500 zł, a może 5 tys. - takie dysproporcje w wysokości alimentów widać nie od dziś. I oczywiście uzależnione jest to m.in. o sytuacji finansowej rodziców, w tym zarobków tego, kto ma płacić alimenty i kosztów utrzymania dziecka. Prawnicy podkreślają jednak, że obecnie można dostrzec spore zrozumienie ze strony sędziów. - Są świadomi sytuacji ekonomicznej i bardziej skłonni do tego by ustalać wyższe kwoty. W Warszawie zdarza się nawet 5 tys. zł na dziecko, oczywiście przy zarobkach obowiązanego powyżej 10 tys. - mówi jeden z adwokatów.    

Czytaj też: Dopuszczalność obniżenia alimentów w procesie o uchylenie alimentów >

Sędzia Anna Begier z Sądu Rejonowego we Wrześni dodaje, że inflacja odbija się na sądzie rodzinnym. - Wygląda na to, że w najbliższym czasie sędziowie rodzinni będą mieli sporo więcej pracy, a doszły jeszcze przecież sprawy dotyczące obywateli Ukrainy - mówi. Ocenia również, że już sam jej znaczny wzrost może uzasadniać podwyższenie alimentów. Sędziowie jednak różnie do tego podchodzą. 

 

Czytaj:  Alimenty alimentom nierówne - ważna sytuacja dziecka i płacącego rodzica >>

Hetman-Krajewska Joanna "Alimenty. Wzory pism z komentarzem" >

Drożyzna uderza w rodziców - chcą zmian w alimentach

Sędzia Begier dodaje, że ubiegłoroczny raport Iustitii "Obietnice a rzeczywistość. Statystyki sądów rejonowych po pięciu latach reform (2015 - 2020)" w rozdziale poświęconym wydziałom rodzinnym we wnioskach na przyszłość prognozował wzrost spraw w związku z inflacją. - Nie był jednak tak pesymistyczny jak aktualna rzeczywistość. Sędziowie dostrzegają wyraźny wzrost liczby spraw o podwyższenie alimentów, i to gdy alimenty były ustalane ostatnio zaledwie rok czy dwa lata temu - mówi.

Sędziowie wskazują, że dotyczy to obu stron, bo jedni chcą podwyższenia, drudzy obniżenia alimentów. - Powołują się na inflację i rosnące wydatki. Z tego względu strony są mniej skłonne do zawarcia ugody, ale i podjęcia mediacji - mówi sędzia Begier. I dodaje, że  negocjacje czasem kończą się różnicą stanowisk o 50 zł.

Czytaj więcej: Obowiązek alimentacyjny między rozwiedzionymi małżonkami - komentarz praktyczny >

- Niegdyś popularne wyroki zaoczne zdarzają się obecnie sporadycznie - sytuacje, gdy pozwani nie zajmują stanowiska w sprawie są rzadkie. O wiele więcej stron niż niegdyś korzysta z profesjonalnej pomocy prawnej - zaznacza sędzia Begier.

Podobnie sytuację ocenia sędzia Anna Rybicka-Hałabis z Sądu Rejonowego Lublin-Zachód w Lublinie. Zaznacza, że obserwowany i odczuwany m.in. podczas zakupów wzrost inflacji jest szczególnie dotkliwy dla osób z niższym statusem materialnym, tam, gdzie dochód na jedną osobę jest najniższy. Zwraca uwagę, że sytuacja ta często odnosi się do przypadków, w których tylko jeden z rodziców utrzymuje rodzinę. - Z pewnym niepokojem jako sędzia rodzinny analizuję wpływ spraw do swojego wydziału, licząc się z tym, że wkrótce może nastąpić wzrost liczby spraw o zmianę (podwyższenie lub obniżenie) alimentów. Dotychczas nie zauważyłam, aby wpływ spraw tego rodzaju wzrósł w sposób znaczny, przy czym tych spraw w moim wydziale zawsze było sporo (od kilku do kilkunastu dziennie) - zaznacza sędzia.

WZORY DOKUMENTÓW:

 

Czytaj: Postępowanie informacyjne w trakcie, a nie przed rozwodem - MS zmienia własny projekt >>

Inflacja coraz częstszym argumentem

Sędzia dodaje, że w pozwach i potem na rozprawie argument inflacyjny jest oczywiście podnoszony przez strony i ich pełnomocników jako uzasadnienie, ale nie jedyne, żądania weryfikacji obowiązku alimentacyjnego. - Obserwuję również, i jest to bardzo widoczne, znaczny wzrost wysokości żądanych kwot, w porównaniu do żądań sprzed kilku miesięcy. Podkreślić należy, że podstawą podwyższenia lub obniżenia alimentów jest art. 138 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, który stanowi, że w razie zmiany stosunków można żądać zmiany orzeczenia lub umowy dotyczącej obowiązku alimentacyjnego. Z jednej strony sąd bada co zmieniło się po stronie uprawnionego, najczęściej dziecka, ale także może to być były małżonek, a z drugiej czy i w jakim zakresie zmianie uległy możliwości zarobkowe i majątkowe zobowiązanego. Dopiero istotna zmiana po którejkolwiek ze stron może skutkować zmianę dotychczasowego rozstrzygnięcia - tłumaczy sędzia Rybicka-Hałabis.

Z kolei w ocenie Anny Begier, rozwiązaniem mogłoby być powrócenie do dawnej praktyki sądowej i orzekanie o alimentach nie kwotowo, ale jako procent wynagrodzenia. Wiele lat temu w tym przedmiocie zapadła uchwała 7 sędziów Sądu Najwyższego z 22 września 1979 r. w sprawie III CZP 16/79 (LEX nr 2471), której nadano moc zasady prawnej. W uchwale przyjęto, że w wypadku, gdy uprawniony do alimentacji ma prawo do równej stopy życiowej ze zobowiązanym, zasądzenie alimentów przez określenie ich w ułamkowej części wynagrodzenia nie jest wyłączone, jeżeli wynagrodzenie stanowi jedyne stałe źródło utrzymania zobowiązanego, a system tego wynagrodzenia usprawiedliwia takie rozstrzygnięcie. Sędzia Begier dostrzega, że odpowiednie wykorzystanie tego rozwiązania mogłoby być wykorzystane nie tylko w tych sprawach, w których zobowiązany uzyskuje stałe i legalne zarobki.

PROCEDURA:

 

- Można by alimenty orzec jako procent od wynagrodzenia minimalnego czy - jeszcze lepiej - przeciętnego w danym kwartale, gdyż wynagrodzenie minimalne ustalane raz na rok może nie podążyć za stopą inflacji - podkreśla sędzia Begier. Zwraca też uwagę, że być może rozwiązaniem będą też alimenty natychmiastowe, ustalane jako procent minimalnego wynagrodzenia. Projekt w tym zakresie - zmiany m.in. w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym - nie trafił jeszcze do Sejmu.

Czytaj: 
Dłuższa droga do rozwodu - będą pouczenia, mediacje i sporo czasu na przemyślenia>>

Pełnomocnik może być siłą napędową mediacji, ale dużo zależy od mediatora>>

Żeby zwiększyć trzeba mieć z czego

Sędzia Begier pytana o to, czy sama inflacja uzasadnia podwyższenie alimentów wskazuje, że wszystko zależy od jej poziomu. - Na pewno inflacja kilkunastoprocentowa czy wyższa już jest istotną zmianą stosunków. 20 proc. od 500 zł to 100 zł, czyli kwota odczuwalna. Ceny produktów spożywczych, prądu, źródeł ciepła - ogrzewania mieszkania, w ostatnich dwóch latach wzrosły istotnie - a udział w kosztach utrzymania mieszkania uznaje się również za potrzeby dziecka. Nie tylko zmiana rodzaju potrzeb, ale także wzrost wydatków na takie same potrzeby uzasadnia podwyższenie alimentów. Tak więc już sama inflacja może uzasadniać podniesienie alimentów - wskazuje.  

 

 

W ocenie sędzi Rybickiej-Hałabis, sama inflacja może być jednak jedyną przesłanką do korekty wysokości obowiązku alimentacyjnego. - Wzrost kosztów utrzymania takich jak żywność, opłaty czynszowe, energia elektryczna, gaz, paliwo, odzież itp. dotyka obu stron w takim samym stopniu. Tak więc o ile nie wzrosły dochody zobowiązanego do alimentacji czy choćby jego możliwości zarobkowe zmiana orzeczenia dotyczącego alimentów nie będzie uzasadniona. Oczywiście ta sama argumentacja obowiązuje w drugą stronę - zauważa. Podkreśla, że aktualnie obowiązujące przepisy nie chronią uprawnionych do alimentacji przed skutkami inflacji.

- Na przestrzeni lat były różne pomysły powiązania wysokości alimentów z wysokością dochodów osób zobowiązanych do alimentacji. Wiele lat temu (bodaj w latach 90 XX wieku) dość częste było określanie wysokości alimentów jako pewien procent wynagrodzenia zobowiązanego do alimentacji, przy ustaleniu kwoty minimalnej. Zapewne sprawdzało się to wtedy, gdy zobowiązany miał stałą pracę i uzyskiwał stały dochód. Wówczas każda podwyżka czy premia wpływała na wysokość alimentów. W obecnych czasach wydaje się to nierealne do zrealizowania, choćby z tego powodu, że wiele osób nie ma stałej pracy lub pracuje w kilku miejscach. Prawdę mówiąc, nie przypominam sobie abym kiedykolwiek orzekała alimenty w taki sposób - mówi.

 

Słońce do życia dziecku nie wystarczy

Prawnicy podkreślają, że sądy biorą pod uwagę zmieniającą się sytuację gospodarczą. - Nie oznacza to, że alimenty generalnie wzrosły np. o 50 proc., ale sędziowie biorą to pod uwagę. Zależy to oczywiście od kosztów utrzymania dziecka, możliwości zarobkowych rodzica. Ale jeśli zarobki są wysokie – powyżej 10 tysięcy zł, a dziecko chodzi do prywatnej szkoły czy przedszkola, to zdarza się, że alimenty na jedno dziecko to 4-5 tys. zł. Oczywiście – powtarzam – zależy to od detali, wykazania kosztów. Przy czym trzeba pamiętać, że przy rozstrzyganiu o alimentów są dwie granice – uzasadnione potrzeby dziecka oraz możliwości zarobkowe osoby zobowiązanej do alimentacji – mówi Joanna Hetman-Krajewska, radca prawny w Kancelarii Prawniczej PATRIMONIUM w Warszawie, autorka m.in. takich książek jak „Rozwód czy separacja? Poradnik praktyczny” (Wolters Kluwer, Warszawa 2020) oraz „Alimenty – jak dochodzić, jak się bronić? Poradnik praktyczny” (Wolters Kluwer, Warszawa 2021).

Czytaj też: Skutki majątkowe separacji i rozwodu >

W podobnym tonie wypowiada się Aleksandra Ejsmont, radca prawny, specjalizująca się w sprawach rodzinnych (Kancelaria Radca Prawny Aleksandra Ejsmont). - Musimy mieć świadomość tego, że dzieci energią słoneczną się nie żywią, mają swoje określone potrzeby, które generują określone koszty, a w związku z tym co dzieje się na rynku te koszty rosną w zastraszającym tempie. Ta odpowiedzialność za dzieci, za realizacje i zaspakajanie ich potrzeb spoczywa na obojgu rodziców. Czyli nie może być przerzucona tylko na tego, u którego dziecko mieszka. A jest też aspekt drugi, zwiększają się koszty utrzymania osób obowiązanych do alimentów. Zarobki nie zwiększają się proporcjonalnie do kosztów, pojawiają się problemy choćby z płaceniem kredytów, więc sytuacja jest niezwykle skomplikowana. Każda ze stron  pokaże swoje argumenty a dla sądu najważniejsze jest to, by potrzeby dzieci były zaspokojone. Decydując się na to, że będziemy rodzicami bierzemy na siebie za to odpowiedzialność i o tym nie można zapomnieć - dodaje.