Delegowanie sędziów do ministerstwa sprawiedliwości nie jest specyfiką polską – podkreślała sędzia SN Katarzyna Gonera, podczas dyskusji w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka na temat delegowania sędziów. – Model funkcjonowania nadzoru w każdym państwie jest inny. W Niemczech i Austrii sprawowany jest przez ministerstwo sprawiedliwości. W Hiszpanii natomiast nadzór administracyjny nad sądami powierzony jest Krajowej Radzie Sądownictwa. W krajach skandynawskich i na Litwie powołano specjalny urząd zajmujący się nadzorem nad sądami (court administration). Do tych wszystkich organów, niezależnych od rządu są delegowani sędziwie, pełniąc tam obowiązki. Czasami ta delegacja jest ściśle limitowana, jak w Austrii i Niemczech: sędzia wraca po odbyciu delegacji do orzekania albo jest postawiony przed decyzją o rezygnacji z urzędu sędziego i przejściu do pracy w administracji rządowej. Przestaje być sędzią i staje się urzędnikiem służby cywilnej. W court administration pracują także  sędziowie z wyznaczonymi limitami czasowymi.

Zdaniem sędzi Goneryt tam, gdzie nadzór administracyjny nad sądami jest sprawowany, tam wszędzie sędziowie się pojawiają. Polski model delegacji sędziów do ministerstwa sprawiedliwości nie jest więc niczym nadzwyczajnym. Zgodzić się trzeba, że nadzór nad działalnością sądów powinien leżeć w rękach sędziów, a nie urzędników, nawet jeśli skończyli oni prawo czy politologię, są wyszkoleni w administracji publicznej. Nadzór taki powinny sprawować osoby, które mają doświadczenie w orzekaniu i pełnieniu funkcji administracyjnych w sądzie.

TK orzekł o niemożności orzekania przez sędziów delegowanych do ministerstwa, ze względu na kolizję władzy wykonawczej z sadowniczą. Konsekwencje tego orzeczenia, wydanego w 2009 r. są już widoczne: nie ma szczególnego zainteresowania sędziów praca w ministerstwie, nie ma silnej motywacji odchodzenia z sądów. Prawdopodobnie jedną z przyczyn może być fakt, że dla osoby ambitnej, starającej się o stały rozwój zawodowy, powstaje problem niemożności awansowania do wyższego sądu. Jeśli mamy na jedno miejsce kilku lub kilkunastu kandydatów ( do okręgowych - 6 na jedno miejsce, do rejonowych – 40), to delegacja do ministerstwa trwająca powyżej trzech lat, niemal automatycznie eliminuje taką osobę z konkurencji - uwaza sędzia Gonera.