Krytycznie do opinii rzecznika odniósł się wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, według którego organy Unii Europejskiej nie mają uprawnień do ingerowania w organizację wymiaru sprawiedliwości. 

Delegowanie bez reguł niezgodne z prawem UE

- Prawo Unii sprzeciwia się polskiej praktyce delegowania sędziów do sądów wyższej instancji, które to delegowanie może zostać zakończone w każdym czasie według uznania Ministra Sprawiedliwości będącego zarazem Prokuratorem Generalnym - czytamy w opinii. Jej autor stwierdza tez, że w prawie Unii nic nie stoi na przeszkodzie, by państwa członkowskie ustanowiły system, zgodnie z którym sędziowie mogą, w interesie służby, być tymczasowo delegowani z jednego sądu do drugiego. W systemach, w których ministerstwo sprawiedliwości jest odpowiedzialne za kwestie organizacyjne i kadrowe dotyczące sądownictwa, decyzje o delegowaniu poszczególnych sędziów mogą leżeć w gestii ministra - zastrzegł jednocześnie rzecznik.

Czytaj: Sędzia w delegacji, a w jego sądzie brakuje rąk do pracy>>

Opinia rzecznika generalnego jest elementem przygotować do wydania wyroku. TSUE może się z nią zgodzić i zwykle tak się dzieje, może też wydać zupełnie inny wyrok. Jednak w około 90 proc. spraw wyroki Trybunału są zbieżne z sugestiami rzeczników. 

 

Delegowani sędziowie w składach orzekających

Trybunał zajmuje się pytaniem prawnym zadanym przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Jak zauważył rzecznik, w każdym ze składów orzekających mających rozpoznać sprawy, zasiada sędzia, która wystąpiła z odesłaniem prejudycjalnym, jako przewodnicząca oraz dwoje innych sędziów. I w każdej z tych spraw jednym z tych „innych” sędziów jest sędzia delegowany z sądu niższej instancji decyzją Ministra Sprawiedliwości będącego zarazem Prokuratorem Generalnym. - Co więcej, niektórzy z tych sędziów delegowanych zajmują również stanowiska rzeczników dyscyplinarnych będących zastępcami Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych - zauważył rzecznik generalny TSUE. 

Czytaj także: TSUE: Brak sądowej kontroli nad decyzjami KRS sprzeczny z prawem UE>>

Rzecznik stwierdził też, że w systemach, w których ministerstwo sprawiedliwości jest odpowiedzialne za kwestie organizacyjne i kadrowe dotyczące sądownictwa, decyzje o delegowaniu poszczególnych sędziów mogą leżeć w gestii ministra. I uznał, że sam ten aspekt nie jest również problematyczny, o ile przestrzegane są procedury ustawowe, wszystkie odpowiednie zezwolenia wymagane przez prawo krajowe zostały udzielone ,a zwykłe zasady dotyczące powoływania, kadencji i odwoływania sędziów nadal mają zastosowanie w trakcie delegowania. - Nie wydaje się jednak, aby miało to miejsce w przypadku omawianych tu przepisów krajowych - stwierdził Michal Bobek. I dodał, że delegowani sędziowie podlegają bowiem nie zwykłym zasadom, ale dość szczególnemu – i bardzo niepokojącemu – reżimowi prawnemu. 

Potrzebne zasady i przejrzystość

Rzecznik generalny uznał, że w systemie zgodnym z zasadą państwa prawnego powinna istnieć przynajmniej określona przejrzystość w zakresie podejmowania decyzji o delegowaniu sędziów oraz odpowiedzialność za takie decyzje. - W szczególności każda decyzja dotycząca (rozpoczęcia lub zakończenia) delegowania sędziego powinna być podejmowana na podstawie znanych ex ante kryteriów i zostać należycie uzasadniona - stwierdził w swojej opinii. I dodał, że takie kryteria i uzasadnienie powinny być w stanie zagwarantować minimum jasności co do tego, dlaczego i w jaki sposób dana decyzja została podjęta, a przez to umożliwić jakąś formę kontroli. Zdaniem rzecznika takiej cechy nie można się jednak dopatrzyć w rozpatrywanych przepisach polskich. - Kryteria stosowane przez Ministra Sprawiedliwości będącego zarazem Prokuratorem Generalnym przy delegowaniu sędziów i odwoływaniu ich z delegowania, o ile istnieją, nie są w każdym razie podawane do wiadomości publicznej - podsumował Michal Bobek. 

 


Delegowanie i odwołanie według uznania ministra

Poważne obawy rzecznika budzi fakt, że delegowanie następuje na czas nieokreślony i może zostać zakończone w każdej chwili według uznania Ministra Sprawiedliwości będącego zarazem Prokuratorem Generalnym. Michal Bobek stanął na stanowisku, że delegowanie sędziowskie powinno następować zwykle na czas określony, definiowany w kategoriach długości okresu delegowania lub do czasu wystąpienia innego obiektywnie możliwego do ustalenia zdarzenia. -Z tego względu wykonywanie nieograniczonych, niepodlegających kontroli i nieprzejrzystych uprawnień dyskrecjonalnych przyznanych Ministrowi Sprawiedliwości będącemu zarazem Prokuratorem Generalnym w zakresie delegowania sędziów i odwoływania ich w dowolnym momencie w zależności od jego uznania wydaje się znacznie wykraczać poza to, co można uznać za rozsądne i konieczne do zapewnienia prawidłowego funkcjonowania krajowego wymiaru sprawiedliwości i organizacji pracy w jego ramach - ocenia rzecznik generalny. 

Piekielne przymierze prokuratury z polityką

Rzecznik generalny wskazał też, że nie dość, że uprawnienie do korzystania z tego nieograniczonego zakresu uznania zostało przyznane członkowi rządu, to w dodatku ten członek rządu łączy dwie funkcje. Jak zauważa rzecznik, w rzeczywistości Minister Sprawiedliwości jako Prokurator Generalny jest naczelnym organem prokuratury państwa i zwierzchnikiem wszystkich powszechnych jednostek organizacyjnych prokuratury. Posiada on szerokie uprawnienia względem podlegających mu prokuratorów. W szczególności prawo krajowe przyznaje mu uprawnienie do wydawania podległemu prokuratorowi poleceń „dotyczących treści czynności procesowej”, a ten ostatni ma obowiązek się do nich zastosować. W ten sposób dochodzi do „piekielnego” przymierza dwóch organów instytucjonalnych, które w normalnych warunkach powinny działać odrębnie.

MS: To ingerencja w polską suwerenność

Podczas czwartkowej konferencji w resorcie sprawiedliwości wiceszef tego resortu Sebastian Kaleta zrzucał instytucjom europejskim ciągłe stosowanie wobec Polski podwójnych standardów. - Nie będzie zgody na ingerowanie w polską suwerenność - mówił. Jak podkreślał, w kolejnych wyrokach wydawanych przez TSUE w odniesieniu do różnych spraw pada stwierdzenie, że "w innych państwach tak jest, ale w Polsce tak być nie może". - Dzisiaj mamy kolejny akt tego spektaklu politycznego. Delegowanie sędziów - rzecznik mówi: oczywiście, jest to dopuszczalne, ale w Polsce nie może być takiego systemu - wskazywał Kaleta. Jego zdaniem nie chodzi tu o prawo, a o "politykę i próbę szantażu". - Dlatego konsekwentnie sprzeciwiamy się i kontestujemy tego rodzaju polityczne rozstrzygnięcia - powiedział.