Wspomnienia prof. Waltosia „Wędrowanie po wyspach pamięci” wydało niedawno wydawnictwo Wolters Kluwer. Spotkanie w Muzeum UJ otworzył prof.  Krzysztof Stopka – dyrektor Collegium Maius, a rozmowę z prof. Waltosiem prowadzili prof. Ryszard Markiewicz – znawca prawa własności intelektualnej i Ewa Usowicz – szefowa Prawo.pl.

Teoretyk prawa i muzealnik

Profesor Waltoś mówi o sobie, że jest teoretykiem prawa i muzealnikiem. Według niego, prawnik to ktoś, kto praktykuje, a on od 1964 r. już nie. Przez 35 lat kierował Muzeum UJ - opowiadał m.in. o tym, dlaczego obawiał się przyjąć posadę dyrektora Collegium Maius i że ostatecznie ówczesny rektor – prof. Mieczysław Karaś przekonał do tego panią Dorotę Waltoś – żonę profesora, a ta – męża. - Do dziś nie wiem, co rektor powiedział mojej żonie – skwitował prof. Waltoś.

Zapytany o to, jakie nowe muzeum by stworzył, gdyby dysponował niczym nieograniczoną kwotą pieniędzy, prof. Waltoś odpowiedział, że byłoby to muzeum nauki. To projekt, który planował w Krakowie (jeszcze zanim powstało warszawskie Centrum Nauki Kopernik), jednak nie doszedł on do skutku. Pomysł był taki, aby znalazło się ono – częściowo – w siedzibie Dworca Głównego.

Zanim wpadł na pomysł studiowania prawa, prof. Waltoś rozważał studia na medycynie i dziennikarstwie. Ostatecznie wybrał Wydział Prawa, gdzie wstępny egzamin pisemny dotyczył znaczenia Rewolucji Październikowej. Profesor Waltoś opowiadał o tym, jak podczas wakacyjnej, rowerowej wycieczki do Zakopanego dowiedział się o tym, że nie został przyjęty na studia. Jak się okazało – z powodów politycznych. „Uratował” go jednak ojciec, który wziął rzekome winy na siebie i ostatecznie Stanisław Waltoś został przyjęty na uczelnię.

 


Profesor Waltoś był również pytany o oceny na studiach. We wspomnieniach pisze bowiem o jednym z egzaminów, z którego otrzymał „drugą podczas studiów czwórkę”. Czy to oznacza, że poza tym miał same piątki? – Uchylam się od odpowiedzi – powiedział profesor. Na szczęście wyręczyła go żona – pani Dorota Waltoś potwierdziła, że profesor miał same piątki, za które, jak się okazuje, jego ojciec obiecał mu płacić po… 100 zł. Przy kolejnej ocenie bardzo dobrej musiał się jednak wycofać z tego zobowiązania, bo uznał, że jego budżet tego nie wytrzyma.

Profesor podobno w rozmowach wtrąca nieraz żartobliwie, że wiele zawdzięcza Stalinowi. Zapytany o to odpowiedział, że zamknięcie Polski na świat i niemożność wyjazdów za granicę spowodowała, że… wraz z kolegami doskonale zwiedził Polskę. – Nie mogłem wyjechać na Wyspy Kanaryjskie ani chodzić po Tatrach Słowackich.

Radził młodym ludziom, którzy planują karierę naukową, aby łączyli ją zawsze z praktyką i obcowali z naukowcami, którzy wiedzę teoretyczną konfrontują z tą praktyczną.

Od prokuratora do profesora

Profesor Waltoś opowiadał m.in. o tym, jak został prokuratorem – pierwotnie otrzymał nakaz pracy do sądu w Krasnymstawie. Wychodząc markotny z tym nakazem, spotkał prokuratora Szulca, który ułatwił mu przeniesienie do krakowskiej prokuratury.
Wówczas bez aplikacji zostawało się od razu asesorem.

- To był pomysł z piekła rodem, żeby takim żółtodziobom od razu po studiach, którzy jeszcze nic nie umieją – dawać sprawy karne. Na szczęście istniała instytucja nadzoru prokuratorskiego oraz aprobaty prokuratorskiej, a ja miałem szczęście do dobrych przełożonych. Świeżo upieczonych prokuratorów również doszkalano – mówił prof. Waltoś.

Ostatecznie postawił jednak na karierę naukową, opuszczając prokuraturę.

Kto ukształtował prof. Waltosia jako prawnika, komu najwięcej zawdzięcza? Profesor wskazał trzy osoby – prof. Adam Vetulaniego - historyka prawa oraz karnistów - prof. Władysława Woltera i prof. Mariana Cieślaka.

Niespodziankę podczas spotkania sprawili autorowi wspomnień ludzie, których ukształtował – jego uczniowie. Za wpojone im wartości i przekazaną wiedzę dziękowali profesorowi Waltosiowi: prof. Dobrosława Szumiło – Kulczycka z UJ, krakowscy sędziowie Maciej Czajka i Szymon Maicher oraz prokuratorzy Patrycja Trzaska-Żurek i Michał Żurek.

 

Sprawdź również książkę: Wędrowanie po wyspach pamięci >>


O Krakowie i sztucznej inteligencji

Profesor Waltoś był również pytany o to, dlaczego wielokrotnie próbował „uciec” z Krakowa. Otrzymywał bowiem propozycje objęcia katedr we Wrocławiu, Katowicach czy Gdańsku. Były one jednak każdorazowo blokowane przez ówczesne władze – takie były konsekwencje odmowy współpracy z SB. Profesor mówił, że kocha Kraków.

Pytany o to, czy widzi możliwość wykorzystania sztucznej inteligencji w procesie karnym – profesor Waltoś wykazał duży sceptycyzm. – Sztuczna inteligencja nadal się rozwija, to raczej wstępne stadia. Nigdy nie wierzyłem, że będzie ona podejmować rozstrzygnięcia w procesie, ale pewnie wesprze dziedziny pokrewne, takie jak np. kryminalistyka. Entuzjazmu profesora nie wzbudzają również dzieła tworzone np. przez roboty.

Czy będzie druga część wspomnień? Profesor mówił, że „nad czymś” pracuje. Od paru lat pisze też dziennik, jednak ten – jak zapewnia - nie na potrzeby wydawnicze.

Podczas spotkania fragmenty „Wspomnień” czytał Jerzy Trela, a jego interpretacja „Sokratesa tańczącego” Tuwima zebrała gromkie brawa publiczności. Podobnie jak doskonały koncert, zaplanowany przez krakowskiego adwokata Stanisława Kłysa, w którym wystąpili m.in. Aleksandra Kuls (skrzypce), Maryla Cieniawa (fortepian) czy solistki opery krakowskiej Katarzyna Olej-Blacha i Monika Korybalska.

Czytaj też: Odwołany przez ministra sędzia nie żałuje decyzji o żądaniu list poparcia do KRS >

Ewa Usowicz i prof. Ryszard Markiewicz żartowali, że również tworzą wspólny utwór, jakim jest rozmowa z profesorem Waltosiem.
- Jeśli mówimy o własności intelektualnej, to będzie nie tylko utwór, ale też artystyczne wykonanie, z którego najwyraźniej powstanie videogram – wskazywał prof. Markiewicz, patrząc na rejestrujące spotkanie kamery.

- To z pewnością będzie utwór, bo jest z nami profesor Waltoś – utwór musi mieć cechę indywidualności, która u prof. Waltosia definitywnie występuje – skwitował znawca prawa autorskiego. I to chyba najlepsze podsumowanie osobowości i pozycji profesora Waltosia.