Asystentów sędziego jest obecnie w sądach około 4 tys. -Ich liczba w ostatnich latach wzrosła, ale - jak przyznają sami asystenci - wiąże się z bardzo dużą rotacją. Początkowo zakładano - co nawet miało przełożenia w przepisie rozporządzenia - że asystent ma współpracować maksymalnie z dwoma sędziami. Przepis był jednak martwy, sędziów jest obecnie ok. 9 tys., w praktyce więc w wydziale, który składa się przeważnie z od sześciu do kilkunastu sędziów, pracuje od 1 do 5 asystentów. A bywa też tak, że jeden asystent przypada na 5-8 a nawet 12 sędziów. 

Zdarza się również, że jeden asystent pracuje w dwóch wydziałach, a dodatkowo łatwo jest go przenieść do innego wydziału, gdyż podlega wyłącznie prezesowi sądu. - Z jednej strony bywa więc tak, że asystent, który wyspecjalizuje się w jednej dziedzinie, z dnia na dzień przerzucony jest do innego wydziału, w którym musi w zasadzie samemu uczyć się zawodu od nowa. Może to być również nieformalna "kara" poprzez przeniesienie do wydziału o odmiennej materii pracy, liczbie zadań czy też formie współpracy z referentem - mówi Patryk Kępa, wiceprzewodniczący Prezydium Krajowego Zarządu KNSZZ Ad Rem - przewodniczący Zarządu MOZ Asystentów Sędziów KNSZZ Ad Rem, asystent sędziego.

Czytaj: Sądy jak fabryki - spraw przybywa, sędziów - nie>>
 

MS od lat szuka sposobu na asystentów 

Dyskusja nad tym, by poszerzyć kompetencje asystentów i wprowadzić m.in. zmiany w zakresie ich ścieżki zawodowej, toczy się od lat. Widać też, że resort sprawiedliwości zaczyna dostrzegać ich potencjał w zakresie odciążania sędziów - o czym świadczą zmiany, które już weszły w życie i które są planowane w zakresie procedury cywilnej. 

I tak jesienią 2019 roku weszła w życie zmiana - art. 47[2] par. 1 zgodnie z którą "w zakresie czynności przewodniczącego zarządzenia może również wydawać asystent sędziego, z wyjątkiem zarządzenia o zwrocie pisma procesowego, w tym pozwu. Przy czym w każdym przypadku przewodniczący może uchylić lub zmienić zarządzenie asystenta. Regulacja przewiduje też możliwość zaskarżenia zarządzenia asystenta sędziego co do opłaty poprzez wniesienie zastrzeżenia. 

Planowane są też kolejne zmiany, które miałyby znaleźć się w projektowanej nowelizacji procedury cywilnej, doregulowującej przepisy właśnie tej z ubiegłego roku. Jesienią 2020 r. w wykazie prac legislacyjnych znalazły się założenia do tych zmian. Wynika z nich, że kompetencje asystentów mają być rozszerzone także o zwrotu pism procesowych, które nie zostały należycie opłacone lub nie odpowiadają wymogom formalnym.

Potrzebę takądostrzegą zresztą sami sędziowie. W ocenie sędziego Zbigniewa Miczka z Sądu Rejonowego w Tarnowie, brak właściwego wsparcia dla orzekających sędziów przez referendarzy i właśnie asystentów jest jedną z kilku istotnych przyczyn przewlekłości postępowań sądowych. 

Kwestia roli asystentów pojawia się też w dyskusji nad ewentualnym wprowadzeniem do polskiego porządku prawnego sędziów pokoju. W ocenie m.in. sędziego Grzegorza Karasia z Sądu Okręgowego we Wrocławiu, właśnie asystenci z kilkuletnim doświadczeniem mogliby, obok osób, które np. ukończyły aplikacje adwokacką czy radcowską, pełnić taką rolę. 

Model idealny - sędzia, asystent, protokolant i sekretarz 

Asystenci podkreślają, że są grupą, której się nie widzi bo praktycznie nie chodzi na sale rozpraw, chyba że nie ma protokolanta lub sędzia zaprasza ich by usłyszeli głosy stron. 

- Pracujemy w tzw. "zaciszu gabinetów" (od 2 do kilku osób w małym pokoju), w zamkniętych strefach i opieramy się na materiale aktowym, a gdy sędzia ma czas może nam przedstawić swoją ocenę sprawy, zazwyczaj jednak czasu nie ma z uwagi na liczbę spraw w sądach. Najsprawniejsza i najściślejsza współpraca z sędzią jest wtedy, kiedy dostajemy od sędziego akta z notatkami, albo kiedy sędzia osobiście przekaże nam, o co w danej sprawie chodziło i powie w jakim kierunku mamy zaprojektować rozstrzygnięcie. Ale w większości spraw akta są nam przedstawiane z zarządzeniem "przedstawić asystentowi do przygotowania projektu" lub po prostu przedstawiane są nam same akta. Nasza rola polega właśnie na przeanalizowaniu akt i przedstawieniu sędziemu projektu rozstrzygnięcia z uzasadnieniem. Sędzia co do zasady ma to sprawdzić, może projekt zaakceptować, często debatujemy nad tym, przygotowujemy dodatkowo orzecznictwo, przedstawiamy różne koncepcje i możliwe rozstrzygnięcia w zależności od oceny prawnej lub faktycznej konkretnej sprawy i konkretnego referenta - mówi Patryk Kępa.

W ocenie asystentów najlepszym modelem byłby taki, gdyby powstawały zespoły składające się z sędziego, asystenta, protokolanta i sekretarza. Sędzia wydawałby wówczas merytoryczne decyzje ze wsparciem merytorycznym asystenta, który mógłby wydawać zarządzenia lub inne decyzje w kwestiach np. formalnych. Protokolant obsługiwałby sesje sądowe, a sekretarz wykonywał pozostałe zarządzenia w sprawach i inne czynności administracyjne. - To spowodowałoby, że rozpatrywanie spraw byłoby znacznie szybsze, sprawniejsze, ale w obecnych warunkach kadrowych jest to niewykonalne. I też niestety jest tak, że jak pojawiają się etaty sędziowskie, to nie idą za tym etaty asystentów i innych grup zawodowych (np. sekretarzy) - mówią. 

Czytaj: Sędziowie nie wystarczą, niedobór pracowników pogrąża sądy>>
 

Lata pracy i brak perspektyw

Asystenci nie ukrywają, że obecne przepisy dotyczące m.in. ich ścieżki kariery do pozostania w sądach nie zachęcają. 

- Jako związek zawodowy złożyliśmy w MS pełen projekt usystematyzowania ustrojowego i procesowego naszego zawodu, był on także debatowany w komisji KRS z udziałem poprzedniego przewodniczącego związku (Wojciecha Mrozowskiego). MS nie wykazało woli zmian czy też spójnej wizji naszego zawodu. Otrzymaliśmy odpowiedź, że projekt nie odpowiada obecnej ustawie. Jedynym pozytywnym wydźwiękiem było to, że jakiś czas temu weszła w życie zmiana w k.p.c. poprzez dodanie art. 47(2) k.p.c., zgodnie z którym w sprawach cywilnych możemy wydawać zarządzenia przewodniczącego np. wzywając do usunięcia braków formalnych pism, do uzupełnienia opłaty i to jest pierwszy przykład ujawnienia naszej grupy zawodowej na zewnątrz - mówi Patryk Kępa. 

I dodaje, że problemów jest szereg. Wśród nich wymienia m.in. zarobki - do niedawna niewiele odbiegające od minimalnych stawek dla osób bez wyższego wykształcenia i brak możliwości rozwoju zawodowego dla asystentów w strukturze sądownictwa. 

- Nie ma systemu, który pozwalałaby na awans. Praca asystenta pozwala na jeden awans, po 10 latach można zostać starszym asystentem, ale nie ma prawnej gwarancji podwyżki pensji. I tu jest duża różnica w porównaniu z asystentami prokuratorów, bo w ich przypadku jest zagwarantowane przynajmniej minimalne zróżnicowanie wynagrodzenia asystenta i starszego asystenta - wskazuje związkowiec. 

Asystent sędzią nie zostanie

Jednak jedną z najbardziej bolesnych kwestii jest to co się stało w czerwcu 2017 r., kiedy usunięto ustawową możliwość podchodzenia przez asystentów do egzaminu sędziowskiego. Wcześniej asystent sędziego po kilku latach pracy w swym zawodzie, mógł podchodzić razem z aplikantami Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury do egzaminu sędziowskiego, a po jego zdaniu miał prawo startować w konkursie na stanowisko sędziego. W 2017 r. usunięto taką możliwość, zabezpieczając etaty tylko dla aplikantów KSSiP. 

- Jak najbardziej należało to uczynić, ale nie w sposób, który odcina możliwość uzupełnienia stanu sędziowskiego o osoby, które brały czynny udział przy wydawaniu decyzji sądu przez lata na pełnym etacie i poświęciły życie zawodowe określonej specjalizacji. Co roku powstaje średnio ok. 300-400 wakatów sędziowskich. KSSIP co roku opuszcza ok. 70-120 absolwentów. Pozostałe etaty sędziowskie (lub asesorskie) mogłyby przecież być zasilone przedstawicielami pozostałych zawodów prawniczych - asystentów sędziów, referendarzy sądowych, adwokatów, radców prawnych, prokuratorów, notariuszy, radców Prokuratorii Generalnej RP - dodaje Kępa. 

 

Będzie odpływ asystentów? 

Zgodnie z aktualnym stanem prawnym asystenci, którzy pracowali w dniu wejścia w życie powyższej zmiany mają czas do końca 2023 r., by do egzaminu podejść. Nowi nie mają jednak już takich perspektyw, a to - jak podkreślają rozmówcy Prawo.pl - może skutkować tym, że sądy stracą grupę doświadczonych prawników, którzy byliby dla nich istotnym wsparciem merytorycznym zachęceni perspektywą bycia sędzią. - W obecnej sytuacji po zdobyciu wiedzy, doświadczenia zawodowego odchodzą do innych zawodów, mimo tego, że sprawdziliby się świetnie na stanowisku sędziego - mówią.

I wskazują, że również w tym przypadku jest duża różnica między asystentami sędziów i prokuratorów. Ci ostatni mogą podejść do właściwego egzaminu prokuratorskiego. Co więcej, asystent prokuratora może też wykonać pewne czynności procesowe - przesłuchać świadków, dokonać oględzin. 

- My nadal jesteśmy niewidzialni, bez uzewnętrznionej decyzyjności. Przykładowo, w przypadku posiedzeń niejawnych, za większością projektów decyzji stoją właśnie asystenci sędziów i w większości przypadków są one akceptowane przez sędziów. Są też wydziały, gdzie asystenci sporządzają wyłącznie uzasadnienia wyroków, albo głównie projekty wyroków, postanowień i zarządzeń oraz uzasadnień. W porównaniu z kolei do referendarzy sądowych - referendarze wykonują określony ustawowo zakres czynności, a od asystenta wymaga się merytorycznego i rzetelnego projektu każdego rozstrzygnięcia, jakie zleci mu sędzia - dodaje Patryk Kępa.

Braki asystentów już odczuwalne - przy e-rozprawach karnych

Jak braki asystentów przekładają się na pracę sądów widać choćby na przykładzie e-rozpraw w sprawach karnych. Możliwości wprowadzono tarczą antykryzysową 4 - w połowie ubiegłego roku. Ale przeszkodą są m.in. kwestie kadrowe. Przypomnijmy, zgodnie z artykułem 374 par. 4 zmienionego Kodeksu postępowania karnego, przewodniczący może zwolnić z obowiązku stawiennictwa na rozprawie oskarżonego - co ważne - który jest pozbawiony wolności, oskarżyciela posiłkowego albo oskarżyciela prywatnego - jeżeli zostanie zapewniony udział tych stron w rozprawie przy użyciu urządzeń technicznych, umożliwiających udział w rozprawie na odległość z jednoczesnym bezpośrednim przekazem obrazu i dźwięku. W takiej sytuacji w miejscu ich przebywania ma być referendarz sądowy lub asystent sędziego, a także obrońca, chyba że ten stawi się w sądzie. Co ważne, wyłączone są z tego m.in. sprawy o zbrodnie - w takich przypadkach obecność oskarżonego na sali sądowej jest obowiązkowa. 

Czytaj: E-rozprawy karne nadal kuleją - problemem przepisy i braki kadrowe>>
 

- Problemem, nad którym się obecnie głowimy jest to, że przy e-rozprawach karnych, w miejscu gdzie jest oskarżony, oskarżyciel posiłkowy, musi być pracownik sądu w postaci asystenta lub referendarza. A np. w naszym sądzie jest mało asystentów i nie ma referendarzy w sprawach karnych, więc trzeba by się posiłkować referendarzami z wydziałów cywilnych. W tym szkopuł, to jest rozwiązanie niefortunne, że w przypadku strony ustawodawca wymaga obecności pracownika sądu, a w przypadku świadka wystarczy funkcjonariusz służby więziennej - mówi jeden z sędziów.

I dodaje, że trwają analizy jak to rozwiązać. - U nas jest przykładowo trzech asystentów i sześciu sędziów liniowych. Gdyby na danej sesji wszyscy wyznaczyli sprawy online trzeba by przygotować harmonogram. Np. danego dnia w zakładzie karnym jest jeden asystent, a sprawy są wyznaczane po kolei - dodaje sędzia.