Trzeba przypomnieć, że ok. 1 roku temu pojawiały się sygnały o możliwym zniesieniu, zawartych w Konstytucji i ustawie o finansach publicznych, progów ostrożnościowych. - Mamy nadzieję, że grecka lekcja raz na zawsze zakończy takie pomysły. Rząd nie może czynić sobie alibi z faktu, że według prognoz dług publiczny na koniec 2011 r. wyniesie 54% PKB (zamiast planowanych 54,9%), a deficyt budżetowy 30mld zł (zamiast planowanych 40,2mld zł). Taki stan rzeczy jest podyktowany tylko dwoma faktami – wyższą stawką VAT i zdrowym rynkiem wewnętrznym wspartym dobrą koniunkturą u naszych głównych partnerów handlowych (przede wszystkim Niemiec) – mówi ekspert Pracodawców RP, Piotr Rogowiecki.

Pracodawcy RP ostrzegają, że w przypadku dalszego załamania w strefie euro (a wydaje się, że kłopoty Portugalii i Włoch to tylko kwestia czasu) Polska ponownie stanie w obliczu przekroczenia drugiego progu ostrożnościowego. - Nie oznacza to oczywiście protestów społecznych o skali porównywalnej z greckimi. Jednak konieczne, w takim przypadku gwałtowne cięcia emerytur i innych świadczeń społecznych to po pierwsze konflikty i niepokoje społeczne, po drugie mniejsza konsumpcja to zagrożenie dla dynamiki PKB – mówi Piotr Rogowiecki. Ponadto zamrożenie inwestycji publicznych (masowe cięcia wydatków będą miały taki skutek) to kolejny negatywny impuls dla koniunktury gospodarczej.

Dlatego musimy mieć stały bufor bezpieczeństwa – zadłużenie na niskim poziomie. Stąd nasze postulaty:

Oszczędności w administracji – mniej urzędników, po uprzednim audycie kierunkowanym na ocenę przydatności konkretnych stanowisk pracy,
Wydłużenie wieku emerytalnego,
Uszczelnienie systemu pomocy społecznej – teraz otrzymują ją „cwani”, a nie potrzebujący,
Zdecydowana walka z szarą strefą w gospodarce i na rynku pracy,
Pilne uelastycznienie wydatków państwa – teraz 75% z nich ma charakter sztywny,
Przekazanie możliwie dużej liczby zadań państwa organizacjom pozarządowym oraz szerokie stosowanie formuły PPP – sektor prywatny działa szybciej i taniej, niż państwo.

- Grecka tragedia powinna uświadomić rządowi, że nasze nawoływania to nie pieniactwo, tylko próba uniknięcia sytuacji, w której kraj, abstrahując od ekonomii, po prostu pogrąży się w chaosie. Tymczasem władze nadal zdają się być uśpione mitem zielonej wyspy. – podsumowuje ekspert.