Sprawy "frankowe" stały się prostsze dzięki m.in. rozstrzygnięciom TSUE. Czas ich rozpoznania jest krótszy, zazwyczaj nie potrzeba już też opinii biegłych. Nie oznacza to jednak wcale, że frankowicz mniej zapłaci swojemu pełnomocnikowi. Tu w grę wchodzi prawo rynku i ogólna sytuacja gospodarcza.
- W obecnej sytuacji, w związku z inflacją, nie ma możliwości, żeby adwokat czy radca prawny pobierał honorarium, takie jak np. trzy lata temu, biorąc pod uwagę inflację z ostatnich lat oraz przede wszystkim fakt, że musi nastawiać się na prowadzenie procesu przez 4-5 lat – mówi Joanna Wędrychowska, adwokat (Kancelaria Adwokacka Joanna Wędrychowska).

Czy więc warto szukać frankowych promocji?

Czytaj: W zależności od sądu sprawa frankowicza może potrwać i długie lata >>

 

Tańsze nie znaczy bardziej opłacalne

Po kolejnych wyrokach TSUE następował wysyp pozwów frankowych. Równocześnie coraz więcej prawników zaczęło szukać dla siebie miejsca właśnie w tym obszarze. Nie wszyscy, bo są też tacy, którzy podkreślają, że takimi sprawami nie będą się zajmować za żadne pieniądze. Niezależnie od tego, w pełnomocnikach, ale też w firmach oferujących wsparcie w zakresie franków, można przebierać jak w przysłowiowych ulęgałkach.

- Trzeba zawsze zastanowić się, czy przy niskich kosztach dany pełnomocnik faktycznie poprowadzi sprawę do końca z należytą starannością, jeśli np. w trzecim roku jej prowadzenia okaże się, że właściwie pracuje już za darmo i musi przyjmować coraz to nowe sprawy, żeby nadrobić te straty – tłumaczy Joanna Wędrychowska. Problemem jest też działanie spółek kapitałowych, które mogą opierać się tylko na wynagrodzeniu od sukcesu.

Polecamy szkolenie: Rogoziński Dawid, Wyrok TSUE w sprawie C-28/22, czyli o przedawnieniu i zarzucie zatrzymania w sprawach frankowych >

- Jako kancelaria zauważamy, że jak grzyby po deszczu nadal rosną różnego rodzaju spółki, które oferują nawet darmowe prowadzenie sprawy, a nawet opłacenie pozwu i kosztów sądowych. Na końcu trzeba jednak zapłacić gigantyczne koszty, jeżeli się wygra z pomocą takiej spółki lub ponieść koszty przegranego procesu – mówi Daniel Ostaszewski, radca prawny, wspólnik w kancelarii Czyżewski Nowojski Ostaszewski.

Jak to wygląda w praktyce? Taka firma oferuje swoje usługi za symboliczne stawki - kilkaset, maksymalnie kilka tysięcy złotych. Problemem jest jednak wysokie success fee, sięgające nawet np. 30 proc. udzielonego kredytu. Innymi słowy w przypadku 300 tys. zł to aż... 90 tys. zł. Zazwyczaj też wygrana, w rozumieniu reprezentujących frankowicza, to nie tylko unieważnienie umowy, ale też przewalutowanie czy ugoda.

Czytaj też w LEX: Węgrzynowski Łukasz, Skutek ex tunc bezskuteczności abuzywnej. Wyrok TS z dnia 7 grudnia 2023 r., C-140/22 (mBank) i jego konsekwencje dla polskiej praktyki orzeczniczej >

 

Prawnik z frankowiczem rozlicza się różnie

Jeżeli chodzi o konkretne stawki, to sytuacja na rynku jest bardzo zróżnicowana. Standardem jest jednak wynagrodzenie ryczałtowe oraz często na końcu premia za sukces, czy też przekazanie na rzecz pełnomocnika zasądzonych przy wygranej od banku kosztów zastępstwa procesowego.

- Generalnie koszty zastępstwa procesowego przypadają klientowi, chyba że umowa klienta z kancelarią przewiduje inaczej. W takim przypadku można to traktować jako element wynagrodzenia od sukcesu. Klient powinien jednak wiedzieć jakiej wysokości są to sumy i z czego rezygnuje na rzecz kancelarii – mówi dr Jacek Czabański, adwokat w Kancelarii Adwokackiej Czabański Wolna-Sroka.

Polecamy nagranie szkolenia: Wyrok TSUE w sprawie C-520/21 a roszczenia uzupełniające stron nieważnej umowy kredytu frankowego >

Ograniczeniem dla adwokatów jest kodeks etyki, który zakazuje prowadzenia sprawy wyłącznie w zamian za wynagrodzenie od sukcesu (takich ograniczeń nie ma w spółkach kapitałowych, które też oferują pomoc przy sprawach frankowych). - Oczywiście nie zawsze wszystkie te elementy muszą wystąpić łącznie, na rynku występują też np. oferty obsługi sprawy za samo honorarium ryczałtowe. Zwykle sprawy "frankowe" mają wartość przedmiotu sporu powyżej 200 000 zł, zatem zgodnie ze stosownym rozporządzeniem punktem wyjścia powinny być właśnie stawki z rozporządzenia tj. 10 800 zł za instancję pierwszą i 8 100 zł za instancję drugą – podaje Joanna Wędrychowska.

Czytaj w LEX: Kredyty frankowe: waloryzacja kapitału niedopuszczalna. Omówienie postanowienia TS z dnia 12 stycznia 2024 r., C-488/23 (Naniowski) >

Zazwyczaj więc na wynagrodzenie pełnomocnika składa się opłata za prowadzenie sprawy w pierwszej instancji plus jej połowa, albo 75 proc.,  za drugą instancję (apelację). Do tego dochodzą koszty rozpraw - ok. 250-300 zł za każdą z nich (lub więcej jeśli prawnik ma dojechać). Na rynku warszawskim trzeba więc przygotować się na wydatek od ok. 10 tys. zł do kilkunastu tysięcy zł za pierwszą instancję. Do tego (choć nie zawsze) trzeba doliczć success fee - czyli "opłatę za sukces" -  3 do 5 proc. liczonych różnie. Może być to kwota od całości udzielonego przez bank kredytu w złotówkach lub np. 8 czy 15 proc. liczone od rzeczywistego zysku frankowicza.

Zobacz też LEX News:

Roszczenia banku z unieważnionej umowy kredytu frankowego w świetle wyroku TSUE w sprawie C-520/21 >

Rogoziński Dawid, Roszczenia kredytobiorców ponad kwotę zapłaconych rat w świetle wyroku TSUE w sprawie C-520/21 >

 

Umowę z prawnikiem też trzeba przeczytać  

Klienci nie muszą przeważnie płacić takiej kwoty jednorazowo, przy rozpoczęciu sprawy. Powszechne na rynku jest rozkładanie honorarium na kilka czy nawet kilkanaście rat.

- Dla klienta ważne jest to, aby umowa z kancelarią jasno wskazywała, od jakiej kwoty liczy się wynagrodzenie od sukcesu, a byłoby dobrze także wskazanie górnej granicy takiego wynagrodzenia. Mam niestety informacje o tym, że zdarza się, zwłaszcza w różnego rodzaju "kancelariach odszkodowawczych" że kwoty takiego wynagrodzenia finalnie są bardzo wysokie i sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych – mówi Jacek Czabański.

Czytaj omówienie w LEX: Węgrzynowski Łukasz, Waloryzacja kredytu frankowego a dyrektywa 93/13. Omówienie postanowienia TS z dnia 11 grudnia 2023 r., C-756/22 (Bank Millenium) >

 

Zdarza się, że kancelarie proponują klientom 2-3 warianty wynagrodzenia, do wyboru

Np. w Kancelarii Adwokackiej Czabański Wolna-Sroka do wyboru są dwa warianty: jeden to wariant stały, w którym kwota wynagrodzenia określona jest ryczałtowo za prowadzenie sprawy w I i II instancji. Drugi wariant przewiduje niższe wynagrodzenie za prowadzenie sprawy oraz wynagrodzenie od sukcesu. Zbliżone rozwiązania stosują inne kancelarie. - W zależności od wyboru wariantu, ostateczny koszt prowadzenia sprawy dla klienta naszej kancelarii waha się pomiędzy 10 a 30 tys. zł – podaje Jacek Czabański.

Zobacz procedurę w LEX: Wytoczenie powództwa przez konsumenta przeciwko przedsiębiorcy >

Daniel Ostaszewski mówi, że przy sprawach prostszych umowach jak np. Millennium, Mbank, Polbank oraz niespornym charakterze statusu konsumenta kancelaria jest w stanie poprowadzić sprawę już za 4- 6 tys. złotych. Do tego dochodzi określona kwotowo premia, w granicach do 5 proc. kwoty udzielonego kredytu, zatem całkowity też może wynieść 10-30 tys. zł.

Polecamy nagranie szkolenia:  Zarzut zatrzymania w procesie frankowym >

 

Państwo mogłoby wpłynąć na obniżenie kosztów

Jacek Czabański zawraca uwagę na to, że koszty prowadzenia spraw byłyby niższe, gdyby nie trzy okoliczności. - Po pierwsze, stawki tzw. kosztów zastępstwa procesowego określone rozporządzeniem Ministra Sprawiedliwości są już nieadekwatne, a ich wysokość powinna zostać dostosowana do aktualnego poziomu cen - inflacja od 2016 r. wyniosła bowiem blisko 50 proc. Zwiększenie tych stawek uczyniłoby koszty postępowań ostatecznie niższymi dla konsumentów – mówi Jacek Czabański.

Drugą kwestią jest to, że usługi prawników (również dla konsumentów) są opodatkowane podatkiem VAT w wysokości 23 proc. -  Usługi dla konsumentów stałyby się o wiele tańsze, gdybyśmy mogli skorzystać ze stawki 8 proc., często stosowanej wobec pracochłonnych usług. Ostatnio premier Tusk obiecał niższą stawkę podatku VAT kosmetyczkom, więc może przyjdzie i czas na prawników – liczy Jacek Czabański.

Po trzecie, sprawy frankowe dalej trwają długo, co wpływa na ogólny koszt prowadzenia sprawy. Nawet jeżeli w danej sprawie długo nic się nie dzieje, to jednak sam fakt prowadzenia sprawy wywołuje koszty, jak choćby koszty powierzchni biurowej do przechowywania akt. - Przyspieszenie postępowań sądowych również doprowadziłoby więc do obniżenia wynagrodzeń prawników – uważa Jacek Czabański.

Zapraszamy na szkolenie online w LEX: Zmiany w postępowaniu gospodarczym oraz postępowanie konsumenckie >