Zdaniem ekspertów tej organizacji, osoby, które nie sprawdzają się w roli przedsiębiorcy i są mało produktywne, powinny szukać pracy najemnej. Nieuzasadniona jest również możliwość wielokrotnego korzystania z ulgi.

WedługLewiatana każdy, kto po raz pierwszy w życiu podejmuje decyzję o rozpoczęciu działalności gospodarczej zasługuje na wsparcie na starcie polegające na obniżeniu składek na ubezpieczenia społeczne. Wsparcie to jednak nie powinno być zbyt długie, żeby nie zakłócać nadmiernie konkurencji na rynku pracy. Obecnie obowiązujące rozwiązanie, składki obniżone przez dwa lata, zostało wprowadzone w okresie wysokiego bezrobocia i wtedy było szczególnie uzasadnione.

- Wydłużenie okresu ulgowego z dwóch do trzech lat nie wzmocni znacząco motywacji do podjęcia samodzielnej działalności gospodarczej ani też do ujawnienia działalności prowadzonej nieoficjalnie. Korzyść oddalona w czasie o dwa lata nie stanowi silnej zachęty do zmiany postępowania. Należy więc przewidywać, że przychody ze składek na FUS w wyniku wydłużenia ulgi nie wzrosną, jak spodziewają się autorzy projektu, a raczej zmaleją - mówi Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

Jego zdaniem osoby, które będą kontynuowały własną działalność zachęcone ulgami, mimo niskiej produktywności, będą płaciły składki niższe, niż płaciłyby podejmując bardziej produktywną pracę w cudzym przedsiębiorstwie. Obecny wzrost przychodów FUS wynika między innymi z tego, że część osób dotąd samozatrudnionych znajduje pracę „na etacie", która jest obciążona wyższymi składkami.

Zdaniem ekspertów Lewiatana, zwolennicy obniżenia obowiązkowych składek na ubezpieczenia społeczne dla osób samozatrudnionych nie doceniają negatywnych konsekwencji zróżnicowania wysokości składek na ubezpieczenia społeczne w zależności od formy prawnej świadczenia pracy. - Po pierwsze, osoby płacące niższe składki stanowią nieuczciwą konkurencję na rynku pracy, zarówno dla pozostałych osób samozatrudnionych jak i pracowników. Po drugie, osoby wielokrotnie korzystające z ulgi, nie zgromadzą składek nawet na minimalną emeryturę, a to oznacza, że podatnicy będą dopłacać do pobieranych przez nich świadczeń - czytamy w opinii.