W czwartek 19 maja sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka zarekomendowała Sejmowi do uchwalenia projekt noweli regulacji o Sądzie Najwyższym. W projekcie zostały zachowane zasadnicze założenia z przedłożenia prezydenckiego. Z najważniejszych zmian wykreślono jeden z artykułów dotyczących kwestii weryfikowania zapadłych już orzeczeń i dodano preambułę. 
Zgodnie z projektem, którego autorem w pierwotnej wersji był prezydent Andrzej Duda, Izba Dyscyplinarna SN zostanie zlikwidowana, a w jej miejsce powstanie Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Sędziowie powołani z udziałem nowej KRS będą przechodzić, na wniosek stron, test niezawisłości. A sędziowie zawieszeni przez Izbę Dyscyplinarną będą mogli odwołać się od tych orzeczeń.

Czytaj: Kompromis z preambułą: Izba Dyscyplinarna do likwidacji, będzie test niezawisłości>>

Trzy warunki stawiane prze Komisję Europejską

Uchwalenie tej ustawy jest warunkiem uruchomienia przez Komisję Europejską funduszy dla Polski w ramach Krajowego Planu odbudowy. Komisja stawia trzy warunki, nazywane "kamieniami milowymi": Likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, reforma systemu dyscyplinarnego sędziów gwarantująca niezależność ich oceny oraz przywrócenie do pracy sędziów, którzy zostali odsunięci przez orzeczenia nieuznawanej izby SN. 

Premier polskiego rządu i inni politycy PiS od tygodni mówili, że wszystko w tym zakresie jest uzgodnione i KE pozostało tylko dopracowanie technicznych szczegółów. Sugerowali wręcz, że przeciągające się z powodu wewnętrznego sporu w ramach Zjednoczonej Prawicy prace nad ustawą nie mają w tej dziedzinie znaczenia. Dopiero w ostatnich dniach zaczęli przyznawać, że jednak uchwalenie ustawy, i to w wersji prezydenckiej, jest do zakończenia tego procesu niezbędne. Nigdy nie powiedzieli tego wprost, ale wiele wskazuje, że zobowiązali się do tego w rozmowach z KE. 

Do zajęcia bardziej jednoznacznego stanowiska w tej sprawie zmusiły też deklaracje ze strony Komisji Europejskiej. Jej przewodnicząca, Ursula von der Leyen kilka dni temu w liście do Parlamentu Europejskiego napisała wyraźnie, że warunkiem rozpoczęcia wypłat z KPO będzie wykonanie wszystkich trzech "kamieni milowych".  Przypomniała, że warunki to likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, reforma systemu dyscyplinarnego sędziów gwarantująca niezależność ich oceny oraz przywrócenie do pracy sędziów, którzy zostali odsunięci przez orzeczenia nieuznawanej izby SN. 

Czytaj: KE uwolni fundusze po wykonaniu postawionych Polsce warunków>>

 


Czy to jeszcze ten sam projekt?

Politycy koalicji po czwartkowym posiedzeniu sejmowej komisji ogłosili sukces. Że jest kompromis w sprawie projektu, a także, że na najbliższym posiedzeniu zajmie się nim Sejm. Tymczasem sobotnia wypowiedź premiera zasiała wątpliwość, czy sprawy idą we właściwym kierunku. - W kolejnych paru tygodniach chcemy na Sejmie przegłosować tę ustawę. Mam nadzieję, że zmiany wprowadzane w tej ustawie nie zmienią jej charakteru na tyle, aby z jednej strony pan prezydent jej nie odrzucił, a z drugiej strony, aby nie wyszła ona poza ramy kompromisu z Komisją Europejską, bo wtedy winę za wyjście poza ramy kompromisu będą musieli ponieść ci, którzy do tych zmian doprowadzili - powiedział Mateusz Morawiecki. I dodał, że "wśród opozycji, ale także wewnątrz Zjednoczonej Prawicy są osoby, którym nie podoba się fakt wypracowania kompromisu z UE. Te osoby raczej karmią się konfliktem, żywią się sporem, polaryzacją. Nie wszystkim podoba się to, że się dogadaliśmy". 

Będzie zmiana systemu dyscyplinarnego?

Premier nie wyjaśnił, o które zmiany w projekcie mu chodzi, ale można się domyślać, co może być przedmiotem dalszego sporu z KE. Po pierwsze może pojawić się pytanie, czy realizacją pierwszego i drugiego z "kamieni milowych" będzie przyjęta wprawdzie w projekcie likwidacja Izby Dyscyplinarnej, ale z jednoczesnym utworzeniem Izby Odpowiedzialności Zawodowej i z pozostawieniem w SN członków Izby Dyscyplinarnej. Według proponowanych rozwiązań oni nadal będą mogli orzekać, także w sprawach dyscyplinarnych sędziów. Do tego proponowane przepisy zostały obudowane tak wieloma szczegółowymi rozwiązaniami, że eksperci KE mogą uznać, że zmiana jest tylko formalna i nadal funkcjonować będzie w Polsce represyjny system dyscyplinarny wobec sędziów. Wypowiedź premiera sugeruje, że on i jego doradcy już to widzą i przewidują kłopoty. 

Przywrócenie sędziów na wniosek, nie z ustawy

Przedmiotem dalszego sporu może być też proponowany w ustawie sposób przywrócenia do orzekania sędziów zawieszonych przez Izbę Dyscyplinarną. Premier i rzecznik rządu Piotr Müller mówili wprawdzie, że ta sprawa zostanie rozwiązana, bo w ustawie znajdzie się procedura, w ramach której tych sędziów można będzie przywracać do pracy. Ale przyznawali, że nie będzie ona automatyczna. W projekcie ustawy jest zapis, że ci sędziowie będą mogli w ciągu sześciu miesięcy od wejścia tych przypisów w życie kierować wnioski o odwieszenie do nowej Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Tymczasem z innych wypowiedzi premiera i rzecznika wynika, że komisja chciała przywracania tych sędziów na mocy samej ustawy. Jeśli KE ma nadal takie oczekiwanie, to projektowana ustawa go nie zaspokoi. 

Preambuła zmieni ustawę?

Jednak największym problemem może być dodanie do ustawy preambuły. Komisja, na wniosek posłów Solidarnej Polski, dopisała do projektu preambułę, w której stwierdza się: "(...) uwzględniając utrwalone, jednolite i niepodważalne stanowisko Trybunału Konstytucyjnego potwierdzające nadrzędność norm Konstytucji (...) nad tymi stanowionymi przez organizacje międzynarodowe, w tym nad unijnymi traktatami, działając w celu ochrony demokratycznego państwa prawa, suwerenności oraz stabilności ustroju RP, niepodważalności wyłącznych kompetencji konstytucyjnych organów władzy publicznej oraz poszanowania roli Narodu wynikającej z postanowień Konstytucji, uchwalamy następującą ustawę".

Takie stwierdzenia na początku ustawy mogą pod znakiem zapytania stawiać rozwiązania zawarte w jej dalszych częściach. Taka zresztą jest intencja autorów tego uzupełnienia projektu. - Tworzenie prawa w ten sposób, że odmienną logiką kieruje się ustawa i odmienną – jej preambuła albo że ten sam problem inaczej reguluje się w dwóch różnych ustawach, tworzy niebezpieczną magmę, w której politycy chcący tym manipulować znajdą podstawę do każdego działania, które im w danej chwili odpowiada -  mówi prof. Ewa Łętowska. 

- Prawo Unii Europejskiej ma pierwszeństwo przed ustawą krajową, co oznacza, że projekt preambuły do ustawy o SN jest sprzeczny z konstytucją - potwierdził w rozmowie z Prawo.pl prof. Piotrowski z Uniwersytetu Warszawskiego. - W ust. 3 art. 91 Konstytucji wyraźnie wskazuje się, że pierwszeństwo ma prawo organizacji międzynarodowej w przypadku kolizji z ustawami. Wobec tego preambuła nie może przewidywać pierwszeństwa ustaw krajowych. Choćby traktat akcesyjny wskazuje na związanie Rzeczpospolitej Polskiej orzeczeniami TSUE, a poprzednio Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

Czytaj: Wątpliwa wykładnia zmian w Sądzie Najwyższym w preambule nowelizacji>>

Wiele wskazuje na to, że także premier obawia się, że eksperci Komisji Europejskiej nie uznają tak skonstruowanej ustawy za wypełnienie umowy zawartej z polskim rządem. 

Nie spodziewam się po tych zabiegach niczego dobrego, raczej biłabym na alarm, że ich autorzy coś kombinują. Moje pierwsze skojarzenie jest z takimi grami dziecięcymi, gdy uczestnik coś mówi, a z tyłu trzyma rękę ze skrzyżowanymi palcami, co oznacza że o coś innego chodzi. I tu też widzę grę. Oczywiście, każde dogadywanie się dotyczące treści ustawy wymaga kompromisu, co jednak nie zwalnia twórców prawa z obowiązku zachowania spójności przyjętej regulacji - dodaje prof. Łętowska.

Czytaj: Prof. Łętowska: Grząski grunt legislacyjny ułatwia manipulowanie prawem>>