Propozycja Ministerstwa Finansów, by wprowadzić ustawowe limity deficytu dla samorządów pojawiła się po serii doniesień prasowych o narastającym w błyskawicznym tempie zadłużeniu jednostek samorządu terytorialnego. Długi samorządowe wchodzą w skład zadłużenia sektora publicznego, które zbliża się do poziomu 55 proc. PKB. Przekroczenie tego progu oznacza konieczność przeprowadzenia istotnych cięć wydatków. Rząd nie chce do tego dopuścić. Stąd chęć objęcia wydatków samorządów kontrolą, której do tej pory były pozbawione. Pracodawcy RP uważają, że zmiany te są zbyt daleko idące.
Istniejący już limit zadłużenia samorządów wynosi 60 proc. dochodów. Wprowadzenie sztywnych limitów deficytu jednostek samorządu w stosunku do dochodów – 4 proc. w roku 2012, 3 proc. w roku 2013 do 1 proc. w roku 2015 – wyhamuje niezbędne dla rozwoju gospodarczego inwestycje budowlane. – Stabilizacja finansów publicznych jest niezbędna, jednak oszczędności należy szukać głównie w wydatkach budżetu państwa, nie zaś w samorządach. Zadłużenie jednostek samorządu terytorialnego w III kwartale 2010 roku wyniosło zaledwie 6 proc. zadłużenia sektora publicznego – podkreśla Piotr Rogowiecki.
Przeciwko pomysłowi Ministerstwa Finansów protestują, obok Pracodawców RP, przedstawiciele wszystkich szczebli samorządu terytorialnego – gmin, powiatów i województw. Sytuacja finansowa większości jednostek samorządu jest taka, iż inwestycje możliwe są wyłącznie bądź głównie dzięki zadłużeniu. Odgórne limity powstrzymają inwestycje, mogą także utrudnić wykorzystanie środków z Unii Europejskiej – dodaje ekspert Pracodawców RPi. W obliczu niepewności co do nowej perspektywy finansowej na lata 2014-2020, spożytkowanie środków dostępnych do roku 2013 jest absolutnym priorytetem. Propozycja resortu finansów może oznaczać, że fundusze unijne zostaną częściowo zmarnowane.
Zdaniem Pracodawców RP, odpowiedzią na wciąż ogromne potrzeby inwestycyjne samorządów może być partnerstwo publiczno-prywatne, które pozwala ograniczyć udział finansowy podmiotów publicznych. Jednak i to alternatywne rozwiązanie może zostać zablokowane przez resort finansów, który w rozporządzeniu z grudnia 2010 r. ujął składniki państwowego długu publicznego wymieniając umowy o partnerstwie publiczno-prywatnym. Niezbędne są wyjaśnienia ministerstwa, z których jasno będzie wynikało, jakie umowy zalicza się na poczet długu. W innym wypadku formule partnerstwa publiczno-prywatnego grozi załamanie. Stracą na tym przedsiębiorcy, samorządy oraz obywatele – zaznacza Piotr Rogowiecki.