Ich zdaniem wskutek proponowanych zmian najbardziej ucierpią właściciele małych przedsiębiorstw, którzy nie mają środków na ochronę czy monitoring. – Jest to pomysł bardzo niekorzystny i niebezpieczny, zarówno dla właścicieli biznesu, jak również dla klientów i dla naszego społeczeństwa, szczególnie dla młodzieży – mówi Marcin Kraszewski, dyrektor Fundacji Polskiego Handlu. – Wysyłanie takiej informacji, że kradzież w pewnym momencie przestaje być przestępstwem, jest wielce szkodliwa i bardzo dwuznaczna.
Podwyższenie górnej granicy wykroczenia to pomysł Komendy Głównej Policji. Zdaniem jej przedstawicieli ustalona w 1998 roku kwota 250 zł jest zbyt niska i powinna być podniesiona do poziomu 1000 zł. Jak mówią zwolennicy tej zmiany, wykroczenia jest łatwiej ścigać niż przestępstwa, bo nie trzeba do tego angażować tylu policjantów. Krótszy jest też czas dochodzenia. Policjanci a także prokuratorzy i sędziowie nie byliby obciążeni taką ilością spraw, a to przełożyłoby się na oszczędności.
Jednak – jak alarmuje Polska Izba Handlu – już przy dzisiejszych przepisach drobne kradzieże są plagą handlowców. Na rynku działają gangi wyspecjalizowane w kradzieżach przedmiotów o wartości do 250 zł. Taka kradzież jest traktowana jako wykroczenie i nie skutkuje wpisem do Krajowego Rejestru Karnego i dotkliwymi konsekwencjami.
W toku prac sejmowych nad nowelizacją prawa karnego limit ten obniżono do 800 zł. Ale to i tak za wysoko – mówią handlowcy.
– Planowana modyfikacja prawa to ukłon w stronę takich gangów, ponieważ będą mogli praktycznie bezkarnie przywłaszczać towar lub okradać obywateli do kwoty 800zł, natomiast statystyki będą pokazywały spadek przestępczości w Polsce (przecież ich działania będą tylko błahymi wykroczeniami) – czytamy w komunikacje Polskiej Izby Handlu.
– Rozmawiałem z właścicielem kilku franczyzowych stacji benzynowych, który mówił mi, że średnio miesięcznie jedna stacja traci 2-3 tys. złotych wyłącznie na kradzieżach paliwa do 250 zł – podaje przykład dyrektor Fundacji Polskiego Handlu.
Na proponowanych zmianach stracą przede wszystkim drobni przedsiębiorcy, właściciele niewielkich sklepów czy straganów. Nie stać ich zwykle na instalację monitoringu czy zatrudnianie ochrony.
– Jeżeli wyobrazimy sobie sklep o powierzchni do 80m2, który jest obsługiwany maksymalnie przez trzy osoby, to trudniej jest im upilnować złodzieja, który jest w tym momencie w stanie z tego skorzystać – tłumaczy Kraszewski i podaje konkretne straty, jakie co miesiąc odnotowują placówki handlowe ponoszone z tytułu kradzieży. – W przypadku obiektów wielkopowierzchniowych taka norma jest ustalona na poziomie 0,5 proc obrotu, natomiast w sklepach małych to jest nawet 2-3 proc.
Fundacja Polskiego Handlu chce rozmawiać z posłami i przekonywać ich do rezygnacji z tego pomysłu. Przeciwna zmianom jest również Polska Izba Handlu, która skierowała w tej sprawie pisma, zarówno do prezydenta, Bronisława Komorowskiego, jak i premiera Donalda Tuska oraz marszałek Sejmu, Ewy Kopacz.
Handlowcy boją się podniesienia progu dot. kradzieży
Straty będące wynikiem drobnych kradzieży w sklepach sięgają 3 proc. obrotu. Zdaniem organizacji handlowych podniesienie z 250 zł na 800 zł limitu uznania kradzieży za przestępstwo doprowadzi do jeszcze większych strat.