Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowuje zmianę prawa karnego, która ma wprowadzić możliwość niepodlegania karze w przypadku przekroczenia granic obrony koniecznej. Dzięki nowelizacji postępowanie wobec osoby, która przekroczyłaby te granice "pod wpływem strachu lub wzburzenia" mogłoby się zakończyć na etapie postępowania przygotowawczego bez konieczności rozprawy sądowej. Po wprowadzeniu proponowanej zmiany, według ministerstwa, w określonych przypadkach osoby broniące się przed napastnikiem unikną "traumatycznych przeżyć" wynikających ze "stygmatyzacji" płynącej z faktu skierowania do sądu aktu oskarżenia.

Projekt nowelizacji Kodeksu karnego oraz Kodeksu postępowania karnego i Kodeksu karnego wykonawczego na przełomie września i października ma trafić do Sejmu. - Projekt, który obecnie jest konsultowany, jeśli nie będzie rozbieżności stanowisk, w ciągu półtora miesiąca powinien zostać przekazany do Sejmu - powiedziała Wioletta Olszewska z biura prasowego Ministerstwa Sprawiedliwości.

Mogłoby się wydawać, że większych rozbieżności nie powinno być i projekt szybko powinien przybrać kształt ustawy. Ale pewności, że sprawa sensownego uregulowania problemu obrony koniecznej zostanie wreszcie uregulowana, mieć nie można. A to dlatego, że dyskutuje się o tym od bardzo wielu lat i jakoś dotąd sprawa nie wyszła poza dyskusje. Owszem ożywały one co jakiś czas, szczególnie gdy dochodziło do kolejnych przypadków, gdy zaatakowany zabił lub ciężko ranił napastnika. Gdy obudzony w środku nocy człowiek zabił bandytę, który przez wybitą szybę wszedł do jego domu, to został on natychmiast aresztowany spędził wiele miesięcy w areszcie. Dopiero po wielu latach wymiar sprawiedliwości uznał, że ten obywatel nie jest bandytą, że miał prawo bronić siebie, swojej rodziny i swojego domu.  O konieczności zmiany prawa, by z automatu nie traktowało kogoś takiego jak przestępcy, mówiło się od dawna. Wypada mieć nadzieję, że wreszcie zmiana ta zostanie wprowadzona.