Przewodniczący Komisji Praw Człowieka Naczelnej Rady Adwokackiej przypomina w wywiadzie dla Dziennika Gazeta prawna jak w połowie maja 2011 r odebrano prokuratorowi Jerzemu Mierzewskiemu sprawę tajnego więzienia CIA w Polsce.
- Jak mógłbym zapomnieć - mówi - Jerzy Mierzewski to pierwszy prokurator, który zajmował się tą sprawą w Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie. Podjął współpracę z pełnomocnikami pokrzywdzonych, m.in. przyjmując nasze wnioski dowodowe, częściowo udostępniając akta. Czyli robił to, co powinien czynić prokurator. Byłem umówiony z nim na kolejne spotkanie w tej sprawie. Wszedłem do jego biura i mieliśmy rozpocząć rozmowę. Najwyraźniej jednak w prokuraturze pojawiły się informacje, że jestem. Zadzwonił telefon. Pan prokurator odebrał. Tylko słuchał. Potem bez słowa wyszedł.
Jak wrócił, oznajmił mi, że właśnie sprawa została mu odebrana i nie może mi na tym etapie niczego powiedzieć. Podziękował. Mogę się tylko domyślać. Jeżeli prokuratorowi zabiera się sprawę, to nie robi tego prokurator podległy. Tylko bezpośrednio przełożony albo po prostu przełożony.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna