Problemem jest zarówno przeregulowanie, jak i duży bałagan oraz rozproszenie w przepisach w tej materii. To zniechęca Polaków do instytucji ubezpieczenia. PIU podkreśla, że uporządkowanie tego segmentu to długi proces, a z inicjatywą powinno wyjść Ministerstwo Finansów.
 – Duże przedsiębiorstwa ubezpieczają się odpowiednio do ryzyk. Natomiast wśród małych i średnich firm jeszcze nie ma poczucia, że niektóre ryzyka można ubezpieczyć czy też powinno się ubezpieczyć. Poziom edukacji ubezpieczeniowej nie jest wystarczający – podkreśla w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń. – W Polsce istnieje bardzo dużo obowiązkowych, przymusowych ubezpieczeń, jest ich około 160, przy czym panuje nadzwyczajny chaos legislacyjny w tej kwestii.
Eksperci z Katedry Prawa Ubezpieczeniowego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, którzy na zlecenie Polskiej Izby Ubezpieczeń przygotowali pierwszy w Polsce raport na temat stanu prawnego ubezpieczeń obowiązkowych w naszym kraju uważają, że jest ich zdecydowanie za dużo. Podkreślają, że nie każda działalność wymaga obowiązku ubezpieczenia i nie w każdej przymusowa polisa jest najlepszym zabezpieczeniem. Brakuje kontroli nad legislacją w tej kwestii – przepisy są bardzo rozproszone, co utrudnia ich stosowanie. Ponadto liczba ubezpieczeń obowiązkowych stale się powiększa.
Ubezpieczyć muszą się nie tylko posiadacze samochodów. Obowiązek ten dotyczy wielu innych zawodowych. Są to np. adwokaci, radcy prawni, notariusze, doradcy podatkowi, komornicy, pośrednicy ubezpieczeniowi i księgowi.
 – Ten bałagan legislacyjny to olbrzymi problem. Ubezpieczenia działają tylko wtedy, jeśli wszystko jest dobrze uporządkowane. Kiedy przy jednym ubezpieczeniu odwołujemy się do różnych aktów prawnych, nagle całość staje się bardzo nieprzejrzysta i być może również z tego powodu przedsiębiorcy niewystarczająco się ubezpieczają – mówi prezes PIU.
Sporym problemem jest także automatyczne nadawanie nazwy „ubezpieczenie obowiązkowe" wielu nowym ubezpieczeniom, które nie spełniają odpowiednich kryteriów według ustawy o działalności ubezpieczeniowej.
 – Bywa tak, że ubezpieczenie faktycznie odwołuje się do konkretnej ustawy lub innego aktu prawnego, np. umowy międzynarodowej, a okazuje się, że ten akt nie powstał. Będziemy się starali to zmienić, ale to będzie długa praca i na długi czas. Pamiętajmy, że inicjatywa powinna leżeć po stronie Ministerstwa Finansów, bo to ono zawiaduje ubezpieczeniami, dopiero potem projekty zmian trafią do Sejmu – stwierdza Jan Grzegorz Prądzyński.
Eksperci proponują w raporcie usystematyzowanie ubezpieczeń obowiązkowych i doprecyzowanie, co należy rozumieć pod tym pojęciem.  Postulują podział ubezpieczeń obowiązkowych na ubezpieczenia obowiązkowe sensu stricte (np. posiadaczy samochodów), ubezpieczenia „quasi–obowiązkowe” (np. mienia i osobowe) oraz ubezpieczenia dobrowolne (wynikające z rozporządzeń i nieratyfikowanych umów międzynarodowych).