– To efekt kryzysu – ocenia cytowany przez "Rzeczpospolitą" dr Janusz Pawelczyk, karnista z Uniwersytetu Śląskiego.  Pojawiła się np. nowa kategoria spraw  o budowę dróg. Po zaległe faktury idą do sądów wszyscy: od dostawców żwiru po wykonawców. Zamiast jednej sprawy, mamy więc kilka pozwów i procesów.
– Kiedyś przedsiębiorcy, którzy ze sobą współpracowali, rzadko szli  do sądu, np. o zapłatę zaległych odsetek czy faktur. Dogadywali się po prostu na kolejne terminy, bo byli bardziej zainteresowani podpisywaniem następnych umów niż składaniem pozwów – mówi sędzia Jerzy Pakosiński z Sądu Rejonowego w Jarosławiu.
Powodów tej lawiny pozwów jest jednak więcej i należy do nich również e-sąd. –  Firmy windykacyjne, które skupiły wierzytelności, często przedawnione, na wieść o zaostrzeniu przepisów ruszyły z tymi elektronicznymi pozwami – tłumaczy sędzia Maciej Strączyński ze stowarzyszenia Iustitia.

Źródło: Rzeczpospolita