrzymaniu swoją rodzinę, swoje przedsiębiorstwo i miejsca pracy, które tworzy. Za to w ramach podziękowań pani pracodawca musi płacić państwu haracz. Moim zdaniem fakt, że przedsiębiorca musi opłacać składkę zdrowotną w trakcie otrzymywania zasiłku jest niesprawiedliwością i absurdem. Podobnie jak to, że przedsiębiorca nabywa prawo do świadczeń dopiero po 90 dniach – przecież jego ubezpieczenie nie jest gorsze ani niższe.
Państwo nie ma żadnych propozycji dla pracodawców, którzy zatrudniają kobiety, które zachodzą w ciążę. Państwo nie ma także żadnej oferty dla kobiet, które są przedsiębiorcami i rodzą dzieci. Te kobiety są traktowane wyjątkowo niesprawiedliwie i są pozostawione same sobie, a w zasadzie powinno się na ich rzecz przewidzieć szczególną pomoc, ulgi i świadczenia, bo tworzą zakłady pracy i miejsca pracy oraz przysparzają państwu dochody. Ta sytuacja nie sprzyja rozwojowi polskiej przedsiębiorczości, a wręcz hamuje ewentualny rozwój poprzez niechęć kobiet wynikającą z opisanych powyżej warunków do podejmowania własnej działalności gospodarczej.
Dopóki państwo nie skieruje prawdziwej oferty prorodzinnej dla pracodawcy, a poprzez to nie zapewni bezpieczeństwa zatrudnienia pracowniczkom, będziemy mieli do czynienia z ograniczeniem przyrostu naturalnego i nie możemy mówić serio o polityce prorodzinnej w Polsce.
Problem ten jest traktowany niezwykle płytko, bowiem prawodawstwo całą swoją uwagę koncentrowało na samej matce (pracowniczce), a nie na stworzeniu sprzyjających warunków dla zatrudniania kobiet i utrzymania miejsca pracy dla kobiety, która rodzi dziecko i w związku z tym przestaje pracować, korzystając ze zwolnień lekarskich i urlopu macierzyńskiego.
Z jednej strony panie same zapracowały na to, aby pracodawca był niechętny do zatrudniania młodych kobiet, które są w okresie „rozrodczym”. Osoby te bardzo często wykorzystują zwolnienia lekarskie po to, aby jak najwcześniej zaprzestać pracy aż do rozwiązania ciąży. W końcu kobieta w ciąży dostaje zasiłek na preferencyjnych zasadach, czyli 100 % podstawy wymiaru, a nie 80 proc. jak przy zwykłym chorobowym.
Z drugiej strony państwo nie proponuje pracodawcy niczego, co mogłoby zachęcić go do zatrudniania kobiet, co do których istnieje wysokie prawdopodobieństwo zajścia w ciążę. Dla pracodawcy pracownica w ciąży jest ogromnym problemem. Nawet jeśli kobieta jest uczciwa i przechodzi na chorobowe np. w okolicach 8 miesiąca ciąży to i tak razem z urlopem macierzyńskim, będzie nieobecna w pracy około pół roku. Chociaż pracodawca płaci za nią 33 dni, a potem jest ona utrzymywana przez ZUS, to musi zorganizować jej zastępstwo, czyli pozyskać pracownika, przeszkolić i utrzymać jego miejsce pracy. Do czasu znalezienia tego zastępstwa pracodawca musi niejednokrotnie obciążyć obowiązkami nieobecnej pracownicy innych pracowników, co powoduje dezorganizację w miejscu pracy. W tym zakresie pracodawca nie otrzymuje od państwa żadnego wsparcia, a mogłoby to być na przykład dofinansowanie do pensji nowego - zastępującego pracownika. Polityka prorodzinna nie powinna być kierowana tylko wobec pracownicy, ale także wobec pracodawcy – kreatora miejsc pracy.
Nasza polityka prorodzinna zawodzi także wobec kolejnej kategorii pracodawców, a mianowicie kobiet przedsiębiorców. Pani, która wykonuje działalność gospodarczą, jest traktowana gorzej niż zatrudniana przez nią pracownica. Niedość, że nabywa prawo do zasiłku po 90 dniach ubezpieczenia a nie tak jak jej pracownica po 30, to w dodatku jej ubezpieczenie jest pomniejszane o składkę zdrowotną. Absurd polega na tym, że pomimo przejścia na tak zwane L4 czy urlop macierzyński, kobieta-przedsiębiorca otrzymuje świadczenie, ale nadal musi opłacać składkę zdrowotną w zasadzie z tego zasiłku – w tym zakresie nie ma żadnych ulg. To niesprawiedliwe, że pracowniczki dostają zasiłki na zasadach preferencyjnych, a pracodawczynie (przedsiębiorcy) mają z definicji pomniejszane zasiłki o wysokość składki zdrowotnej. Trzeba dodać, że pracownica ma na utrzymaniu tylko swoją rodzinę, a kobieta przedsiębiorca ma na utrzymaniu swoją rodzinę, swoje przedsiębiorstwo i miejsca pracy, które tworzy. Za to w ramach podziękowań pani pracodawca musi płacić państwu haracz. Moim zdaniem fakt, że przedsiębiorca musi opłacać składkę zdrowotną w trakcie otrzymywania zasiłku jest niesprawiedliwością i absurdem. Podobnie jak to, że przedsiębiorca nabywa prawo do świadczeń dopiero po 90 dniach – przecież jego ubezpieczenie nie jest gorsze ani niższe.
Państwo nie ma żadnych propozycji dla pracodawców, którzy zatrudniają kobiety, które zachodzą w ciążę. Państwo nie ma także żadnej oferty dla kobiet, które są przedsiębiorcami i rodzą dzieci. Te kobiety są traktowane wyjątkowo niesprawiedliwie i są pozostawione same sobie, a w zasadzie powinno się na ich rzecz przewidzieć szczególną pomoc, ulgi i świadczenia, bo tworzą zakłady pracy i miejsca pracy oraz przysparzają państwu dochody. Ta sytuacja nie sprzyja rozwojowi polskiej przedsiębiorczości, a wręcz hamuje ewentualny rozwój poprzez niechęć kobiet wynikającą z opisanych powyżej warunków do podejmowania własnej działalności gospodarczej.
Dopóki państwo nie skieruje prawdziwej oferty prorodzinnej dla pracodawcy, a poprzez to nie zapewni bezpieczeństwa zatrudnienia pracowniczkom, będziemy mieli do czynienia z ograniczeniem przyrostu naturalnego i nie możemy mówić serio o polityce prorodzinnej w Polsce.