W sobotę 23 maja br. kandydaci na stanowisko I Prezesa SN będą odpowiadają na pytania zadane im przez sędziów. Wczoraj odpowiadali sędzia Tomasz Artymiuk z Izby Karnej i sędzia Leszek Bosek z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Dzisiaj kolej na ośmiu innych kandydatów: Tomasza Demendeckiego (Izba Kontroli Nadzwyczajnej), Małgorzatę Manowską (Izba Cywilna), Joannę Misztal-Konecka (Izba Cywilna), Piotra Prusinowskiego (Izba Pracy), Martę Romańską (Izba Cywilna), Adama Tomczyńskiego (Izba Dyscyplinarna), Włodzimierza Wróbla (Izba Karna) i Dariusza Zawistowskiego (Izba Cywilna).

Czytaj: SN: Zgromadzenie wciąż nie wybrało kandydatów na I prezesa>>
 

Legalność wyborów - problem główny

Dlaczego podjęcie końcowej uchwały jest ważne? - Chodzi o legalność i prawidłowość wyborów do tak ważnej funkcji - mówi sędzia Dariusz Zawistowski prezes Izby Cywilnej.

W ustawie o Sądzie Najwyższym nie mówi się o podjęciu uchwały Zgromadzenia Ogólnego o przedstawieniu kandydatów prezydentowi - przyznaje sędzia Jarosław Matras. To uprawnienie daje art. 183 Konstytucji. Według tego przepisu pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent RP na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Oznacza to, że przedstawienie może odbyć się tylko w formie uchwały - jak twierdzi sędzia Matras.

Podobnego zdania jest sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Igor Tuleja, który uważa, że bez przyjęcia uchwały całego Zgromadzenia można by podważać legalność wyboru I prezesa.  - Problematyczne będzie, gdy Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN nie zakończy się prawidłowo, to jest nie zostanie podjęta uchwała o przedstawieniu kandydatów. To byłoby blokowanie obrad Zgromadzenia - uważa Włodzimierz Wróbel sędzia z Izby Karnej.

Według sędziego Wróbla, może powtórzyć się sytuacja jak w Trybunale Konstytucyjnym, gdzie nie wszyscy sędziowie złożyli podpis pod uchwałą wyłaniającą kandydatów na prezesa Trybunału, a mimo to kandydatury wpłynęły na biurko prezydenta i Julia Przyłębska została pwołana.

Zdanie przeciwne

- Nie ma moim zdaniem takiej możliwości prawnej - uważa sędzia prof. Antoni Bojańczyk z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. - Cześć sędziów SN nie może występować w roli super-recenzenta demokratycznego wyboru dokonanego przez Zgromadzenie Ogólne SN - uważa prof. Bojańczyk.

Przeciwnicy podejmowania końcowej uchwały „zatwierdzającej” wybór kandydatów na I Prezesa SN twierdzą, że nie jest ona znana ani Konstytucji, ani ustawie o SN. Konstytucja mówi tylko o przedstawieniu Prezydentowi kandydatów (co przecież nie wymaga podjęcia żadnej uchwały „zatwierdzającej” wyniki wyborów kandydatów na I Prezesa SN).

Z kolei z ustawy o SN wynika, według prof. Bojańczyka, że pięcioma kandydatami na stanowisko pierwszego prezesa SN wybranymi przez ZO SN są kandydaci, którzy uzyskali największą liczbę głosów. Zatem nie prowadzi się dodatkowych głosowań, których celem byłoby „nadanie prawomocności” wynikowi głosowania. Nie jest też wymagana żadna uchwała „techniczna”, która warunkowałaby jakoby dopuszczalność przekazania wyników głosowania Prezydentowi. Ustawa o SN stanowi, że niezwłocznie po wybraniu kandydatów na stanowisko I Prezesa SN, przewodniczący ZO SN albo inna osoba wskazana przez Zgromadzenie przekazuje Prezydentowi listę kandydatów na stanowisko I prezesa SN wybranych przez Zgromadzenie SN, wraz z protokołem głosowania

- Nie ma więc potrzeby ponownego „zatwierdzania” czy jakiegoś dziwacznego „nostryfikowania” wyników wyborów kandydatów - zapewnia Bojańczyk. - Jest to kolejny fortel, w dodatku tym razem akurat całkowicie pozbawiony podstawy prawnej, który pozwoliłby na osiągnięcie celu obstrukcyjnego. Gdyby wbrew wyraźnemu brzmieniu ustawy wynik głosowania miałby być jeszcze zatwierdzony przez ZO SN w „super-głosowaniu”, to łatwo można przewidzieć, że grupa sędziów mająca nieznaczną większość na Zgromadzeniu skutecznie sparaliżowałaby cały proces wyboru kandydatów Wybierając w lutym tego roku sędziów Jarosława Matrasa, Michała Laskowskiego i Jerzego Grubbę na kandydatów na Prezesa Izby Karnej, Zgromadzenie sędziów tej izby nie zatwierdzało swojego wyboru - zauważa sędzia Bojańczyk.