12 sierpnia Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego pod przewodnictwem sędziego Wiesława Kozielewicza miała ocenić czy oskarżenie uprawdopodobniło popełnienie przestępstwa. Sędzia Kozielewicz, w grudniu 2024 r. poprosił prokuraturę regionalną o stanowisko wobec zarzutów obrony. A gdy je uzyskał, 4 lutego br. uważnie wysłuchał wypowiedzi stron i organizacji sędziowskich, które zostały dopuszczone do udziału w sprawie.
Odroczenie do 12 sierpnia, miało związek z koniecznością - jak uzasadniono - przesłuchania biegłego informatyka, SN ma wątpliwości co do jego pisemnej ekspertyzy. - Po zapoznaniu się z opinią biegłego mam wątpliwości co do jej zupełności, więc chcę przeprowadzić dowód z uzupełniającego przesłuchania tego biegłego - poinformował wówczas prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN Wiesław Kozielewicz i ustalił termin następnego posiedzenia.
Zobacz też linię orzeczniczą w LEX: Dostatecznie uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa jako przesłanka uchylenia immunitetu sędziego lub prokuratora >
O co chodzi w sprawie?
Jakub Iwaniec z Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów jest pierwszym sędzią, który ma wniosek o uchylenie immunitetu ze względu na udział w "aferze hejterskiej" - powiedział szef MS Adam Bodnar w wywiadzie prasowym.
Obwiniony sędzia wyjaśniał na jawnym posiedzeniu w SN: - Byłem delegowany do Ministerstwa Sprawiedliwości i wykonywałem bieżące zadania w ramach Departamentu Nadzoru Administracyjnego - mówił. - Polegały one na wykonywaniu poleceń przełożonego wiceministra. Czytałem dokumenty z tzw. zielonych teczek sędziów i robiłem notatki w celu przedstawienia kandydatur do Krajowej Rady Sądownictwa - dodawał.
Wniosek o uchylenie immunitetu złożyła prokurator Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu po kierownictwem Piotra Wójtowicza. Wniosek prokuratury dotyczy udziału w zorganizowanej grupie przestępczej w Ministerstwie Sprawiedliwości w latach 2017-2018.
Grupa ta – jak stwierdził prok. Wójtowicz na posiedzeniu 3 grudnia ub. roku - miała prowadzić działalność wymierzoną w określonych sędziów poprzez bezprawne przetwarzanie danych osobowych. Chodziło o wysyłanie z prywatnej skrzynki mailowej przez ówczesnego wiceministra Łukasza Piebiaka wiadomości o sędziach, którzy sprzeciwiali się reformie wymiaru sprawiedliwości i krytykowali ówczesne władze. A także dane dotyczyły ustępujących członków KRS i kandydatów na nowych członków rady, w celu ich zdyskredytowania w oczach opinii publicznej. Jak twierdzi prokuratura, „chodziło o wywołanie u nich poczucia obawy, a tym samym zniechęcenia ich do krytyki reform wymiaru sprawiedliwości".
Prokurator Wójtowicz przedstawił 12 zarzutów dotyczących przetwarzania danych z tzw. zielonych teczek sędziów, zawierających informacje o przebiegu ich kariery zawodowej, awansach, sytuacji majątkowej, zdrowotnej, jak też informacje o rodzicach i małżonkach itd. Chodziło o takich sędziów jak Piotr Gąciarek, Igor Tuleya, Janusz Zimny, Robert Pelewicz, Piotr Raczkowski, którzy są poszkodowani w sprawie.
- Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak pobierał teczki i zlecał sędziemu opracowania poza formalną procedurą, co stanowiło naruszenie art. 107 ustawy o ochronie danych osobowych, a także wyczerpywało znamiona przestępstw z art. 231 k.k., czyli przekroczenie uprawnień jako funkcjonariusz publiczny – uważa prokurator regionalny.
Prokurator Kurzydło z Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu przedstawiła dokument, który podpisał sędzia Iwaniec. Było to uprawnienie do przetwarzania danych osobowych tylko sędziów wizytatorów.
Sygn. akt I ZI 40/24
Czytaj więcej: Sędzia w grupie przestępczej w ministerstwie? Sprawa odroczona











