Ministerstwo Sprawiedliwości trzyma się daty wynikającej z  Ustawy o Krajowym Rejestrze Zadłużonych z  6 grudnia 2018 r. - i jak zapewnia - rejestr ma zacząć działać już od lipca 2021 roku. Podstawową różnicą pomiędzy nim a innymi tego typu bazami i rejestrami dłużników będzie jego dostępność i pełna jawność. 

Do opiniowania trafił właśnie projekt rozporządzenia dotyczący zamieszczania w nich danych. Wynika z niego choćby to, że jednym z kryteriów wyszukiwania w przypadku osób fizycznych (np. dłużników alimentacyjnych) będzie numer PESEL. I choć na pierwszy rzut oka wydaje się to jakimś rozwiązaniem problemu choćby z "alimenciarzami", prawnicy mają szereg wątpliwości - począwszy od tych związanych z ochroną danych wrażliwych po prawa człowieka. Przypominają, że do takich baz trafiają również np. "frankowicze".  

Czytaj: Dane dłużników trafią do specjalnego rejestru>>

Detektyw niepotrzebny, wystarczy PESEL 

Zgodnie z Ustawą o Krajowym Rejestrze Zadłużonych, mają być w nim zamieszczane informacje dotyczące:

  • osób fizycznych, prawnych oraz firmy, wobec których są lub były prowadzone postępowania restrukturyzacyjne, upadłościowe lub wtórne postępowania upadłościowe, a także postępowania zakończone prawomocnym orzeczeniem zakazu;
  • przedsiębiorców, wobec których jest lub było prowadzone postępowanie o orzeczenie zakazu prowadzenia działalności gospodarczej oraz pełnienia funkcji w organach nadzorczych i zarządczych;
  • wspólników osobowych spółek handlowych (tylko ci, którzy ponoszą odpowiedzialność za zobowiązania spółki bez ograniczenia całym swoim majątkiem), o ile została ogłoszona upadłość konsumencka, wszczęto wtórne postępowanie upadłościowe wobec spółki lub został oddalony ich wniosek o ogłoszenie upadłości spółki;
  • osób fizycznych, prawnych oraz firm, wobec których umorzono postępowanie egzekucyjne z uwagi na fakt, że z egzekucji nie uzyska się sumy wyższej od kosztów egzekucyjnych;
  • dłużników alimentacyjnych - wobec których toczy się egzekucja świadczeń alimentacyjnych oraz egzekucja należności budżetu państwa powstałych z tytułu świadczenia wypłacanego w przypadku bezskuteczności egzekucji alimentów (mają być wpisywani do rejestru jeżeli będą zalegać ze spłatą przez okres dłuższy niż 3 miesiące).

Istotny jest też okres ujawniana takich informacji w bazie. Przykładowo, w przypadku "alimenciarzy" będzie to 7 lat od dnia zamieszczenia informacji o ukończeniu postępowania egzekucyjnego lub informacji o spłacie całości wierzytelności w przypadku ich zgłoszenia przez organ, który wypłacił świadczenia przyznawane w przypadku bezskuteczności egzekucji alimentów. - Dane nie powinny być przetwarzane ani przechowywane dłużej niż jest to potrzebne do celów, do których zostały zebrane -  mówi Maciej Gawroński, radca prawny, partner w kancelarii Gawroński & Partners. - Wydaje się, że jeżeli dłużnik alimentacyjny spłacił wszystko, należałoby go wykreślić lub uczynić wpis niedostępnym dla publiczności - dodaje.

Czytaj w LEX: Przesyłanie korespondencji drogą pocztową i konsekwencje nieodebrania korespondencji przez dłużnika >

Z kolei zgodnie z projektowanym rozporządzeniem, podstawowymi narzędziami do wyszukiwania danych ujawnionych w rejestrze będzie numer Powszechnego Elektronicznego Systemu Ewidencji Ludności (PESEL), numer identyfikacji podatkowej (NIP) albo sygnatura akt sprawy. Ministerstwo proponuje też, by w przypadku braku numeru PESEL, można było skorzystać z numeru paszportu i oznaczenie państwa wystawiającego paszport albo numeru karty pobytu w Polsce. 

Czytaj w LEX: Rejestr Dłużników Niewypłacalnych >

Najpierw rejestr, później małżeńska przysięga

Rozmówcy Prawo.pl żartują, że dzięki dostępności rejestru, każdy będzie mógł sprawdzić choćby swoją przyszłą żonę czy męża. Dostęp do PESEL-a nie jest bowiem wcale trudny, normą jest podawanie go choćby przy różnego rodzaju zawieranych umowach. 

Beata Rusin, komornik przy Sądzie Rejonowym dla Warszawy Żoliborza w Warszawie nie ma wątpliwości, że pokusy do korzystania z takiej możliwości - gdy przepisy zaczną obowiązywać - pojawią się w różnych obszarach. - Może się zdarzyć, że skorzystają z tego byli i przyszli partnerzy i tu też jawi się problem, na ile takie informacje powinny być udostępniane osobom postronnym - mówi.

Czytaj w LEX: Krajowy Rejestr Długów jako przykład biura informacji gospodarczej >

Rejestr otworzy też nowe możliwości dla pracodawców i kontrahentów. Jeśli tylko będą chcieli, w łatwy sposób sprawdzą sytuację przyszłego pracownika lub partnera biznesowego.

I tu wśród prawników pojawia się szereg wątpliwości. - Taka wiedza pracodawcy albo kontrahenta może spowodować, że np. dłużnik alimentacyjny nie będzie miał szansy na zatrudnienie czy podpisanie umowy choćby o współpracy. To z kolei będzie miało negatywny wpływ na dalszą możliwość regulowania zadłużenia. 3 miesiące zadłużenia w świetle tego jak się zmienia rzeczywistości, w szczególności w dobie pandemii wydaje się być okresem zbyt krótkim by uznać, że ktoś jest uporczywym alimenciarzem  - mówi adwokat Joanna Parafianowicz.

Jak podkreśla, u podstaw tego typu rozwiązania były zapewne dobre intencje, ale samo w sobie może ono prowadzić do "wylania dziecka z kąpielą" i łamania praw dłużników. - Ustawodawca chce zmobilizować ich do regulowania zobowiązań, np. płacenia alimentów, ale w sytuacji, gdy wiele osób nie reguluje tych alimentów nie ze złej woli, a przyczyn obiektywnych może to prowadzić do jeszcze większych problemów z wypłacalnością - mówi.

Czytaj: W Krajowym Rejestrze Karnym nadal "wiszą" skazania sprzed lat>>

Dane wrażliwe, czy nie wrażliwe? 

W tle pojawia się też problem ujawniania danych. -  W mojej ocenie taki zapis godzi przede wszystkim w ochronę danych osobowych, bo po numerze PESEL każdy będzie mógł sprawdzić czy dana osoba ma długi, w jakiej wysokości i czy np. są to długi alimentacyjne. A może się zdarzyć, że sprawy wcale nie będą oczywiste. Już w tym momencie tego typu wpisy do rejestrów dłużników są dość jednostronne i czasem niezasadne, a co gorsze - bywają nieaktualne. Jak słyszę, że PESEL będzie służył do zidentyfikowania dłużnika, który kilka lat wcześniej nie płacił alimentów, to w mojej ocenie jest to ewidentne łamanie jego praw  - mówi adwokat Filip Tohl. 

Według niego newralgicznym przykładem poza dłużnikami alimentacyjnymi mogą być "frankowicze". - Przecież banki wpisują dłużników do rejestru jeszcze w momencie gdy toczy się spór w sądzie i nie wiadomo jak się zakończy. To będzie oznaczać, że informacja o długu takiej osoby będzie powszechnie dostępna - wskazuje. 

Czytaj w LEX: Poszukiwanie i odnalezienie majątku dłużnika >

 

W podobnym tonie wypowiada się Paweł Litwiński, adwokat, wspólnik w kancelarii Barta Litwiński. - To, co się dzieje w ostatnich latach wokół numeru PESEL, to jest coś zaiste przeciwnego: z jednej strony UODO twierdzi, że numer PESEL to dane o szczególnym charakterze, co przekłada się np. na to, że przy każdym wycieku numeru PESEL wymaga się informowania o tym osób, których dane wyciekły; z drugiej strony numer PESEL powoli stał się uniwersalnym identyfikatorem osoby fizycznej, wykorzystywanym w zasadzie wszędzie: w relacjach z administracją publiczną, w postępowaniu sądowym, egzekucyjnym, we wszelkiego rodzaju rejestrach publicznych, w usługach zaufania - mówi. 

Czytaj w LEX: Informatyczne źródła informacji o dłużnikach w postępowaniu egzekucyjnym >

I dodaje, że albo jest tak, że rację ma UODO, a wtedy z praktyką traktowania PESEL-a jako uniwersalnego identyfikatora trzeba skończyć, albo rację ma ustawodawca, a wtedy trzeba zmienić praktykę UODO. - Bo przecież takie same zagrożenia dla naszych praw i wolności wiążą się z numerem PESEL wykradzionym z bazy np. Morele.net, jak z numerem PESEL, który można znaleźć w rejestrze KRS, czy np. w tym planowanym rejestrze - wskazuje.

Czytaj w LEX: Analiza decyzji Prezesa UODO nakładającej karę na Morele.net  >

Nie tylko RODO - uderzenie w konstytucję

Co więcej, w ocenie Litwińskiego, takie rozwiązanie może naruszać też polską konstytucję, a konkretnie jej art. 51, który nakazuje ograniczanie tego, co władza publiczna wie na nasz temat i co upublicznia do takiego zakresu, jaki jest niezbędny w demokratycznym państwie prawnym. 

- Mam duże wątpliwości, czy rejestr w tym kształcie ten warunek spełnia. A co do RODO, to oczywiście mówimy o takich zasadach, jak choćby privacy by design, która nakazuje takie projektowanie procesów przetwarzania danych, żeby od początku uwzględniać w nich i chronić naszą prywatność – patrząc na projekt mam wrażenie, że tej prywatności w nim nie ma. Mamy też zasadę minimalizacji danych – po co w tym rejestrze w ogóle numer PESEL? Przecież nawet giełdy wierzytelności numeru PESEL nie ujawniają - dodaje Litwiński. 

Czytaj w LEX: Egzekucja z udziałów w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością >

Problem dostrzega też Karolina Pilawska, adwokat, wspólnik w Kancelarii TPZ. -  Radzę ustawodawcy przemyśleć, jak chce pogodzić jawność tegoż rejestru z art. 47 konstytucji. Bo skoro dłużnicy, to dlaczego nie mielibyśmy mieć zaraz ogólnodostępnego rejestru osób skazanych (nie mówię tu o przestępcach seksualnych – tu powód jest trochę inny), czy osób chorych zakaźnie. Legitymizacja jest przecież taka sama – ochrona przed drugim człowiekiem z jakiegoś względu (długów, przeszłości, czy chorób) - wskazuje. 

Nieco inaczej na sprawę patrzy Maciej Gawroński. - Samo przeszukiwanie „po PESELU” nie będzie naruszać RODO. Po pierwsze jest podstawa ustawowa ku temu, po drugie numer PESEL jest w powszechnym użyciu i służy właśnie jednoznacznej identyfikacji osób w Polsce. W KRZ będzie można jednak sprawdzić „czystość” każdej osoby z perspektywy windykacyjnej. Można bowiem wpisać dowolny PESEL i wyjdzie nam coś lub nic. I w tym zakresie ustawodawca projektując ustawy powinien przeprowadzić ocenę skutków dla ochrony danych, a tego nie zrobiono - mówi mec. Gawroński.

 


Dla wierzycieli większa ochrona

Komornik Beata Rusin wskazuje, że być może takie rozwiązanie wprowadzane jest by mocniej chronić wierzycieli. -  Będą mogli w ten sposób sprawdzić, przed skierowaniem wniosku do komornika, czy ich dłużnik ma innych wierzycieli, a w konsekwencji, czy jest szansa na skuteczne wyegzekwowanie należności. W obecnym stanie prawnym wierzyciel powinien wskazać już w pozwie numer PESEL lub numer NIP-u dłużnika, czyli już na takim etapie będzie istniała możliwość sprawdzenia, czy strona przeciwna posiada długi. Obecnie bywa tak, że przychodzą do kancelarii wierzyciele i nie dysponują wiedzą, czy ich dłużnik ma jeszcze inne zobowiązania - mówi.

I dodaje, że komornicy weryfikują informacje przekazane przez wierzycieli po wszczęciu postępowania egzekucyjnego, wcześniej nie mamy podstawy aby poszukiwać danych o osobie wobec której prowadzą postępowanie. 

Czytaj w LEX: Ochrona wierzyciela w razie niewypłacalności dłużnika >

W jej ocenie może to też przełożyć się na ograniczenie wszczynania bezskutecznych postępowań egzekucyjnych. - Oczywiście w każdym przypadku, prowadząc postępowanie, komornik poszukuje majątku dłużnika, niestety po jakimś czasie, który jest niezbędny do uzyskania pełnego obrazu sytuacji majątkowej bywa, że okazuje się, iż nie ma żadnej szansy na zaspokojenie wierzyciela, czyli wykonania orzeczenia sądu  - dodaje Beata Rusin.

- Należy zaznaczyć, że fakt rosnącego zadłużenia Polaków, jak i niezwykle wysoka bezskuteczność egzekucji są ogromnym problemem prawnym, jak i społecznym. Nikt tego nie kwestionuje. Rejestr zadłużonych – niezależnie od rozporządzenia, bo tutaj sporne kwestie są uregulowane przede wszystkim przez ustawę – w moim odczuciu jednak narusza w pewnym stopniu prawo do prywatności - mówi z kolei  mecenas Pilawska. 

I dodaje, że nie bardzo rozumiem, do czego – poza ostracyzmem – miałaby się przyczynić pełna jawność takiego rejestru. - W Ocenie Skutków Regulacji czytamy, że ma to spowodować ułatwienie dostępu do informacji o osobach niewypłacalnych – tylko po co komu takie informacje na linii konsument – konsument, bez wykazania żadnego interesu prawnego? Spowoduje to raczej tyle, że sąsiedzi będą sobie nawzajem patrzeć, kto jakie ma długi - podsumowuje.