Szef rządu powiedział na konferencji, że "niezłym pomysłem" wydaje się zwiększenie poczucia stabilności (systemu bankowego - PAP) poprzez zwiększenie zasobów, które gwarantują tę stabilność. "Ale to nie pomysł z kategorii +być albo nie być+, więc nie będzie procedowany w jakichś szczególnych emocjach" - powiedział. Dodał, że wprowadzenie go w 2011 r. "wydaje się mało prawdopodobne".
"Jeśli wprowadzilibyśmy podatek bankowy, to wyłącznie po to, aby wpływy z tego podatku były dedykowane na fundusz gwarancyjny. De facto oznaczałoby to, że te pieniądze wzmacniają także system bankowy w Polsce i pewność, stabilność systemu bankowego" - powiedział premier. Dodał, że nie spotkał nikogo, kto kwestionowałby sens takiego rozwiązania. "Na pewno nikt nie planuje (...) podatku bankowego rozumianego jako haracz, że my teraz ściągniemy jakieś nadwyżki z banków, dlatego że mamy problemy z finansami publicznymi. Tego typu projekty, które gdzieś tam w Europie się pojawiały, nie są rozpatrywane" - zapewnił. Dodał, że w Polsce, inaczej niż w innych krajach, banki nie były przyczyną kryzysu finansowego. "U nas banki nikogo nie skrzywdziły. U nas banki okazały się stabilne i dlatego nie szukamy rozwiązania propagandowego, które ma pokazać, że władza karci banki" - powiedział.
Na początku stycznia minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział, że podatek bankowy może zostać wprowadzony jeszcze w 2011 roku. Uzyskane w ten sposób pieniądze nie trafiałyby do budżetu, ale byłyby odkładane na specjalnym funduszu. Służyłby on w przyszłości do ewentualnego ratowania banków.