Sporo emocji wzbudziło wśród prawników oświadczenie prezydenta Andrzeja Dudy, który poinformował, że podpisze ustawę powołującą komisję do spraw badania wpływów Rosji na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski, choć skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego, bo uznaje część wątpliwości konstytucyjnych zgłaszanych wobec tej regulacji. Ustawa zacznie jednak obowiązywać po opublikowaniu. A wątpliwości budzi choćby kwestia dotycząca prawa do sądu

Czytaj: Prezydent podpisze ustawę o speckomisji do badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo Polski>>

Przypomnijmy, komisja ma być "batem" na tych, którzy wpływom ulegli, i to skuteczniejszym niż sąd. Będzie mogła cofnąć funkcjonariuszowi publicznemu poświadczenia bezpieczeństwa, ale także zakazać pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi nawet na 10 lat. Ma badać wpływy rosyjskie na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022, a w ocenie m.in. opozycji ma być narzędziem w walce o głosy wyborców.

Czytaj w LEX: Wyrozumska Anna, "Specjalna operacja wojskowa" Federacji Rosyjskiej w Ukrainie w sądach międzynarodowych >>

Czytaj: Gdzie prawo nie może, tam komisja śledcza pomoże>> 

Larum prawników, a prezydent o silnej gwarancji konstytucyjnej  

Prace nad ustawą były od początku krytykowane przez opozycję parlamentarną, środowiska prawnicze i wiele instytucji. Także po jej przyjęciu, o weto apelowała u prezydenta Naczelna Rada Adwokacka, a sprzeciw przeciwko ustawie wyraziło Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia. 

- Ustawa narusza zasadę trójpodziału władzy, która jest fundamentem demokratycznego państwa prawa. Przeniesienie kompetencji w zakresie ustalania odpowiedzialności z niezależnego sądu (art. 45 Konstytucji i art. 6 EKPCz) na quasi-administracyjny organ polityczny, wyposażony w dolegliwe środki represji, jest kolejnym krokiem w kierunku państwa autorytarnego - wskazali sędziowie w swoim stanowisku. 

- Treść ustawy prowadzi do wniosku, że komisja ma decydować o odpowiedzialności karnej (represyjnej) obywatela i stosować środki karne (represyjne) – a zatem ma wykonywać funkcje stanowiące istotę wymiaru sprawiedliwości. Tak określone uprawnienia komisji stanowią wyłączną domenę władzy sądowniczej. Powierzając wykonywanie wymiaru sprawiedliwości komisji, ustawa narusza zasadę trójpodziału władzy (art. 10 Konstytucji RP) oraz art. 175 ust. 1 Konstytucji RP, zgodnie z którym władzę sądowniczą w Rzeczypospolitej Polskiej sprawują sądy i trybunały - zaznaczył w piśmie do prezydenta Przemysła Rosati, prezes NRA.

Czytaj w LEX: Rosyjska wojna o "pokój", czyli Ukraina między polityką a prawem >>

Dodał, że z tego samego powodu ustawa narusza prawo obywatela do rozpatrzenia jego sprawy przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd (art. 45 ust. 1 Konstytucji RP), a także art. 42 ust. 3 Konstytucji RP gwarantujący zasadę domniemania niewinności. - Przypomnieć należy, że każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Nie przewidując możliwości odwołania od decyzji komisji, ustawa narusza również art. 78 Konstytucji RP, który gwarantuje prawo do zaskarżania orzeczeń i decyzji wydanych w pierwszej instancji - wskazał.

Sam prezydent, zapowiadając podpis pod ustawą uspakajał, że ustawa nie przewiduje, aby werdykt komisji eliminował z życia publicznego czy politycznego. - Jest możliwość skorzystania z drogi sądowej. W istocie zatem, aby można było rozstrzygnąć ostatecznie o kwestii odpowiedzialności, tutaj będzie w tej sprawie wypowiadał się sąd i - w moim przekonaniu - jest to bardzo silna gwarancja konstytucyjna, co do możliwości odwołania się do dwuinstancyjnego sądowego postępowania - zapewnił.

Czytaj: NRA apeluje o weto w sprawie Komisji do badania wpływów rosyjskich>> 

Odwołanie możliwe, ale do sądu administracyjnego  

Zdecydowanie inaczej niż prezydent patrzą na to konstytucjonaliści. Podkreślają, że odwołanie może i jest możliwe, ale jego znaczenie będzie iluzoryczne.
- Decyzje Komisji będą ostateczne i będą podlegać jedynie zaskarżeniu do sądu administracyjnego, bo sama komisja jest organem administracyjnym. Przy czym to zaskarżenie do sądu administracyjnego oznacza tylko tyle, że we właściwym czasie, wynikającym z trybu postępowania przed sądem administracyjnym, będzie oceniona legalność tej decyzji, czyli zgodność z przepisami dotyczącymi wydawania tego rodzaju decyzji - mówi prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Czytaj w LEX: Finansowanie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Unii Europejskiej >>

Dodaje, że decyzja wydawana przez Komisję będzie miała charakter karnoprawny. - Sądy administracyjne nie są powołane do wydawania rozstrzygnięć w takich sprawach, nie są sądami karnymi, w związku z tym ta perspektywa kontroli jest z tego punktu widzenia  iluzoryczna. Powtarzam, sąd administracyjny skontroluje czy decyzja była wydana zgodnie z przepisami ustawy o Komisji, czyli będzie oceniał jej działalność jako organu administracji, a nie sądu karnego. Ten sąd nie może prowadzić postępowania dowodowego w tym zakresie. Mamy więc perspektywę wąskiej kontroli - mówi profesor. 

Zwraca też uwagę, że sama ustawa decyduje o tym, kto był pod wpływem rosyjskim, kto nie. Przytacza przy tym art. 4 par. 1, zgodnie z którym Komisja prowadzi postępowania mające na celu wyjaśnianie działalności osób będących w latach 2007–2022 funkcjonariuszami publicznymi lub członkami kadry kierowniczej wyższego szczebla, które pod wpływem rosyjskim, działając na szkodę interesów Rzeczypospolitej Polskiej podejmowały określone w regulacji działania. - Komisja ma jedynie wyjaśnić te przypadki, pomóc w ustaleniu dlaczego ulegali wpływom i zastosować środki zaradcze - podsumowuje prof. Piotrowski.

W podobnym tonie wypowiada się prof. Grzegorz Wierczyński z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego.  - Ustawa stanowi w art. 15, że decyzje komisji są ostateczne. To zaś oznacza, że sankcje w niej przewidziane działają przed wydaniem orzeczenia przez sąd. Wszystkie ekspertyzy dotyczące tej ustawy wskazywały, że stanowi to naruszenie prawa do sądu oraz zasady trójpodziału władz. W dodatku nawet, gdybyśmy przyjęli, że decyzje komisji można zaskarżyć do sądu, to mówimy o sądzie administracyjnym, który nie może prawomocnie orzec, że dana osoba jest niewinna i zapobiec ponownemu oskarżaniu tej osoby przez komisję - zaznacza. 

Czytaj w LEX: Komunikacja międzykulturowa. Różnice zachowań biznesowych na przykładzie Rosji >>

 

Zakazy nałożone przez Komisję będą obowiązywać  

Prof. dr hab. Marcin Matczak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego również podkreśla, że odwołanie od decyzji Komisji będzie możliwe, bo ogólną zasadą polskiego prawa jest, że każda decyzja administracyjna może być zaskarżona do sądu administracyjnego.

- Nie trzeba tego pisać w ustawie. Czytający ustawę o speckomisji do badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo Polski widzą informację, że od decyzji komisji nie przysługuje żadne odwołanie do drugiej instancji administracyjnej. Według k.p.a. postępowanie administracyjne jest dwuinstancyjne: dwie instancje w obrębie organów i następnie dwie instancje sądowe. Problem jest taki, że decyzja wydana przez komisję ds. zbadania wpływów rosyjskich staje się w momencie wydania ostateczna, a więc będzie obowiązywać. Jeśli będzie wydana wobec osoby pełniącej funkcje publiczne, to musi ona zrezygnować z tych funkcji. Może zaskarżyć decyzję komisji do sądu i przez dwa – trzy lata czekać na rozstrzygnięcie - wskazuje.  

Zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. - W sądzie administracyjnym jest dużo neo-sędziów, powołanych przez KRS po 8 grudnia 2017 r. Trzeba sobie wyobrazić, w jakiej sytuacji znajdzie się taki sędzia.  Może spotkać się z przykrymi konsekwencjami i presją polityczną, może być nawet wezwany przed tę komisję, gdyż ewentualne uchylenie jej decyzji  “zwalcza" jej działanie, a tym samym może być uznane za szkodzące bezpieczeństwu Polski. Należy pamiętać, że ta komisji, który jest w rzeczywistości sądem, może ścigać także działania legalne - to jest wprost zapisane w tej ustawie - zaznacza.

Wskazuje również, że decyzją administracyjną nakłada się środek karny w postaci zakazu pełnienia stanowisk, a więc osoba w świetle Konstytucji niewinna (nie skazał jej żaden sąd, tylko ukarała komisja - środkiem karnym tożsamym ze środkiem przewidzianym w kodeksie karnym) musi udowadniać przed sądem swą niewinność. - Wszystko to znaczy, ze ustawa o speckomisji mimo możliwości odwołania do sądu jest rażąco niezgodna z Konstytucją RP - podkreśla.

Igrzyska czas zacząć 

Prawnicy raczej nie mają wątpliwości, że osoby objęte działaniem komisji będą mogły kandydować do Sejmu i Senatu. 

- Według mnie przesłanką negatywną zabraniającą kandydowania nie jest zakaz dysponowania publicznymi pieniędzmi. Nie chodzi o to, aby wykluczyć całkowicie opozycję ze startowania w wyborach, tylko żeby zrobić igrzyska polityczne przed wyborami, pokazując, że to są ludzie działający pod wpływem rosyjskich wpływów politycznych. Idzie o to, aby wydać decyzję, która uniemożliwi tym ludziom pełnienie ważnych funkcji, na przykład stanowisk w rządzie. Nawet jeśli ktoś mógłby być posłem, a nie ministrem, to też jest problem - podsumowuje prof. Matczak.