Rozmowa z Dariuszem Sałajewskim, wiceprezesem Krajowej Rady Radców Prawnych

 

Krzysztof Sobczak: Jest wprawdzie wzrost liczby chętnych na aplikację radcowską, ale znacznie mniejszy niż w przypadku rekrutacji na aplikację adwokacką. Czy to oznacza, że zawód radcy prawnego cieszy już mniejszą popularnością?

Dariusz Sałajewski: Na pewno zainteresowanie aplikacją radcowską jest wciąż duże i nie spada. Posługiwanie się tu bezwzględnymi liczbami nie bardzo jest uzasadnione, ponieważ na to, że w jednym roku o udział w aplikacjach zabiega więcej, a w innym mniej osób zależy od wielu czynników. Są to między innymi takie czynniki jak demografia, liczba absolwentów kończących studia w danym roku, ale też zmiany w zasadach naboru. Pamiętajmy, że ten wyjątkowo liczny rocznik 2009, kiedy do egzaminu na samą aplikację radcowską stanęło prawie 9 tys. osób, był skutkiem tego, że wtedy właśnie zmieniły się zasady egzaminowania. Doszło wtedy do pewnego "odreagowania" i kumulacji, swoich sił w egzaminach na aplikacje postanowili wtedy spróbować także absolwenci z poprzednich lat, którym wcześniej nie powiodło się, lub z różnych względów tego nie próbowali. W tym roku do egzaminu zgłosiło się prawie 6 tys. osób, co według mnie oznacza, że zainteresowanie zawodem radcy prawnego nie maleje.

 

Ale jeśli porównać z informacjami podanymi przez Naczelną Radę Adwokacką - na aplikację adwokacką chce zdawać ponad 4 tys. osób - to widać, że zainteresowanie to aplikacją rośnie, i to wyraźnie. Co to może oznaczać?

Informacja, że rośnie zainteresowanie aplikacją adwokacką nie pozostaje w sprzeczności ze stwierdzeniem, że nadal najbardziej popularną aplikacją jest jednak radcowska. Dlaczego przybywa chętnych na aplikację adwokacką? Może to wynika z tego, że w poprzednich latach był tam mniejszy nabór? W każdym razie egzamin wstępny jest identyczny.

 

A może ma to związek z tym, że po aplikacji adwokackiej łatwiej jest zdać egzamin zawodowy? Tegoroczne dane pokazują, że w adwokaturze 85 proc. aplikantów z powodzeniem go zaliczyło, a w samorządzie radcowskim będzie to niespełna 70 procent?

Nie neguję, że osoby podejmujące decyzje o wyborze aplikacji mogą kierować się też takimi rachubami. Mogą analizować to też pod takim kątem, gdzie jest łatwiej. Przypomnę, że były takie okresy, kiedy aplikacja radcowska uchodziła za łatwiejszą, co wtedy też zapewne motywowało wielu ludzi do decyzji o ubieganie się o udział w niej. W tej chwili jest inaczej. W mojej opinii fakty świadczą o tym, że nie ma obecnie aplikacji lepszych czy gorszych, wszystkie są w miarę jednakowe. Także zawody adwokata i radcy prawnego upodobniają się pod względem kompetencji, a być może w nieodległym czasie nie będą się różnić. Tymczasem to, jakie są wybory młodych ludzi, wynika z wielu czynników. Oczywiście, także z ocen dotyczących szans na skuteczne zakończenie tego etapu edukacji zawodowej. Jeśli ktoś dowiaduje się, że łatwiej będzie uzyskać uprawnienia zawodowe po konkretnej aplikacji, to chce właśnie na nią się dostać.

 

A z czego może wynikać ta różnica w skuteczności zdawania egzaminu końcowego? Wyższy poziom nauczania na aplikacji adwokackiej, łatwiejszy egzamin?

Być może zajęcia były tam prowadzone lepiej. Ale należałoby też porównać zadania egzaminacyjne. W przeciwieństwie do egzaminu wstępnego, na egzaminie zawodowym one już nie są takie same. Zapewne w zależności od tego, kto je będzie oceniał, to powie, że albo były łatwiejsze, albo trudniejsze.

 

A pan co tym sądzi? Były u adwokatów łatwiejsze?

Nie chciałbym jeszcze wydawać takiej opinii, ale sądzę, że dokonamy takiej analizy. Będzie to konieczne dla przeprowadzenia solidnej oceny funkcjonowania naszej aplikacji, gdy będziemy zastanawiali się, jak ją reformować, jak podnosić poziom kształcenia przyszłych radców prawnych. Należy oczywiście pamiętać, że to nie samorząd przygotowuje pytania egzaminacyjne, tylko zespół państwowy. Jest on powoływany przez ministra sprawiedliwości, ale pracują w nim też przedstawiciele radców prawnych. Podobnie w komisjach egzaminacyjnych.
Chciałbym jednak podkreślić, że nie tylko o zadania egzaminacyjne tu chodzi. Można przecież mówić o poziomie trudności zadań, ale też o kryteriach oceny, o stylu oceniania. W każdym razie, gdy będziemy już znali pełne wyniki egzaminów, poddamy je głębokiej analizie.