Policja zdecydowała, by przerwać rozprawy i ewakuować wszystkie budynki. Przeszukali je pirotechnicy, jednak nic nie znaleźli. Praca sądów została sparaliżowana na pięć godzin. Policja wie, skąd dzwonił sprawca alarmu, bo rozmowy takie są rejestrowane. Na razie go nie ujęła.

 Źródło: "Życie Warszawy"