Rozmowa z Moniką Strus-Wołos, członkiem Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej

 

Krzysztof Sobczak: Co dla adwokatów oznacza pismo, które samorząd otrzymał od ministra finansów?

Monika Strus-Wołos: To oznacza, że możemy bezpiecznie przeprowadzić w sobotę nasz Dzień Bezpłatnych Porad Adwokackich. Cieszymy się, że udało nam się uzyskać ze strony resortu finansów takie stanowisko, chociaż ubolewamy, że nie ma ono wiążącego charakteru.

 

To w praktyce jaki jest komunikat samorządu dla adwokatów przygotowujących się do sobotniej akcji?

Jest taki, że po pierwsze nie należy tych porad rejestrować w kasach fiskalnych. Nie należy również odprowadzać od nich VAT. I to dobrze, że ta bulwersująca dotychczas sytuacja, że uczestnicy takich działań pro bono nie wiedzieli, czy trzeba od takich porad płacić podatek, została wyjaśniona. My chcielibyśmy jednak, żeby w przyszłości zostało zmienione prawo, albo żeby została wydana przez ministra wiążąca interpretacja prawa, z której jednoznacznie by wynikało, że bezpłatna pomoc nie podlega opodatkowaniu VAT. Chodzi nam o systemowe rozwiązanie tej sprawy, ponieważ problem dotyczy nie tylko prawników, ale wszystkich udzielających bezpłatnej pomocy, np. lekarzy.

 

W jaki sposób Ministerstwo Finansów zwolniło adwokatów z VAT od porad udzielanych w ramach tej akcji.

Z pisma, które otrzymaliśmy wynika, że udzielane w ramach takiej akcji porady należy traktować jako działanie o charakterze promocyjnym na rzecz kancelarii. Wtedy VAT nie trzeba płacić.

 

Taka akcja, jak ta sobotnia, bez wątpienia ma wymiar promocyjny. W wielu miejscowościach można już zobaczyć ogłoszenia o dyżurach konkretnych adwokatów, napiszą o tym lokalne gazety, ukażą się jakieś wywiady z adwokatami. To będzie promocja zawodu, konkretnych adwokatów i kancelarii. Ale co w sytuacji, gdy w zwykły dzień, bez rozgłosu adwokat zdecyduje się komuś pomóc bezpłatnie, albo poprowadzić sprawę w sądzie, w którym nie będzie kamer i dziennikarzy.

Takich spraw to pismo nie obejmuje i obawiam się, że będą one nadal swego rodzaju szarą strefą, jak cała działalność pro bono dotychczas. Nadal będziemy żyć w strachu, że jakiś urząd skarbowy zechce od nas wyegzekwować VAT od takiej pracy, mimo że nic na niej nie zarobimy. Bez zmiany prawa lub wydania wiążącej interpretacji będzie miał do tego podstawy. Dlatego doceniając ten gest ministra, konsekwentnie domagamy się rozwiązania systemowego. Tym bardziej, że właśnie dowiedziałam się, że pewien lekarz miał niedawno "fiskalne" kłopoty w związku ze swoim udziałem w "białej niedzieli".

 

Ta zachęta, by "podciągać" bezpłatne porady pod działania promocyjne, jest zgodna w ubiegłorocznym wyrokiem NSA, który w taki właśnie sposób zinterpretował zwolnienie od VAT przy bezpłatnej pomocy prawnej.

Dobrze, tylko my nie chcemy nic "podciągać". Takie akcje, jak ta w sobotę, czy pomoc udzielana przez adwokatów w różnych innych sytuacjach, jest z dobrego serca, a nie dla promocji. Dlatego chcemy zwolnienia z VAT po prostu wszystkich bezpłatnych form pomocy i twierdzimy, że czas najwyższy to uregulować.

 

Rzecz nie jest nowa. Od kilku lat samorządy prawnicze i różne organizacje pozarządowe zabiegają o odpowiednią zmianę w przepisach podatkowych. Parę lat temu nawet trafił do Sejmu projekt nowelizacji ustawy. Wie pani coś na temat jego losu?

Od pana Filipa Czernickiego, prezesa Fundacji Uniwersyteckich Poradni Prawnych dowiedziałam się, że w pracach nad tym projektem w pewnym momencie było nawet przychylne stanowisko Ministerstwa Finansów, ale potem sprawa została utrącona, proszę sobie wyobrazić, przez Komitet Rady Ministrów.

 

Wiadomo jaka była motywacja?

Podobno taka, że proponowane zwolnienie może prowadzić do nadużyć. Czyli przyjęto założenie, że prawnicy będą chyba zwolnienie dla bezpłatnej pomocy wykorzystywać do ukrywania swoich dochodów. Nie chcę komentować takiego podejścia ministrów do naszego zawodu, ale jedno jest pewne: rząd zamiast popierać takie społeczne działania, w które my się angażujemy, wręcz je utrudnia.

Czytaj także:  Trzy podstawy do niepłacenia VAT od pro bono