Mijający rok zaczął się obiecująco. Liberalny rząd z wysokim poparciem społecznym, w sytuacji silnego wzrostu gospodarczego mógł zdziałać cuda. Niestety, w ciągu niemal całego pierwszego roku rządzenia nie podjął kompleksowej reformy finansów publicznych, nie opracował rzeczywistej reformy systemu ochrony zdrowia, nie zrobił kroku w kierunku obniżenia kosztów pracy, nie dokończył prywatyzacji ani reformy emerytalnej, nie podjął na poważnie problemu kosztownego i niesprawiedliwego systemu ubezpieczeń społecznych rolników. Rozczarowała działalność sejmowej komisji „Przyjazne Państwo”. Na dobrą sprawę pierwsza dobra wiadomość dla gospodarki ze strony rządu nadeszła dopiero we wrześniu, kiedy przyjęto strategię wejścia do strefy euro w 2012 roku.

Na plus koalicji należy zapisać uchwalenie kilku, dobrych na początek, rozwiązań z tzw. Pakietu Szejnfelda oraz obiecującej, nowej ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym. Na uznanie zasługuje przeprowadzenie przez parlament rozsądnej ustawy o emeryturach pomostowych. BCC dobrze ocenia powrót do rozmów ze wszystkimi stronami Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych, choć z pewnością nie jest to dialog na miarę potrzeb, zwłaszcza w obliczu kryzysu. Wysoko oceniamy także wynegocjowanie korzystnego dla Polski kształtu pakietu klimatycznego. BCC od wielu lat usiłuje kolejnym rządom uzmysłowić, jak ważne dla gospodarki są zagadnienia związane ze środowiskiem. Przepisy Unii Europejskiej w zakresie ochrony środowiska obejmują obecnie ponad 1000 aktów prawnych, do których polskie przedsiębiorstwa muszą się stosować. Polska musi utrzymywać inicjatywę w tych sprawach, tak, aby stanowione w UE prawo nie osłabiało polskiej gospodarki.

Podstawy ekonomiczne naszego kraju wydawały się solidne, choć już na początku roku dochodziły pierwsze sygnały o pogarszaniu koniunktury, o hamowaniu inwestycji oraz rosnących kłopotach branży budowlanej i motoryzacyjnej. Złudzenia dotyczące niezmąconego wzrostu gospodarczego pękły we wrześniu. Ograniczenia eksportu, spadki zamówień, głębokie zmiany wartości walut oraz wycofywanie przez zagranicznych inwestorów pieniędzy z polskiej giełdy, połączone z zahamowaniem działalności kredytowej banków uruchomiło lawinę problemów dla krajowych przedsiębiorstw. Już 83 proc. firm odczuwa skutki kryzysu, a spośród nich aż 84 proc. deklaruje, że są to problemy poważne lub bardzo poważne. Firmy wstrzymują inwestycje i coraz częściej zwalniają pracowników. Skutkiem tego jest między innymi powrót rosnącego bezrobocia: z najniższego 7 procentowego zanotowanego we wrześniu wzrosło do 9 procent w listopadzie. Silne osłabienie złotego osłabia siłę nabywczą naszych pensji, może więc ograniczyć popyt wewnętrzny, stanowiący istotny czynnik polskiej gospodarki.

W tej sytuacji w ciągu zaledwie trzech miesięcy od ogłoszenia założeń budżetu na 2009 r. rząd musiał obniżyć prognozę wzrostu w przyszłym roku z 4,8 na 3,7 proc. PKB. A są analitycy, którzy przewidują wzrost bliski zera. Prawdopodobieństwo złych prognoz zwiększają zaplanowane w budżecie większe obciążenia z tytułu podatków pośrednich. Polska gospodarka stanowi część światowego krwioobiegu gospodarczego, więc odczuwamy skutki globalnego kryzysu. Polska byłaby jednak w o wiele lepszej sytuacji mając niższe wydatki sztywne, nie mając balastu państwowych przedsiębiorstw, ani potężnej biurokracji krępującej rozwój przedsiębiorczości. Można było dużo więcej osiągnąć w tej sprawie, gdyby rząd rozpoczął odpowiednie działania na początku roku, nie wspominając już o zaniechaniach poprzednich rządów. Ale jeszcze nie jest za późno. W tej trudnej sytuacji rząd powinien jak najszybciej, zdecydowanymi i głębokimi cięciami przepisów usunąć najcięższe kłody spod nóg przedsiębiorców.

Ostateczny bilans ekonomiczno-prawny mijającego roku jest dla Polski dobry, ale sama końcówka oznaczała poważne kłopoty i niesie niepokój dotyczący przyszłości. Aż 93 proc. firm obawia się przyszłego roku. Profesor Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, przewiduje, że wzrost gospodarczy w Polsce może wynieść 2-2,5 procent, choć ten poziom jest obwarowany wieloma niepewnymi czynnikami. Oby jednak ta prognoza się sprawdziła. Oznaczałaby de facto, że mimo trudności, w tym konieczności ograniczania wydatków państwa i zapewne zwiększenia deficytu, Polska wyszłaby z kryzysu obronną ręką, mając około dwudziestokrotnie wyższy wzrost PKB niż średnia w UE!

Marek Goliszewski, prezes BCC