Sprawa ma wieloletnia historię, rozpoczęła się w 1978 roku, gdy zapadła decyzja wywłaszczeniowa. Chodziło o działkę o wielkości 10 tys. metrów kwadratowych położoną pod Piasecznem, która należała do Marii i Jerzego W.

Wartość odszkodowania wyliczono na 200 tys. zł. na rzecz ich następców prawnych, gdyż państwo W. zmarli wkrótce po otrzymaniu decyzji.

Po 30 latach wniosek o stwierdzenie nieważności wystąpił Andrzej O.  Wcześniej wojewoda mazowiecki odmówił unieważnienia decyzji, gdyż stwierdził, że wywłaszczenie było prawidłowe. Po śmierci Marii J., właścicielką nieruchomości miała być Janina W., córka Marii.

 

Cel nie został spełniony?

Minister Transportu Budownictwa i Gospodarki Morskiej  w marcu 2012 r., utrzymał w mocy decyzję wojewody. W uzasadnieniu minister stwierdził, że wywłaszczenia nieruchomości oraz ustalenia odszkodowania dokonano na podstawie przepisów ustawy z dnia 12 marca 1958 r. o zasadach i trybie wywłaszczania nieruchomości (Dz. U. z 1974 r. Nr 10, poz. 64) – zwanej dalej "ustawą". Wywłaszczenie wówczas było dopuszczalne, jeżeli nieruchomość była ubiegającemu się o wywłaszczenie niezbędna na cele użyteczności publicznej, na cele obrony państwa albo dla wykonywania zadań określonych w zatwierdzonych planach gospodarczych oraz dla planowej realizacji budownictwa ogólnomiejskiego i zorganizowanego budownictwa mieszkaniowego. Cel wywłaszczenia, jakim było utworzenie zajezdni autobusowej, następnie trolejbusowej został zrealizowany. Interesujące, że plac pod zajezdnię został przekazany zakonowi bonifratrów ( jako rekompensata za odebraną kościołowi nieruchomość na warszawskim Żoliborzu), a zakon odsprzedał  plac pod budowę supermarketu - jak twierdzi Andrzej O.  

 

WSA - decyzja ogólnikowa

Wojewódzki Sąd Administracyjny w wyroku z 12 grudnia 2012 r. oddalił skargę Andrzeja O.

Zdaniem sądu w decyzji organ ogólnikowo powołał jako uprawnionych do odszkodowania spadkobierców po Marii W., jednakże postępowanie nadzorcze wykazało, że osobą tą była Janina W. W sytuacji, gdy Janina W. nie postarała się o wykazanie swych praw w toku postępowania wywłaszczeniowego, wypłata odszkodowania natrafiała na przeszkody prawne. Wówczas to sumę odszkodowania należało złożyć do depozytu sądowego (art. 27 ust. 2 ustawy). To zaś, czy kwota odszkodowania rzeczywiście została przekazana do depozytu sądowego pozostawało poza przedmiotem niniejszej sprawy.

Od tego wyroku Andrzej O. złożył skargę kasacyjną. Odwołanie Andrzeja O. dotyczyło niewłaściwego następstwa prawnego. Jego zdaniem Janina W. nie była spadkobierczynią. W jej imieniu w postępowaniu administracyjnym występował adwokat K. Skarżący zakwestionował pogląd organu, co do tego, że postępowanie wywłaszczeniowe zostało przeprowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami. Zdaniem skarżącego stanowisko organu odwoławczego nie znajduje odzwierciedlenia w materiale dowodowym. W aktach sprawy brak jest pełnomocnictw udzielonych adwokatowi K. przez obie wymienione osoby. Wynikało to z tego, że K. działał w toku pertraktacji nieformalnie, jako przyjaciel rodziny. Wyceny gruntu dokonał biegły, ale tego aktu w aktach sprawy nie znaleziono.

Ponadto wydana decyzja nie wskazuje osoby wywłaszczonej, gdyż w tym czasie miała nią być osoba zmarła.

 

Oddalenie skargi

NSA w wyroku z 4 października br. oddalił kasację. Dlatego, że Janina W. była następczynią prawną Marii W. , mimo, ze nie udowodniła następstwa prawnego. Była spadkobierczynią z mocy prawa, z chwilą otwarcia spadku.

Decyzje doręczono adwokatowi, który był pełnomocnikiem, co jest prawidłowe, podobnie jak fakt, że nie wymieniono adresata decyzji.

To, że po ponad 30 latach po wydaniu decyzji brak w aktach sprawy wszystkich dokumentów, nie świadczy, że w postępowaniu wywłaszczeniowym dokumentów tych nie zgromadzono i że wymogi postępowania wywłaszczeniowego nie zostały dochowane. Sam skarżący nie wykazał żadnym dowodem, że w sprawie nie było sporządzonej wyceny i że adwokat K. nie dysponował pełnomocnictwem udzielonym przez Marię W.

 

Sygnatura akt I OSK 588/13, wyrok z 4 października 2013 r.