Tomasz Szmydt to sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który był delegowany do Ministerstwa Sprawiedliwości, a potem był dyrektorem wydziału prawnego Biura Krajowej Rady Sądownictwa. Jego nazwisko pojawiło się  w publikacjach medialnych dotyczących akcji dyskredytowania sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości. Główną postacią w tej akcji była jego żona Emilia, z którą jest obecnie w trakcie rozwodu. Na skutek tych zarzutów został pod koniec sierpnia odwołany z delegacji do KRS a potem czasowo odsunięty od czynności służbowych w warszawskim WSA. Jak podkreślono w uzasadnieniu tej decyzji, przemawiała za nią "powaga sądu" i "istotne interesy służbowe".

Czytaj: Kolejni sędziowie odwołani w związku z hejtowaniem w internecie>>
 

- Nic mi nie wiadomo na temat istnienia grupy "Kasta". Grupa takowa - media wspominały, że to jakaś shierarchizowana grupa o charakterze nakierowanym - w cudzysłowie - na produkcję hejtu na niektórych sędziów. Natomiast z mojej strony zaprzeczam, żebym kiedykolwiek brał udział w działaniu takiej grupy - powiedział sędzia w Polsat News.

Tomasz Szmydt dodał, że "ma przyjaciół na szczęście, często z nimi rozmawia". Jak wyjaśnił, "są to osoby z różnych rejonów Polski. Często są to też pogardliwie nazywani przez część środowiska tzw. faksowi prezesi". - Od tych osób często środowisko się odwróciło - powiedział. 
Jak mówił, prowadził z nimi "rozmowy na stopie przyjacielskiej". - Wspieramy się, kiedy ktoś ma problemy rodzinne, ktoś komuś zmarł w rodzinie. To jest takie dobre wsparcie dla tych osób. Żeby poczuli, że mimo tego, że część środowiska od nich się odwróciła z uwagi na to, że widzą potrzebę reform tego skostniałego systemu, i że w tym momencie oni nie są sami - uzasadniał Tomasz Szmydt.

Sędzia miał na myśli grupę prezesów sądów powołanych na swoje stanowiska w okresie pierwszych sześciu miesięcy po wejściu w życie zmian z 2017 roku w ustawie Prawo o ustroju sądów powszechnych, kiedy to minister sprawiedliwości mógł dokonywać zmian na tych stanowiskach w trybie uproszczonym, m.in. bez opinii organów samorządu sędziowskiego. A użyte przez sędziego Szmydta sformułowanie "faksowi prezesi" wzięło się stąd, że wiele z tych zmian kadrowych było przekazywanych mailami wysyłanymi w ostatnim momencie do sądów. 

Czytaj: 
Minister wymienił 20 prezesów sądów jednego dnia>>
Wiceszef MS: wymiana prezesów sądów będzie kontynuowana>>