Krzysztof Sobczak: Czy stowarzyszeniu "Iustitia" podoba się proponowane przez resort sprawiedliwości stworzenie wspólnego dla wszystkich sędziów urzędu sędziego sądu powszechnego z ujednoliconą pensją?

Krystian Markiewicz: Sam pomysł nie jest zły i my jako stowarzyszenie też o nim mówimy. Podczas zorganizowanego niedawno w Toruniu zebrania delegatów przyjęliśmy nawet uchwałę programową, której jednym z elementów jest ta właśnie idea. Nie mogę jednak w tym momencie mówić o zbieżności tych projektów, bo jak wiadomo "diabeł tkwi w szczegółach", a obecnie nie znamy detali ministerialnego projektu, a tym bardziej intencji jego autorów.

Czytaj: MS planuje likwidację sądów apelacyjnych i powołanie sędziów pokoju>>
 

Co złego jest w stopniowaniu sędziów? Nie jest to potrzebne?

Ja nie widzę potrzeby etykietowania sędziów. Sędzia jest po prostu sędzią, a zupełnie inną sprawą jest przypisanie go do określonego sądu. Tylko wtedy jeszcze większego znaczenia nabiorą te wszystkie gwarancje dotyczące sędziów, jak choćby ograniczenie możliwości ich przenoszenia. Dotychczasowy system dzieli sędziów na kategorie, na sędziów lepszych i gorszych, co w ostatnich latach nabrało jeszcze szczególnego znaczenia.

Sprawdź w LEX: Świadczenia pieniężne dla sędziów >

Sędzia z dorobkiem awansował z sądu rejonowego do okręgowego, a z okręgu do apelacji. Ma tego nie być?

Oczywiście, dobrzy sędziowie powinni awansować, jak również potrzebni są sędziowie w różnych instancjach. Ale te dotychczasowe związane z tymi awansami etykietowanie i zróżnicowane wynagrodzenia nie mają dobrego odbioru społecznego. Ale też ten system nie działał tak, żebyśmy mogli powiedzieć, że każdy sędzia zasługujący na awans mógł na to liczyć.

Nie działał prawidłowo zawsze, czy w ostatnich latach, kiedy zmieniły się uprawnienia ministra sprawiedliwości oraz zmieniono skład i zasady działania Krajowej Rady Sądownictwa?

Zawsze on był krytykowany, że to nie było oczywiste, iż wyróżniający się sędzia sądu rejonowego mógł zostać sędzią sądu okręgowego czy apelacyjnego. Powstaje wiec pytanie dlaczego „karać” dodatkowo takiego sędziego nie tylko tym, że nie może awansować, ale na dodatek wspomnianą etykietą i finansowo. A to, co dzieje się w ostatnich trzech latach to już jest karykatura systemu awansowego. Trudno wymienić wszystkie motywy awansowania sędziów. Wydaje się jednak, że dla części sędziów wynika to z chęci zdobywania kolejnych stopni awansu lub w związane jest z lepszymi zarobkami. W ostatnim okresie było to wykorzystywane do antagonizowania środowiska sędziowskiego.

 


No tak, to używane przez część polityków obelżywe sformułowanie "kasta" miało odnosić się głównie do sędziów wyższych instancji, których przeciwstawiano "zdrowej" grupie sędziów liniowych.

Rzeczywiście mamy do czynienia z taką narracją, że właśnie w rejonie ludzie najciężej pracują, najmniej zarabiają i ogólnie są niedoceniani. W związku z tym przeprowadzana rewolucja powinna te różnice znieść.

Sprawdź w LEX: Immunitet sędziego >

No i ta rewolucja spowoduje, że wszyscy sędziowie będą mieli jeden stopień i jednakowe wynagrodzenie. Ale nawet jeśli w projekcie Ministerstwa Sprawiedliwości mówi się o spłaszczeniu struktury, to nadal będą sądy różnych instancji. Choćby dlatego, że nasza konstytucja mówi o dwuinstancyjnym sądownictwie. No to i awanse muszą być.

Nie wiem jak to ma uregulować ustawa przygotowywana przez ministerstwo. Bo my w naszej uchwale programowej przedstawiliśmy to jako pewien system i uzależniliśmy wprowadzenie jednego stopnia zawodowego i jednolitego wynagrodzenia od naprawy całego systemu. W tym przede wszystkim od naprawy Krajowej Rady Sądownictwa, czyli przywrócenia jej do stanu zgodnego z Konstytucją. To jeden z niezbędnych warunków takiej reformy. No i w naszej uchwale nie ma mowy o likwidacji jednego szczebla sądów. Dla nas rezygnacja z sędziowskich "etykiet" nie wiąże się z możliwością przenoszenia sędziego. On nadal orzekałby w tym samy sądzie, ale zarabiałby tyle samo co jego kolega pracujący tak samo długo, ale orzekający w sądzie w wyższej instancji.

Czytaj: Sędzia Markiewicz: Trzeba wrócić do pytania o nadzór na sądami>>
 

Co będzie, gdy ambitny sędzia zechce przejść do sądu wyższej instancji, albo pojawi się tam wakat, na który zostanie ogłoszony konkurs? Kto tam przejdzie i według jakich zasad?

I bardzo dobrze, że jakiś ambitny i mający dorobek orzeczniczy sędzia trafi na to stanowisko. Tylko chodzi o to, żeby było to związane tylko z chęcią pracy w sądzie wyższej instancji i jego kwalifikacjami, a nie z dążeniem do otrzymania ważniejszej "etykiety" i wyższego wynagrodzenia. Związaną z tym patologię możemy obserwować w prokuraturze, a w trochę jeszcze mniejszym zakresie także w sądach, szczególnie w ostatnich latach. Widzimy wręcz kupczenie stanowiskami i różnymi dodatkami do wynagrodzeń, które stało się elementem walki z sądami i z praworządnością. My chcielibyśmy ten element, dający możliwość dzielenia środowiska i kupowania współpracy, usunąć z systemu.

Sprawdź procedurę w LEX: Świadczenia odszkodowawcze z tytułu wypadków przy pracy dla sędziów sądów powszechnych >

Czy likwidacja stopni sędziowskich nie będzie oznaczać nowego rozdania kadrowego? Szczególnie w połączeniu z zapowiadaną zmianą struktury sądów. Jeśli znikną stare tytuły i stare sądy, a w ich miejsce pojawią się nowe, to nie będzie trzeba każdemu z sędziów wyznaczyć nowego miejsca pracy?

Chyba tak to będzie, bo gdy jakieś dwa lata temu ta idea pojawiła się po raz pierwszy, to wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak mówił, że prezydent miałby sędziom wręczać ponowne nominacje. A tego to ja się boję.

Myśli pan, że nie wszyscy obecni sędziowie by je otrzymali?

Mam nadzieję, że do czegoś takiego nie dojdzie, ale obserwując wydarzenia z ostatnich trzech lat można mieć różne obawy. Ja niestety zakładam najgorsze, nie dlatego że jestem urodzonym pesymistą, tylko dlatego że widzę, co się dzieje choćby w prokuraturze. Czyli jeśli na przykład nie będzie już Sądu Okręgowego w Katowicach, gdzie orzekam, tylko powstanie Sąd Regionalny, to moja nominacja sędziowska wręczona przez prezydenta Bronisława Komorowskiego, a jeszcze wcześniej przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego może stracić ważność.

Boi się pan, że nie dostałby pan ponownej nominacji?

Nie boję się tak o siebie, co o innych sędziów, a przede wszystkim o obywateli. Dlatego obserwując wydarzenia z ostatnich trzech lat uważam, że propozycja tego typu reformy powinna być powiązana z gwarancjami wynikającymi z Konstytucji. Tylko, że ta władza jest znana z tego, że depcze wszelkie gwarancje. Dlatego spodziewam się, że ten projekt dotyczący zniesienia stopni sędziowskich, aczkolwiek zawierający pewne racjonalne elementy, nie zostanie dobrze przyjęty w środowisku sędziowskim. Być może niektórzy sędziowie mogą liczyć na jakieś korzyści z takiego zawirowania kadrowego, ale większość raczej będzie się tego obawiać. Że na przykład wylądują w innym sądzie, albo w odległym mieście. Przecież pamiętamy, jak minister prokuratorów wojskowych, którzy mu się narazili, zesłał do najdalszych garnizonów, jakie znalazł na mapie Polski.
Obawiam się też jeszcze większego chaosu w sądach, niż mamy obecnie. A jest źle, pracuje się coraz trudniej, a postępowania trwają coraz dłużej. Przeprowadzanie tego typu zmian może te problemy jeszcze pogłębić. Dla mnie to byłaby operacja na otwartym sercu przeprowadzana przez niedouczonych lekarzy.