-  Sytuacja przypomina Proces Kafki: ani opinia publiczna, ani sam zatrzymany, ani jego obrońca nie wiedzą, co okazało się problemem dla służb – czytamy w opinii Fundacji Panoptykon. Fundacja zaapelowała do sejmowej Komisji służb specjalnych, żeby przyjrzała się tej sprawie. Domaga się też zmian w procedurze decydowania o wydalaniu z Polski obcokrajowców, żeby zagwarantować im prawo do obrony.

Jak przypomina fundacja, Ameer Alkhawlany, doktorant na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Jagiellońskiego, został aresztowany i osadzony w ośrodku dla cudzoziemców na podstawie opinii szefa ABW, który uznał go za „zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski”. Irakijczykowi grozi deportacja do ogarniętej wojną ojczyzny. - Motywy tej decyzji są tajne. Nie pozna ich ani opinia publiczna, ani sam Ameer Alkhawlany i jego obrońca - wyjaśnia Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon. - Zwróciliśmy się do posłów z sejmowej Komisji służb specjalnych, żeby przyjrzeli się sprawie Alkhawlany’ego. Tylko oni mogą oni zażądać od Szefa ABW wyjaśnień - informuje Klicki.

Jak mówi, w tej sprawie kluczowe jest pozbawienie zatrzymanego prawa do obrony – tylko z tego powodu, że nie ma polskiego obywatelstwa. Fundacja Panoptykon w swoim wystąpieniu do posłów domaga się również, by zmieniono przepisy, żeby w sposób systemowy zagwarantować cudzoziemcom prawo do obrony w podobnych sytuacjach. - Takim rozwiązaniem mogłoby być np. stworzenie instytucji specjalnego pełnomocnika, który miałby wgląd w materiały niejawne, dzięki czemu mógłby występować w obronie zatrzymanego”, mówi Wojciech Klicki.

Sam aresztowany podejrzewa, że decyzja o wydaleniu z kraju może karą za odmowę współpracy ze służbami. - Wyjaśnienie tej sprawy leży przede wszystkim w interesie samego zatrzymanego. Wydaje się jednak, że również ABW powinno zależeć na oczyszczeniu swojego wizerunku z tak poważnego zarzutu - dodaje Katarzyna Szymielewicz, prezeska Fundacji Panoptykon. - Podstawą prowadzenia tajnych operacji i wydawania niejawnych opinii przez służby musi być zaufanie do tego, że działają zgodnie z prawem. Sprawa Ameera Alkhawlany’ego to zaufanie podważa. Jeśli powody jego wydalenia nie zostaną wyjaśnione, pozostanie nam przyjąć, że w Polsce odmowa współpracy ze służbami jest karana deportacją. Takie działania są niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawa - wyjaśnia.