Spory, które toczą się w sądzie, można zatem generalnie podzielić na tzw. spory merytoryczne oraz na spory proceduralne, które toczą się często w przedsionku tych merytorycznych. Spory proceduralne, będące domeną prawników, częstokroć przysłaniają spory merytoryczne i dochodzi do tzw. wynaturzenia celu procesowego postępowania spornego gdzie nie dociera się nawet do etapu zapoznania się z warstwą spawy ad rem. 

Czytaj: Reforma postępowania cywilnego idzie do Sejmu>>

Trudne przygotowanie procesu 

Projekt nowelizacji procedury cywilnej, w swej lwiej części podejmuje próbę wyjścia temu naprzeciw i to popieram. Cywilne postępowanie przygotowawcze, odformalizowane planowanie procesu językiem nieprawniczym sprawia, że humorystycznie można powiedzieć o nadejściu ery sztuki prowadzenia rozmów w spadku po erze sztuki wybierania rodzaju wykładni dedykowanej do analizy danego przepisu. Ale tylko humorystycznie. 

Nowelizacja procedury wprowadza użyteczny mechanizm uzgadniania planu procesu. Pamiętać przy tym należy, że mechanizm taki istnieje również obecnie, nie ma on tylko ram w postaci odpowiednich przepisów. Sama możliwość odbycia półformalnego spotkania i ustalenia planu procesu nie spowoduje od razu mniejszej ilości spraw ale ukróci łańcuszek wszystkich tych formalnych czynności związanych z przygotowaniem rozprawy, takim jak badanie umocowań, określeniem się w kwestii ugodowego załatwienia sporu, etc.. Podobają mi się też założenia stojące u podstaw kierunku postulowanych zmian, zawarte w uzasadnieniu dla projektu nowelizacji tj. 

  • postępowanie sądowe podlega planowaniu, 
  • podstawą planu jest znajomość stanowisk wszystkich stron (audiatur et altera pars), 
  • rozprawa jest prowadzona tylko w razie rzeczywistej potrzeby (prawa do sądu nie utożsamia się już z prawem do rozprawy). 

Nie wykluczałbym potraktowania tych założeń w praktyce, jako rzeczywistej mobilizacji dla określenia istoty sporu już na samym początku, wszak od tego zależy plan procesu. Konsekwencją kierunku zmian jak wyżej jest delikatne przemienienie usytuowania sędziego w ramach procesu, gdzie dodatkowy akcent kładzie się na umiejętności prowadzenia i animowania komunikacji między stronami przed wdaniem się w rzeczywisty spór. Do tej pory aktywność tego rodzaju przejawiała się głównie w podejmowaniu prób do nakłaniania stron do zawarcia ugody. 

Czytaj: 
Reforma procedury cywilnej konieczna, byle skuteczna>>
Zmiany w procedurze cywilnej - słuszne, ale czy realne? >>

 

Nie dla przesadnego nadwyrężania przepisów  

Swoistą konsekwencją wyżej wymienionych poprawek jest również pakiet zmian odnoszący się do nadużywania prawa procesowego. Kierunek zmian jest niewątpliwie korzystny. Nie poddaje się polemice takie myślenie, że jakakolwiek pozorna aktywność procesowa jest uzasadniona. Ryzyka związane z tą tematyką dla mnie wiążą się natomiast z procesem kwalifikowania określonych działań procesowych, jako niepożądanych w świetle nowych przepisów. Papierkiem lakmusowym dla oceny powodzenia tych zmian będzie praktyka orzecznicza. Osobiście jestem orędownikiem wykorzystywania proponowanych mechanizmów sankcyjnych w sytuacjach ewidentnych i rażących, czyli wtedy gdy z perspektywy racjonalnego, a przy tym tolerancyjnego rozumowania wynika bezspornie, że dane działanie stanowi wykorzystywanie określonej instytucji procesowej wbrew jej celowi. 

Postępowanie gospodarcze

Przy zbiorze mechanizmów próbujących odformalizować postępowanie cywilne lub dostosować je bardziej do realiów uciążliwego długotrwałego prowadzenia spraw, nowelizacja wprowadza dodatkowe regulacje przewidziane dla spraw gospodarczych. Działanie takie nie jest zabiegiem nowym. 

Niemniej mając na uwadze nawet specyfikę spraw gospodarczych, dostrzegalna jest swoista niekonsekwencja całego pakietu zmian.  Z jednej strony stawia się na odformalizowanie procesu, z drugiej zaś, przyjmując nawet kontekst sprawy gospodarczej zaostrza się mechanizmy procesowe. Abstrahując od konkretnych rozwiązań zwracam uwagę na potencjalną trudność swobodnego funkcjonowania jednocześnie w dwóch reżimach postępowania, jednym -  gdzie wartością staje się rezygnacja z określonych konwenansów procesowych oraz drugim - który zwraca większą uwagę na formalną stronę postępowania. Trudność jednoczesnego odnajdywania się w tych mechanizmach spoczywać będzie nie tylko na stronach i pełnomocnikach, ale w największym stopniu na Sędziach, którzy w zależności od kategorii sprawy powinni, mówiąc w dużym uproszczeniu, zwiększać lub zmniejszać rygoryzm stosowania określonych mechanizmów procesowych. 

 


Nowelizacja wprowadza dodatkowo bardzo wiele ciekawych rozwiązań, odnoszących się m.in. od tzw. umowy dowodowej, gdzie strony a priori  w kontrakcie określają zakres instrumentów dowodowych możliwych do wykorzystania w ramach ewentualnie przyszłego sporu, czy ujęcia jako notorium procesowego faktów, o których informacja jest powszechnie dostępna. 

Z pozycji krótkiej wypowiedzi warto podkreślić kierunek zmian i docenić, że przedstawiono konstruktywne i precyzyjne rozwiązania. 

Przyjazne i dobre prawo procesowe to takie, które balansuje pomiędzy sprawnością i szybkością prowadzenia postępowania a możliwością dogłębnego zbadania i rozwiązania zagadnienia spornego, stąd trudno zdefiniować kształt przepisów idealnych. Praktyka stosowania prawa ma to do siebie, że częstokroć te zmiany które na papierze wyglądają kontrowersyjnie w praktyce sprawdzają się bez zarzutu i na odwrót. 

Nowelizację przepisów procedury cywilnej traktuję jako rzeczową próbę znalezienia równowagi, a praktyka z pewnością zweryfikuje funkcjonalność określonych rozwiązań. 

Autor: Rafał Rozwadowski, adwokat, partner w Mamiński Partners Sp. k.