Prowadzący obrady sędzia Aleksander Stępkowski po zakończeniu piątkowych obrad ocenił, że w sobotę zgromadzenie może zakończyć wysłuchiwanie osób kandydujących i ostatecznie wybrać pięciu kandydatów na I prezesa SN.

To był już piąty dzień obrad Zgromadzenia, które rozpoczęło się 8 maja. Wcześniej po trzech dniach posiedzenia sędziom udało się zakończyć etap formalny obrad i przejść do fazy wyłaniania kandydatów na nowego I prezesa SN. Jednak 13 maja - czwartego dnia obrad - posiedzenie zostało przerwane przez przewodniczącego wtedy obradom sędziego Kamila Zaradkiewicza. Zdecydował on o odroczeniu zgromadzenia i zwrócił się do prezydenta o zmianę regulaminu Sądu Najwyższego w związku z wątpliwościami interpretacyjnymi.

Czytaj: 
Sędziowie nie wybrali kandydatów na I prezesa Sądu Najwyższego - Zgromadzenie przerwane>>
Sędzia Stępkowski rozpocznie Zgromadzenie SN od oświadczeń kandydatów>>

Prezydent jednak nie podjął decyzji o zmianie regulaminu SN, a Zaradkiewicz zrezygnował z wykonywania obowiązków I prezesa SN. Prezydent powierzył wtedy wykonywanie obowiązków I prezesa Aleksandrowi Stępkowskiemu z Izby Kontroli Nadzwyczajnej, który wyznaczył termin wznowienia obrad na 22 maja.

10 kandydatów do wysłuchania

Piątkowe posiedzenie miało służyć przesłuchaniu kandydatów, którzy najpierw mieli zaprezentować swoje programy, a potem mieli odpowiadać na pytania skierowane do nich.  Zgodę na udział w procedurze kandydowania na I prezesa SN wyraziło 10 sędziów: Tomasz Artymiuk (Izba Karna), Leszek Bosek (Izba Kontroli Nadzwyczajnej), Tomasz Demendecki (Izba Kontroli Nadzwyczajnej), Małgorzata Manowska (Izba Cywilna), Joanna Misztal-Konecka (Izba Cywilna), Piotr Prusinowski (Izba Pracy), Marta Romańska (Izba Cywilna), Adam Tomczyński (Izba Dyscyplinarna), Włodzimierz Wróbel (Izba Karna) i Dariusz Zawistowski (Izba Cywilna).

Jednak posiedzenie rozpoczęło się od kolejnych wniosków dotyczących procedury obrad i zasad głosowania nad kandydaturami. 

Będzie uchwała Zgromadzenia?

Przewodniczący Aleksander Stępkowski poinformował, że przyjął wniosek, który wpłynął do kancelarii I prezesa o podjęcie uchwały o przedstawieniu pięciu kandydatów na stanowisko I prezesa Sądu Najwyższego. Obiecał, że zajmie się nim, jak i innymi w odpowiedniej kolejności.

- Jeśli mamy posunąć się w dalszych pracach trzeba oczyścić przedpole, to sprawność postępowania wymaga ustosunkowania się do złożonych wniosków formalnych - podkreślał sędzia Krzysztof Rączka. - Nie można procedować dalej, gdy są wątpliwości co do powołania komisji skrutacyjnej, której skład ustalił poprzednik przewodniczącego - sędzia Kamil Zaradkiewicz.

Sędzia Stępkowski w odpowiedzi na te głosy stwierdził, że Zgromadzenie procedurę będzie kontynuować ,,jak ustalił na początku". I dodał, że nie odłoży Zgromadzenia na 26 maja br., jak wnosił to m.in. sędzia Wiesław Kozielewicz.

Przed wystąpieniem pierwszego głosowania, przewodniczący Zgromadzenia oddalił lub odrzucił wszystkie wnioski zgłoszone przez sędziów Izby Cywilnej. Były to wnioski o:

  1. o ustalenie porządku obrad sędziów
  2. unieważnienie ustaleń komisji skrutacyjnej- jako wniosek  niedopuszczalny
  3. wyeliminowanie sędziów Izby Dyscyplinarnej,
  4. niedopuszczalny był wniosek , więc odrzucony o podjęcie uchwały o przedstawieniu przez Zgromadzenie Ogólne prezydentowi kandydata.


Spór o procedury i szukanie kompromisu

Spór o kwestie proceduralne trwał przez kilka kolejnych godzin, z których część pochłonęła ponad dwugodzinna przerwa. W jej trakcie sędzia Stępkowski poinformował, że odbył w piątek konsultacje z prezesami izb oraz osobami kandydującymi na I prezesa SN i złożył propozycję podczas tych rozmów. Jak dodał, propozycja ta uzyskała akceptację wielu rozmówców. Nie wyjaśnił jednak jakie ustalenia ws. dalszego przebiegu obrad zostały podjęte.

Natomiast prezes Izby Cywilnej SN sędzia Dariusz Zawistowski ujawnił, że sędzia Stępkowski zaproponował, aby ponownie wybrać członków komisji skrutacyjnej, przy założeniu, że do komisji tej miałby trafić jeden sędzia z każdej izby. Jak jednak zaznaczył nie doszło do porozumienia w tej sprawie. Podkreślił, że ostatnie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie sporu kompetencyjnego i unieważnienia uchwały SN z 23 stycznia br. nie mają mocy prawnej.

Zawistowski podkreślił też, że do tej pory takie rozmowy się nie odbywały. Przyznał, że spotkanie przebiegało w merytorycznej i dobrej atmosferze. Stępkowski podczas wypowiedzi dla mediów podziękował uczestnikom spotkania za ogromną klasę. - Myślę że jest to bardzo dobry punkt startowy, aby odbudowywać autorytet SN, ażeby go cementować ażeby on rósł - powiedział.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że ustalono, że kandydatury przedstawią prezydentowi wspólnie sędziowie Aleksander Stępkowski i Krzysztof Rączka

 


Kandydaci prezentują się

Przewodniczący na początku obrad zdecydował o przystąpieniu do przyjmowania oświadczeń kandydatów na I prezesa. Po wygłoszeniu oświadczeń, kandydaci mieli odpowiadać na pytania sędziów. Pytania były kierowane na piśmie i wrzucane do pojemników.
Jednak dopiero około godziny 15. Zgromadzenie przystąpiło do wysłuchań kandydatów na I prezesa SN. 

Artymiuk: Chcę bronić obywateli przed dyktaturą rządzących

Pierwszy złożył oświadczenie sędzia Tomasz Artymiuk z Izby Karnej.  - Nominacje odebrałem od Lecha Kaczyńskiego, jestem sędzią od 30 lat – powiedział i przytoczył rotę ślubowania. Jak stwierdził, kandydowanie na I Prezesa SN było powodowane chęcią obrony obywateli przed dyktaturą rządzących. - Wykonany dzisiaj wybór kandydatów, wobec naruszenia procedur sprawia, że powołana osoba na stanowisko I Prezesa będzie pozbawiona atrybutu legalności – podkreślił sędzia Artymiuk.
Kandydat opowiedział się za podjęciem uchwały o wyborze kandydatów prezydentowi (nakazuje to wyrok TK o sygnaturze K 3/17). - To ostatni moment na zachowanie autorytetu Sądu Najwyższego - podkreślił. W odpowiedzi na zadane pisemne pytanie o kwestionowanie statusu sędziego powołanego przez Prezydenta, sędzia Artymiuk powiedział, że podziela argumenty uchwały trzech połączonych Izb z 23 stycznia 2020 r. Jednak ta uchwała nie dotyczyła podważania prerogatyw prezydenta - dodał. 

- Uważam członków Zgromadzenia za sędziów, ale mam wątpliwości co do statusu sędziów Izby Dyscyplinarnej, ze względu na zabezpieczenie dokonane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej - wyjaśniał sędzia Artymiuk. - Kwestia nadrzędności prawa UE jest jednoznaczna, jeśli chcemy być członkami wspólnoty, to prawo europejskie musimy stosować. Orzeczenia TSUE europejskich są wiążące dla polskich sądów - stwierdził.

- Po studiach byłem skierowany do Wojskowej Służby Wewnętrznej, byłem potem asesorem wojskowym, bo tak wtedy wyglądał przebieg służby wojskowej - przyznał Artymiuk. -  Nie przysięgałem na wierność Armii Czerwonej - zapewnił i poinformował, że w 1981 roku brał w ostatnim strajku studenckim  w stanie wojennym.


Bosek: Trzeba zmienić ustawy i SN i KRS

Drugi z kandydatów Leszek Bosek podkreślił, że od 18 lat zajmuje się nauką prawa. - Miałem marzenie, ze polski sąd jest zjednoczony, miałem sen, że SN jest szanowany w kraju i na świecie. Myślę, ze to nie tylko sen, możliwe jest zrealizowanie tych marzeń: scalenie sądu w jeden. Nieufność między nami spowodowana jest przez złe prawo, a nie przez nieufność - mówił.
- Nie musimy odwoływać się do tego, co nam oznajmi ulica Szucha czy Nowowiejska - zaznaczył prof. Bosek. - Wyjście z konfliktu możliwe jest przez dialog i cierpliwą rozmowę. - Nie możemy odwracać się od tych, którzy chcą z nami rozmawiać. Musimy, by osiągnąć kompromis - cofnąć się. Bardzo ważnym wyzwaniem jest ochrona niezawisłości. Istotnym celem jest ochrona niezależności SN, nie możemy powielić losu innych organów. Nie możemy polegać na uchwalanych przez jeden dzień ustawach - dodał.
Jak stwierdził prof. Bosek konieczna jest zmiana ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Warto pokusić się o debatę w Sądzie Najwyższym, aby nikt nam nie uchwalił ustawy w jeden dzień - dodał.

Profesor Bosek uważa, że uchwała trzech połączonych Izb Sądu Najwyższego wyraża dominujący pogląd sądu. Jednak trzeba zaczekać na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie ważności postępowań dyscyplinarnych w nowej Izbie Dyscyplinarnej konsekwencji tej uchwały. - Nie podzielam wszystkich elementów zawartych w tej uchwale - dodał.

Nie powinna być ignorowana rola Zgromadzenia Ogólnego przez przewodniczącego w czasie prowadzenia obrad - dodał.

- Jeśli idzie o rolę I Prezesa w nowej KRS, to praktyka dotychczasowa - unikania udziału - jest zasadna - stwierdził w odpowiedzi na pytanie jednego z członków Zgromadzenia.

Demendecki - zwolennik dialogu

Kandydat dr hab. Tomasz Demendecki z Izby kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych był komornikiem i adwokatem. Ma doświadczenie nadzorcze w podmiotach prawa handlowego, jest też pracownikiem naukowym. - Jestem osobą dialogu, cieszą mnie pierwsze przejawy porozumienia na tej sali. Budowanie mostów i burzenie murów odbudowa wartości SN to mój cel - dodał. - Chcę zarządzać instytucją nowoczesną. Sąd Najwyższy powinien stwarzać dobre warunki pracy sędziom - obiecywał.

Manowska brzydzi się wojną i przemocą

Sędzia dr hab. Małgorzata Manowska, która zdobyła najwięcej głosów oświadczyła, że brzydzi się wojną i przemocą. Chcę zasypać dół między nami i doprowadzić do normalnej współpracy - zapowiedziała profesor. - W Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury zderzyłam się z mobbingiem i zlikwidowałam to zjawisko. Umiem zarządzać dużą instytucją, a wyciek danych, który nastąpił w Krajowej Szkole był spowodowany błędem informatyka - poinformowała. Prof. Manowska doprowadziła do transparentnych metod wynagradzania pracowników. Posiada umiejętności zarządcze. Jest sędzią ponad 25 lat, przeszła wszystkie szczeble kariery sędziowskiej. Zajmuje się procedura cywilną. Była przez 7 miesięcy podsekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Misztal-Konecka: Dzielenie sędziów na "my " i " oni" prowadzi do katastrofy

W następnej kolejności oświadczenie złożyła sędzia dr Joanna Misztal-Konecka, cywilistka. - Całe życie zawodowe związałam z sądem i nauką, byłam sędzią Sądu Rejonowego w Lublinie, w 2017 delegowano mnie do Sądu Apelacyjnego w Lublinie - informowała. Jest Kierownikiem Katedry Prawa Cywilnego na Wydziale Prawa KUL. - Nie ma wątpliwości, że radykalizm jest łatwiejszy od namysłu i refleksji. Dzielenie sędziów na "my " i " oni" prowadzi do katastrofy, w rezultacie straci na tym trzecia władza - dodała Misztal-Konecka. - Niezbędne jest szybkie wprowadzenie przejrzystych reguł rozpatrywania spraw w Sądzie Najwyższym - zapowiedziała. - Nie mam wątpliwości, że bieżące bolączki występujące w środowisku doprowadziły do radykalnych postaw - dodała i wyraziła nadzieję, że troska o sprawy ustrojowe może pogodzić zwaśnione strony w środowisku sędziowskim.

Prusinowski: Mniejszość może wybrać prezesa

W oświadczeniu sędziego Piotra Prusinowski z Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych powołał się na paremię "wiara wbrew nadziei". Chodziło o wiarę w bycie sędzią. Ze swego marzenia obudził się, gdy dowiedział się, że zostanie przeniesiony w stan spoczynku. W 2016 roku zaczęto dzielić sędziów na "my" i "wy", co jest dualizmem nie do zniesienia. Sama ustawa o SN jest oparta na wewnętrznie sprzecznej konstrukcji. Mechanizm wyboru prezesa zawiera wewnętrzny spór. Zgromadzenie Ogólne Sędziów wybiera kandydatów, a Prezydent wybiera spośród nich I Prezesa SN - według Konstytucji. Natomiast ustawa rozbija ten system. Teraz mniejszość może wybrać kandydata na I Prezesa. - Musimy wyzwolić się z dualizmu, który doprowadził do tego, że ten kto zajmuje się prawem, nie może tego konkursu nazwać bezprawny, w prawie nie ma drogi na skróty, jest legalizm - dodał. - Kandydat na I Prezesa nie może wyłonić się z oparów niejednoznaczności - podkreślił.

Romańska: Grupy sędziów wybiorą kandydatów

Sędzia Marta Romańska z Izby Cywilnej została sędzią Sądu Najwyższego w 2010 roku. Nawiązała w swoim oświadczeniu do zadań I Prezesa SN. - Istotną kompetencją prezesa SN jest przewodniczenie Trybunałowi Stanu - powiedziała sędzia Romańska i wskazała, że kandydaci mają być wybrani przez - Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN w głosowaniu, ale mechanizm ten nie wymaga określonego quorum, ani większości. Pod rządami nowej ustawy kandydaci są wybierani przez grupy sędziów  - mówiła. I podkreśliła, że będzie problem, jeśli kandydaci nie zostaną prezydentowi wskazani w formie uchwały Zgromadzenia.

Tomczyński: Autonomia Izby Dyscyplinarnej uzasadniona

Sędzia Adam Tomczyński z Izby Dyscyplinarnej podjął polemikę z argumentami Marty Romańskiej twierdząc, że ustawa o SN nie przewiduje podjęcia uchwały Zgromadzenia Ogólnego o przedstawieniu kandydatów Prezydentowi RP.

Sędzia Tomczyński nawiązał też do wypowiedzi prof. Boska: - Skończył mi się sen w 2028 r, gdy dowiedziałem się, że sędzia, który ukradł rzecz za 90 zł nie został wykluczony z zawodu. Tego orzeczenia nie można usprawiedliwić - powiedział Tomczyński. - Przerwany sen to także uchwała SN w sprawie sędziów orzekających w stanie wojennym - akcentował. Kandydat zajmuje się od wielu lat prawem wekslowym i zabezpieczaniem wierzytelności. - Izba Dyscyplinarna nie powinna być pozbawiona autonomii, konieczna jest dodatkowa niezależność - uważa Tomczyński. - W Izbie Dyscyplinarnej powinni być dopuszczeni sędziowie z Izby Karnej - dodaje. Musimy pamiętać o przeszłości i ją zmieniać, a także o teraźniejszości i o szacunku dla kolegów z Krajowej Rady Sądownictwa - podkreślił.

Wróbel: SN musi być sądem niezależnego państwa

Włodzimierz Wróbel z Izby Karnej stwierdził, że Zgromadzenie Ogólne ma obowiązek przedstawić kandydatów prezydentowi. - Sędziowie nie mogą wybrać sami swojego I prezesa, prezydent wybiera jednego z pięciu. Chodzi o zasadę: kontroli i równowagi między instytucjami.  Teraz mamy do czynienia z rozbrajaniem instytucji - uważa sędzia Wróbel. Chcemy by ten bastion sprawiedliwości pozostał i nie stał się lokalem do wynajęcia dla polityków, aby można było rozdawać bezpieczne posady - wskazał i zaznaczył, że SN musi być sądem niezależnego państwa.
Jaki jest przepis na przejmowanie instytucji niezależnego państwa? Sędzia Wróbel twierdzi, że nic nie sprawia takiej satysfakcji jak obalanie autorytetów. Wybiera się instytucję zależną od polityków, taką jak KRS. Politycy wybierają sędziów. I wreszcie w SN prowadzi się obrady poza trybem, przewodniczący decyduje o wszystkim. To jest nielegalna procedura powoływania kandydatów. Wybierzemy I Prezesa, którego nie wszyscy będą uznawać - mówił. Sędzia to zawód, w którym trzeba walczyć o państwo - stwierdził sędzia Wróbel.

Zawistowski: Wybór bez wyboru

W swoim oświadczeniu Dariusz Zawistowski, prezes Izby Cywilnej przypomniał, że sędzią jest 33 lata. - Poważnym problemem jest podział między sędziami. Poważniejszą kwestią jest pytanie, czy uczestniczymy w wyborach I Prezesa SN? Czy takie wybory, w których wiadomo, kto zostanie wybrany są uczciwe?  - pytał. - Władza polityczna zagwarantowała sobie pełny wpływ na to kto zostanie I Prezesem, a Zgromadzenie Ogólne SN zostało ubezwłasnowolnione. Złamano tu Konstytucję,  regulamin SN i ustawy - podsumował.

Po wysłuchaniu oświadczeń kandydatów zarządzono przerwę, po której rozpoczęli oni odpowiedzi na pytania innych sędziów. A tych zgłoszono około 700. Dotyczyły np. kwestii statusu sędziów SN oraz planów, w przypadku nominacji na I prezesa SN. Odpowiedzi udzielało dwóch sędziów - Artymiuk i Bosek, a następnie ogłoszona została przerwa do godz. 10.00 w sobotę.

30 kwietnia zakończyła się kadencja prof. Gersdorf

Wybór kandydatów i spodziewane powołanie przez prezydenta nowego pierwszego prezesa Sądu Najwyższego ma związek z tym, że 30 kwietnia br. zakończyła się sześcioletnia kadencja na tym stanowisku prof. Małgorzaty Gersdorf. Kandydaci na jej miejsce nie zostali wybrani przed upływem kadencji ze względu na panujące zagrożenie epidemiczne. Najpierw zgromadzenie zostało zwołane na 17 marca, potem na 30 marca i trzeci raz na 21 kwietnia. Wszystkie te terminy były przez prof. Gersdorf odwoływane ze względu na zagrożenie dla sędziów i pracowników SN. 

Czytaj: Prof. Gersdorf: Na razie nie będzie nowego I prezesa Sądu Najwyższego>>

W tej sytuacji do zakończenia kadencji nie został powołany nowy I prezes, więc prezydent 1 maja br. powierzył sędziemu Izby Cywilnej Kamilowi Zaradkiewiczowi tymczasowe kierowanie Sądem Najwyższym i zobowiązał go do jak najszybszego zwołania Zgromadzenia Ogólnego. Zaradkiewicz zarządził to właśnie na 8 maja.