Władze Kielc planowały zastosowanie maksymalnych stawek podatków, określonych w corocznym obwieszczeniu ministra finansów regulującym tę kwestię. Zmiany miały uzupełnić przyszłoroczny budżet Kielc o 11 mln zł.

Prezentująca podczas sesji pierwotny projekt uchwały, dyrektor Wydziału Podatków Urzędu Miasta Dorota Polak podkreślała, że Kielce mają jedne z najniższych stawek podatków od nieruchomości, w stosunku do innych miast wojewódzkich.

Przedstawiła przykładowe wyliczenia, jak zmieniłyby się opłaty podatkowe dla różnych grup mieszkańców w skali roku. Przykładowo: właściciel mieszkania o powierzchni 50 metrów kw. zapłaciłby 51 złotych, czyli o 12 zł więcej niż obecnie, a właściciel 220-metrowego domu - 441 zł, czyli o 107 złotych więcej.

Z kolei przedsiębiorca, dysponujący lokalem o powierzchni dwustu metrów kw. i stumetrową działką, miałby płacić 5017 zł, czyli o 565 złotych więcej niż w tym roku. Galeria handlowa, która teraz płaciła 1,9 mln zł, zapłaciłaby o 237 tys. zł więcej.

„Zmiany są już przewidziane w budżecie. Jeżeli państwo nie przegłosujecie tej uchwały, to trzeba będzie +ciąć+ z wydatków bieżących, z tzw. finansowania rzeczy nieobowiązkowych. To m.in. dofinansowanie klubów seniora, karty dużej rodziny, szczepień, mieszkań chronionych, świetlic środowiskowych, dożywiania ubogich” – podkreśliła Polak.

Propozycję skrytykowali m.in. radni SLD. Przewodniczący komisji budżetu i finansów rady Marcin Chłodnicki przypomniał, że komisja negatywnie zaopiniowała projekt uchwały. „Od lat zastanawiamy się w Kielcach, co zrobić by zostawali tu młodzi ludzie, by ściągnąć inwestora, by lokalni przedsiębiorcy byli w stanie zatrudniać ludzi i się rozwijać. Sadzę, że podwyższenie podatków im wszystkim, jest całkowitym zaprzeczeniem zasad tej strategii” - argumentował.

Także przedstawiciel PiS Jarosław Karyś, negatywnie odniósł się do pomysłu maksymalnej podwyżki stawek. „Wydaje się, że nie zostały przeanalizowane wszelkie możliwości oszczędności w wydatkach bieżących, które by te podwyżkę zatrzymały” – ocenił.

Radna PO, Katarzyna Zapała podkreśliła, że trzeba znaleźć źródła dochodu, by zabezpieczyć wydatki bieżące samorządu, ale apelowała, by nie robić tego w formule „nagłej eskalacji kosztów”. Według radnej system podatkowy powinien być przejrzysty i prosty, i trzeba nad nim dyskutować dłużej, niż przez dwa tygodnie, odkąd urzędnicy ratusza przedstawili projekt zmian.

Tomasz Bogucki z prezydenckiego Porozumienia Samorządowego mówił o rozważeniu w przyszłości przez radnych propozycji wprowadzenia w Kielcach programu promującego przedsiębiorców, stwarzających nowe miejsca pracy – w zamian za decyzje o zwolnieniu z podatku lub obniżeniu ich stawek.

Pod koniec dyskusji radny niezrzeszony Jan Gierada, złożył wniosek do prezydenta o zmianę projektu uchwały – proponował obniżenie zapisanych w nim stawek podatków o 30 proc. To przyniosłoby o cztery mln mniej dochodu w budżecie, niż pierwotnie zakładano.

Poprawiony w tej sposób projekt dokumentu, przedstawiono na koniec sesji. Poparło go w głosowaniu 16 z 25 radnych (kluby Porozumienia Samorządowego i PSL, pięciu radnych PiS i dwóch niezrzeszonych), a przeciw było ośmiu (PO, SLD i jeden radny PiS); od głosu wstrzymał się jeden przedstawiciel PiS.

PSL, razem z SLD i PO tworzą porozumienie w kieleckiej radzie miasta. Jak powiedzieli dziennikarzom przedstawiciele ludowców, nie ustalano w gronie koalicjantów sposobu głosowania nad zmianami w podatkach – o poparciu projektu rozmawiano wewnątrz klubu.

W ocenie wiceprzewodniczącego rady Dariusza Kędziory (PSL), głosowanie było wyborem „mniejszego zła”. „Zabrakło merytoryki w dyskusji nad propozycją prezydenta. Pytałem skarbnik miasta na posiedzeniu komisji, na temat kwestii zmniejszenia długu Kielc. Dostałem definitywną odpowiedź, że nie widzi możliwość w najbliższej perspektywie jego obniżania, a to może oznaczać, że rezerwy, które są obowiązkowe dla miasta, są już zagrożone. Więc jeżeli nie sięgniemy po jakiekolwiek inne środki, ucierpią na tym najbiedniejsi. Jesteśmy społecznikami i nie możemy sobie na to pozwolić” – podkreślił.

W myśl zapisów przyjętej uchwały, od 2016 r. opłata miesięczna za grunty związane z działalnością gospodarczą, wyniesie 0,83 zł od metra kw. powierzchni (proponowano 0,89 zł, obecna stawka - 0,76 zł), a za budynki związane z prowadzeniem działalności gospodarczej oraz za mieszkania zajęte na prowadzenie takiej działalności – 22,30 zł (proponowano 22,86 zł, obecna stawka - 20,36 zł).

Szpitale, tak jak to obowiązywało do tej pory, będą płaciły niższe stawki podatków od nieruchomości, w stosunku do podmiotów prowadzących inną działalność medyczną. Także rzemieślnicy zachowają ulgi: będą płacili o połowę mniej, niż inni przedsiębiorcy.

Z kolei stawka podatku dla budynków mieszkalnych wyniesie 0,64 zł (propozycja to 0,75 zł, obecna stawka - 0,59 zł) za metr kw. powierzchni.

Prezydent Lubawski powiedział dziennikarzom po sesji, że przyjęcie uchwały w takim kształcie jest „kompromisem, ale kosztownym dla miasta”. Jak dodał, w najbliższych dniach będą trwały prace nad budową budżetu, bez brakujących czterech mln zł. „To co będziemy mogli +ciąć+, tam będziemy +cięli+ - w edukacji i pomocy społecznej” – zaznaczył włodarz.

Obecne stawki podatków od nieruchomości dla osób fizycznych obowiązywały w Kielcach od 2009 r., a dla przedsiębiorców – od 2012 r. W 2011 r. podwyżkę podatków władzom Kielc udało się przeforsować podczas ostatniej sesji rady miasta, na której zatwierdzano także budżet na 2012 r. Wcześniej radni czterokrotnie nie zgadzali się na podwyżki. (PAP)

ban/ par/