Jak wyjaśnił poseł PO Jacek Brzezinka, sprzeczność między oboma ustawami była problemem legislacyjnym. "Prezydent podpisał Prawo restrukturyzacyjne, które również przewiduje zmiany w prawie upadłościowym i naprawczym. Kolizja polegała na tym, że nowe przepisy o listach zastawnych miały wejść w życie 30 dni po uchwaleniu. W takim przypadku one by obowiązywały tylko do wejścia w życie Prawa restrukturyzacyjnego. Żeby uniknąć tej sytuacji w ramach prac parlamentarnych zmieniona została data wejścia wżycie przepisów o listach zastawnych na 1 stycznia 2016" - powiedział Brzezinka. Czytaj też>>BCC pozytywnie o projekcie...
"Dzięki temu nie będzie kolizji z przepisami, które są w Prawie restrukturyzacyjnym. Bo w innym przypadku Prawo restrukturyzacyjne +przykryłoby+ nowe przepisy o listach zastawnych" - dodał poseł PO.
Listy zastawne to rodzaj obligacji długoterminowych. Wpływy z ich sprzedaży finansują udzielanie kredytów hipotecznych. Ustawa o listach zastawnych i bankach hipotecznych została uchwalona w 1997 r., ale faktycznie nie stworzyła warunków do rozwoju rynku. To skutek kilku niedoróbek w przepisach i braku presji na ich usunięcie. W praktyce więc kredyty udzielane nierzadko na 20-30 lat finansowane są z 2-3 miesięcznych lokat, co w sektorze bankowym prowadzi do tzw. luki płynnościowej.
Niebezpieczeństwo tej sytuacji dostrzegły wszystkie istotne ugrupowania parlamentarne. Zmiany w ustawie o listach zastawnych pozytywnie zaopiniowali nie tylko przedstawiciele rządzących PO i PSL, ale też opozycyjnych PiS i SLD.
Wśród najważniejszych zmian zawartych w nowelizacji jest m.in. umożliwienie wykorzystywania przez banki na szerszą skalę refinansowania działalności kredytowej poprzez emisję listów zastawnych. Nowe przepisy mają zwiększyć ustawową ochronę praw nabywców listów zastawnych poprzez wprowadzenie szczegółowych zasad regulujących proces zaspokajania wierzycieli i określenie przebiegu procesu upadłości banku hipotecznego.
Inne zapisy ustawy mają podwyższać bezpieczeństwo w działalności banków hipotecznych. Banki hipoteczne zostaną zobowiązane do utrzymywania wymogu zabezpieczenia listów zastawnych w wysokości co najmniej 10 proc. wartości emisji oraz tzw. bufora płynności na zabezpieczenie obsługi odsetek od listów zastawnych w okresie kolejnych 6 miesięcy.
Nowela podwyższa także limit umożliwiający refinansowanie, ze środków uzyskanych z emisji listów zastawnych, kredytów udzielanych na cele mieszkaniowe, z dotychczasowego poziomu 60 proc. do poziomu 80 proc. bankowo-hipotecznej wartości nieruchomości. Zwiększa także możliwość inwestowania w listy zastawne przez otwarte fundusze emerytalne i spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe.
Podczas czerwcowej debaty na temat listów zastawnych na warszawskiej giełdzie wiceminister finansów Izabela Leszczyna podkreślała, że listy zastawne co prawda już funkcjonowały w Polsce, ale dotąd stanowiły "niecały procent zabezpieczenia dla kredytów mieszkaniowych". Przygotowana przez rząd nowela ma sprawić, że listy zastawne staną się "papierami długoterminowymi o bardzo wysokiej jakości, bardzo bezpiecznymi, o niskiej stopie ryzyka - wskazywała.
Z kolei inny uczestnik debaty, prezes PKO BP Zbigniew Jagiełło przyznawał, że Polacy mają ok. 360 mld zł kredytów hipotecznych, z czego 200 mld zł to kredyty w złotówkach. I co prawda kredytów tych w większości nie dotyczy ryzyko kursowe, ale możliwe są zmiany w wysokości stóp procentowych, np. poprzez zmiany WIBOR-u, a zatem prawdopodobne są zmiany w wysokości rat. To mogłoby zaś spowodować problemy ze spłacaniem części kredytów. Tymczasem wprowadzenie na większą skalę listów zastawnych może temu zapobiec - przekonywał Jagiełło.
"Z punktu widzenia kredytobiorcy ważne jest, żeby nie patrzeć, czy za trzy miesiące, pół roku czy za rok stopa się zmieniła i rata, którą się płaci była wyższa, tylko by za pomocą listów zastawnych stabilizować tę ratę. Ta ustawa o listach zastawnych daje taką możliwość" - podkreślał Jagiełło. Przyznał, że emisja listów zastawnych jest możliwa na 5-7 lat, więc w takim okresie będzie można stabilizować raty.
Z kolei przedstawiciel KNF Andrzej Reich przypomniał, że nawet podczas ostatniego kryzysu finansowego listy zastawne były tym instrumentem, który nie tracił. "Dlatego jest przez nas postrzegany jako instrument bardzo potrzebny i bezpieczny" - powiedział.