Na co były przeznaczone te pieniądze w zeszłym roku, pokazuje druga edycja rachunku od państwa Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Wydatki sektora finansów publicznych to nie tylko wydatki rządu, ale także samorządów, NFZ, ZUS, KRUS i innych instytucji publicznych. Część instytucji nie zdążyła jeszcze opublikować sprawozdań za ubiegły rok, dlatego wyliczenia mają charakter szacunkowy – ich podstawowym celem jest pokazanie skali wielkości poszczególnych wydatków, dlatego też wszystkie pozycje zostały przeliczone na jednego mieszkańca. Sam pomysł rachunku za państwo przyszedł do nas ze Słowacji, gdzie opracowuje go think-tank INESS (w Polsce podobne wyliczenia publikuje także Instytut Globalizacji).

Wedle wstępnych szacunków rachunek od państwa w 2012 roku był o 436 zł (2,5 proc.) wyższy niż ostateczny rachunek za 2011 rok. Jednak jeśli uwzględnimy wysoką inflację w 2012 roku (3,7 proc.), to okazuje się, że realnie rachunek od państwa w zeszłym roku zmalał. Co więcej, gdy uwzględnimy tempo wzrostu gospodarczego (nominalnie 4,3 proc.), to okaże się, że relacja wydatków publicznych do PKB istotnie zmalała, z 43,6 proc. w 2011 roku do 42,8 proc. w 2012 roku. Jest to korzystna tendencja, bo duże wydatki publiczne w stosunku do wielkości gospodarki szkodzą wzrostowi gospodarczemu. Należy pamiętać, że pomimo tego spadku, to 42,8 proc. pozostaje poziomem bardzo wysokim, jak na kraj na naszym poziomie rozwoju i w trosce o wzrost gospodarczy powinniśmy dążyć do dalszego obniżania tego wskaźnika.

Wbrew częstym opiniom, największe wydatki państwa nie były związane z administracją, a z emeryturami. I tak w zeszłym roku wydatki na emerytury kosztowały każdego z nas przeciętnie 3133 zł, w tym 2521 zł emerytury z ZUS (FUS), 298 zł z KRUS i 314 zł emerytury sędziów, prokuratorów, policjantów, żołnierzy i innych służb mundurowych. Kolejne 1393 zł ZUS (FUS) i KRUS wydały na renty, dodatki i różnego rodzaju zasiłki. Razem renty i emerytury stanowiły jedną czwartą wydatków publicznych w 2012 roku. Ważne reformy, takie jak ograniczenie możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury oraz podnoszenie wieku emerytalnego będą łagodzić negatywny wpływ starzenia się społeczeństwa na finanse publiczne. Trzeba jednak zauważyć, że system rentowy wciąż pozostaje niedostosowany do nowego systemu emerytalnego, co będzie stwarzało rosnącą pokusę do nadużywania rent i związanego z tym wzrostu wydatków na nie.

Służba zdrowia, będąca kolejną dużą pozycją, w przeliczeniu na mieszkańca, kosztowała nas w 2012 roku 1939 zł. Czy to dużo, czy mało i co za tę kwotę oferuje pacjentom publiczna służba zdrowia każdy może ocenić sam. Wydatki na autostrady i drogi szybkiego ruchu wyniosły 607 zł. Kolejne 734 zł na drogi lokalne i transport wydały samorządy. Przy inwestycjach drogowych widać wyraźny spadek w porównaniu do roku poprzedniego, co jest zgodne z wyliczeniami makro, wskazującymi na spadek inwestycji publicznych w 2012 roku o 5 mld zł, czyli o 129 zł w przeliczeniu na jednego mieszkańca.

Dopiero czwartą pozycją są wydatki na administrację, równe 948 zł, co stanowi ok. 5 proc. wydatków publicznych w Polsce. W przypadku urzędników problem raczej stanowi ich wydajność i nierówne obciążenie między poszczególnymi instytucjami, a nie ogólna suma. Niemniej w uproszczeniu można by powiedzieć, że zwolnienie połowy urzędników w Polsce pozwoliłoby obniżyć podatki tylko o ok. 2,5 proc. Dlatego nie należy wierzyć politykom, którzy przekonują, że np. zamiast podnosić wiek emerytalny, czy wprowadzać inne reformy, wystarczy tylko pozwalniać niepotrzebnych urzędników – koszty administracji nie są tak duże, by ich ograniczenie mogło rozwiązać wszystkie problemy polskich finansów publicznych.

Kolejne pozycje na naszym rachunku to pomoc społeczna obejmująca zasiłki socjalne (614 zł), ochrona środowiska (281 zł), sport i wypoczynek (244 zł), kultura (280 zł) i rozwój mieszkalnictwa (236 zł). Kosztowna jest także wspólna polityka rolna UE, do której dopłaca także rząd. Niestety wiele wskazuje na to, że środki unijne trafiające na polską wieś zamiast być wykorzystane do jej modernizacji, służą zakonserwowaniu obecnego nadmiernego zatrudnienia w rolnictwie. Z większych pozycji warto jeszcze wymienić składkę do budżetu UE (432 zł). Państwo polskie wydaje pieniądze także na wiele innych obszarów, od nauki informatyki przez handel po turystykę. Choć nakłady na poszczególne pozostałe działy są relatywnie małe, to suma tych „różnych, małych” wynosi 2835 zł. Kwota ta wynika także z różnych rozbieżności – rachunek powstaje na podstawie prognoz i szacunków z różnych, nie w pełni spójnych źródeł.

Koszty obsługi długu publicznego w ubiegłym roku wyniosły 1152 zł, co jest kwotą większą niż np. wydatki GDDKiA na budowę dróg czy wydatki na szkolnictwo wyższe (656 zł). Choć w ubiegłym roku rządowi udało się zmniejszyć deficyt sektora finansów publicznych, to i tak wydatki wciąż przekraczały dochody, prowadząc do wzrostu państwowego długu publicznego o 675 zł, do poziomu 22567 zł. Według szerszej definicji długu publicznego stosowanej przez Komisję Europejską przyrost długu był o 69 zł większy, a dług tak liczony na koniec 2012 roku wyniósł 23810 zł na mieszkańca.

Wydatki państwa są finansowane z naszych podatków. Dlatego rozmawiając o tym, że państwo powinno wydawać na coś więcej (np. na służbę zdrowia albo budowę autostrad), musimy od razu zastanawiać się, czy chcemy, by było to sfinansowane wyższymi podatkami, czy może ograniczeniem innych wydatków publicznych (których?). Tak samo proponując niższe podatki, należy od razu wskazywać, które wydatki powinny być obniżone.

Zobacz także:

Podatki mogłyby być niższe. I prostsze