Ministerstwo Sprawiedliwości zaprezentowało dwa konkurencyjne projekty ustaw naprawczych dla wymiaru sprawiedliwości. Jednak dla naprawy sądownictwa powszechnego potrzeba konsensusu politycznego większości parlamentarnej i prezydenta. Zatem tak czy inaczej mają one szanse na wejście w życie jedynie przy odpowiedniej, korzystnej dla tego konceptu, konstelacji politycznej. Jest zatem dłuższy czas na dyskusję nad tymi projektami. Nie kwestionuję potrzeby zmian w obszarze nieudanej rewolucji przeprowadzonej przez poprzednią władzę. Przedmiotem mojej troski jest jednak obawa o długoterminową efektywność zaproponowanych działań naprawczych.
Usługi sądowe świadczone powoli
Ponieważ w spolaryzowanym społeczeństwie dyskusja o aksjologii czy w ogóle o wartościach jest trudna, czasami warto zredukować argumentację do przedstawienia jakiegoś prostego modelu. Jest zatem duże przedsiębiorstwo, w bardzo poważnej branży, które zatrudnia około 10 tys. wysoko wykwalifikowanych pracowników, z bardzo zhierarchizowaną strukturą i bardzo surową procedurą awansową. Ma ono kilkadziesiąt oddziałów na terenie kraju. Jest przy tym monopolistą i ma około 38 mln potencjalnych klientów. Jest na tyle potrzebne, że nie musi się martwić o wynik finansowy i swoje koszty. Mimo tak korzystnych warunków dla działania proces usługowy tego przedsiębiorstwa nie idzie najlepiej. Usługi świadczone są przewlekle.
Komunikacja pracowników monopolisty z klientami pozostawia wiele do życzenia. Niemniej nie ma jakiejś katastrofy. Przedsiębiorstwo ma tę cechę, że co jakiś czas zmienia się grupa akcjonariuszy, która ustala zasady jego działania. Po kolejnej zmianie akcjonariatu, nowa większość mówi tak: „Nie może tak dłużej być.
Zrobimy rewolucję, aby przedsiębiorstwo, które generuje ogromne koszty działało sprawnie. Korzystając z tego, że statut przedsiębiorstwa jej niejednoznaczny zmienimy zasady rekrutacji nowych pracowników i zasady awansu wewnątrz korporacji. Rewolucja ma charakter wyłącznie kadrowy. Zatem błyskawicznie odwołano menedżerów terenowych i powołano tych, którym nowa większość akcjonariuszy bardziej ufa. Zmienione procedury rekrutacji nowych pracowników – absolwentów specjalistycznych studiów, dzięki obejściu statutu przedsiębiorstwa, pozwalały na większą kontrolę nowego narybku przez ową większość akcjonariuszy. Niemniej proces wymiany kadr jest naturalnym zjawiskiem w przedsiębiorstwie i nie można go zatrzymać na parę lat. Co więcej, każdy z wcześniej zatrudnionych pracowników przedsiębiorstwa w naturalny sposób chciał awansować w korporacyjnej hierarchii. Tymczasem według zmienionych zasad okazało się, że niekiedy na najwyższe stanowiska menedżerskie dostawały się osoby o słabych kompetencjach. Były też ścieżki błyskawicznych awansów, które wcześniej nie mogły się zdarzyć.
Zobacz również: Status sędziów powołanych po 2018 r. - projekty do konsultacji wewnątrzresortowych >>
Najgorsze było jednak to, że nowe tryby rekrutacyjne rodziły wątpliwości co do poprawnej certyfikacji pracowników. Stawiało to pod znakiem zapytania prawidłowość usług przedsiębiorstwa. Działające w przedsiębiorstwie związki zawodowe zaprotestowały przeciwko nadużyciom. Większościowy akcjonariat nie specjalnie lubił krytykę pod swoim adresem i protesty związkowców postanowił wypalić ogniem i mieczem. Co z klientami? Ponieważ nowa większość akcjonariuszy nie zrobiła żadnej rewolucji w technologii świadczenia usług, a nowy zaciąg kadrowy jakościowo był zróżnicowany, klienci jeszcze dłużej zaczęli czekać na wykonanie usług, a dodatkowo część usług była do powtórzenia wobec wątpliwości co do certyfikacji pracowników. Niemniej nastąpiła kolejna zmiana większości akcjonariatu. Poprzednikom zarzucono, że zmiany miały na celu uprzywilejowane traktowanie ich akcjonariuszy, gdy będą korzystali z usług przedsiębiorstwa. Powstał problem jak się zachować wobec około 3,5 tys. nowych pracowników, których certyfikacja była wątpliwa. Odsunięta od władzy w przedsiębiorstwie większość akcjonariuszy zapowiada, że zrobi w przedsiębiorstwie jeszcze większy kipisz kadrowy jak tylko dojdzie znów do władzy. Co należałoby zrobić w takim przedsiębiorstwie, aby wreszcie dobrze obsługiwać klientów?
Czytaj w LEX: Biegły sądowy dziś i jutro. Rozważania na temat instytucji biegłego sądowego >
Dwie wersje: pendolino i osobowy
Według zaproponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości projektów naprawczych zakłada się pozostawienie statusu sędziów dla osób, które jako absolwenci podjęły swoją pierwszą pracę w sądownictwie po 2017 roku. Dopuszczono także możliwość wzruszenia niektórych orzeczeń wydawanych przez sędziów nominowanych po 2017 roku.
W „wariancie Pendolino” pozostali sędziowie zostaną zbiorowo cofnięci na stanowiska sprzed nominacji. W „wariancie pociągu osobowego” wszyscy staną przed komisjami weryfikacyjnymi KRS po indywidualną ocenę. W mojej ocenie żadne z tych rozwiązań nie jest optymalne.
Po pierwsze, społeczeństwo ma prawo patrzeć na wymiar sprawiedliwości z punktu widzenia jego efektywności. Sądownictwo powszechne jest dla obywateli. Dotyczy niezapłaconych faktur, źle wykonywanych umów, rozwodów, kar za rozboje czy kradzieże, itp. Wymiar sprawiedliwości to przede wszystkim codzienność. Obawa, że taki czy inny skład sędziowski będzie mniej czy bardziej krytyczny dla spraw z udziałem polityka jest istotny, ale nie krytyczny dla całości systemu. Z operacyjnego punktu widzenia „cofka” kadrowa na pewno nie przyspieszy rozpoznawania spraw przez sądy, a wywoła organizacyjny chaos w rozregulowanym wymiarze sprawiedliwości. Dotyczy to zarówno „wariantu Pendolino” (tu pewne wydziały zostaną pozbawione etatów, a w innych etaty przybędą; wiele zaczętych spraw zostanie porzuconych), jak i „wariantu pociągu osobowego” (tu sędziowie będą musieli się zajmować samymi sobą). Powstanie potrzeba robienia „na szybko” nowego zaciągu kadrowego. Zatem jakość usług w wymiarze sprawiedliwości mocno spadnie. Robienie kontrrewolucji kadrowej (być może aksjologicznie słusznej) bez wprowadzenia równoległych równie zaawansowanych projektów upraszczających procedowanie nie uzdrowi bieżącej katastrofalnej sytuacji.
Po drugie, nie ma pewności, że Rzeczpospolita jedną z zaproponowanych przez siebie ustaw naprawczych zamknie na zawsze temat usunięcia skutków nieudanej rewolucji w wymiarze sprawiedliwości. Sędziowie są nieusuwalni. Osoby, które przeszły procedurę powołania po 2017 roku, byli powoływani formalnie na podstawie ustawy i otrzymywali prezydencką nominację. Jeżeli byli „przebierańcami” to ich wszystkie wyroki, postanowienia, zarządzenia powinny być traktowane za niebyłe. Jeżeli natomiast Rzeczpospolita utrzyma w swym obiegu prawnym ich orzeczenia, to każde z nich jest dowodem na to, że taka osoba była sędzią. Poza tym część sędziów powołana po 2017 roku nie zostanie usunięta co wywoła dyskusję o kryteria równości wobec prawa. Europejski Trybunał Praw Człowieka może usuniętemu sędziemu nominowanemu po 2017 roku przyznać rację w sporze z państwem polskim. Rewolucja poprzedniej ekipy spowodowała represje wobec niepokornych sędziów. Nie miały one jednak charakteru systemowego. Metoda odpowiedzialności zbiorowej jest łatwa do podważenia.
Po trzecie, nawet pal licho sprawy personalne. Jakie są gwarancje, że nie będą podejmowane, także na forum europejskim, próby podważania wyroków sędziów usuniętych ze stanowiska w jakimkolwiek trybie? Jeżeli ktoś zostanie potraktowany przez państwo jako nie-sędzia to dlaczego wydane przez taką osobę wyroki mają zachować moc prawną? Rynek prawniczy jest ciągle głodny. Chętnie otworzy się na taką specjalizację.
Po czwarte, usunięcie setek sędziów nominowanych po 2017 roku ze stanowisk sędziowskich wywoła niebezpieczną polaryzację środowiska prawniczego. Będzie to skutkowało radykalizacją sporu politycznego w ramach bardzo opiniotwórczego środowiska. Pokonywanie kolejnych szczebli drabiny eskalacyjnej nie jest dobrym rozwiązaniem. Może to w efekcie końcowym doprowadzić to całkowitej niewydolności wymiaru sprawiedliwości. Z jednej i drugiej strony sporu politycznego padają słowa podkopujące autorytet sądownictwa Rzeczpospolitej. System wymiaru sprawiedliwości to jeden z trzech wymiarów władzy państwowej. Może zatem obniżać temperaturę sporu? Już raz było tak, że pan Łaszcz podbijał sobie delię płaszcza wyrokami sądowymi.
Trwałość ustaw naprawczych
Niestety obecnie w Polsce cykl sprawy cywilnej pozew-apelacja-skarga kasacyjna trwa dłużej niż kadencja sejmu. Zatem zupełnie naturalne jest pytanie o trwałość ustaw naprawczych. W przypadku zmiany fortuny władzy powiedzieć, że żadna z wersji ustaw naprawczych nie będzie miała długiego żywota, to nic nie powiedzieć. Raz wypuszczony dżin zbiorowego (hurtowego) reformowania nie da się łatwo zagnać z powrotem do lampy. Może zatem warto zaproponować coś bardziej trwałego? Może warto uwzględnić okoliczność, że w Polsce współistnieją dwa plemiona i kompromis jest lepszym rozwiązaniem niż przejściowe zgarnięcie całej puli?
Jak zatem naprawić wymiar sprawiedliwości? Odwołując się do podanego przykładu przedsiębiorstwa nie poprawi jego sytuacji ani mechanizm zwolnień grupowych ani indywidualna komisyjna weryfikacja. Wydaje się, że w przypadku wymiaru sprawiedliwości nie powinno się karać za samo przyjęcie wątpliwej nominacji, ale jedynie za późniejsze konkretne uchybienie dyscyplinarne.
Cena promocyjna: 62.1 zł
Cena regularna: 69 zł
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 51.74 zł
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.