"Będziemy wnosić o zlikwidowanie finansowania z budżetu państwa - od zawsze było to w naszym programie, zatem nie ma w tym nic dziwnego" - potwierdził w rozmowie z PAP poseł PO Waldy Dzikowski.

Wielokrotnie to proponowaliśmy, ale nie znajdowaliśmy zrozumienia w innych ugrupowaniach - dodał poseł. Zobaczymy, jak teraz zachowają się w tej sprawie pozostałe kluby sejmowe - zaznaczył Dzikowski. Pytany o PSL, które konsekwentnie oprotestowuje taki pomysł, odparł: "Podejmując różne decyzje w rodzinie koalicyjnej nie zawsze mąż z żoną zgadzają się ze sobą. Na pewno będziemy ze sobą rozmawiać".

PO chciałaby, aby zlikwidować finansowanie partii z budżetu począwszy od przyszłej kadencji parlamentu, czyli 2015 r. W nieoficjalnych rozmowach politycy Platformy przyznają, że liczą na poparcie m.in. Ruchu Palikota, jak również Solidarnej Polski, której lider Zbigniew Ziobro zaproponował w marcu br. zawieszenie finansowania partii politycznych z budżetu państwa do roku 2015. Ruch Palikota proponowało z kolei, aby zamiast finansowania budżetowego wprowadzić możliwość odpisania 1 proc. od podatku PIT na rzecz partii politycznych; jednak projekt ten przepadł w głosowaniu w ub.r. (a krytykowała go m.in. PO).

Pod koniec 2010 r. po burzliwej dyskusji parlament uchwalił zmniejszenie o 50 proc. subwencji dla partii politycznych. Od 1 stycznia 2011 r. partie otrzymują o połowę mniej pieniędzy z budżetu niż w poprzednich latach. Rozwiązanie to poparły PO i, mająca wówczas reprezentację w Sejmie, partia PJN. Przeciw byli posłowie PiS, SLD i koalicyjnego PSL.

Źródła PAP w PO przyznają, że sytuacja finansowa PSL jest teraz trudniejsza niż do tej pory, bo ludowcy spłacają w ratach kilkumilionowy dług wobec Skarbu Państwa. Sprawa dotyczy kampanii wyborczej do parlamentu w 2001 r. Komitet wyborczy PSL zebrał wówczas na potrzeby kampanii 9,4 mln zł; jednak środki były gromadzone nie na specjalnym koncie wyborczym, a na rachunku partyjnym. PKW odrzuciła w 2001 r. sprawozdanie komitetu wyborczego Stronnictwa i zwróciła się o orzeczenie przepadku na rzecz Skarbu Państwa pieniędzy pozyskanych z naruszeniem przepisów ordynacji wyborczej.

Platforma rozważa też zmiany w ordynacji samorządowej. Chodzi o jednomandatowe okręgi wyborcze. Dzikowski przypomniał w rozmowie z PAP, że jednomandatowe okręgi funkcjonują już w wyborach w gminach, oprócz miast na prawach powiatu. "Systemowo byłoby dobrze, aby wszystkie gminy wybierały swoich przedstawicieli w jednomandatowych okręgach wyborczych - także takie miasta jak Warszawa, Poznań, Wrocław, Katowice" - zaznaczył.

Dopytywany, czy takie zmiany uda się wprowadzić jeszcze przed najbliższymi wyborami samorządowymi w 2014 r., polityk PO odparł: "Nie mamy zbyt wiele czasu. Jeżeli chcielibyśmy to uchwalić, dobrze byłoby to zrobić jeszcze przed wakacjami. Nie wiem czy to się uda. Ostatnim takim momentem jest wrzesień".

Źródła PAP we władzach PO tłumaczą, że "powrót do korzeni", czyli do postulatów programowych głoszonych przez Platformę jeszcze przed wyborami w 2005 roku, ma pomóc partii odzyskać zaufanie społeczne wobec pogarszających się sondaży.

Jeszcze w 2004 r. Platforma w ramach akcji "4 x Tak" zbierała podpisy poparcia pod czterema postulatami: zmniejszeniem liczby posłów w Sejmie o połowę, likwidacją Senatu, jednomandatowych okręgach w wyborach do Sejmu oraz zniesieniem immunitetu parlamentarnego. Do tej pory nie udało się ich zrealizować.

Według informacji PAP o potrzebie powrotu do tych propozycji mówił na jednym z ostatnich posiedzeń zarządu partii premier Donald Tusk. O "powrocie do korzeni" jako recepcie na trudną sytuację partii coraz głośniej mówią znani politycy PO. "Musimy być aktywniejsi politycznie. Nasi wyborcy powinni znać nasz scenariusz polityczny. Trzeba skupić się na tych postulatach, które towarzyszyły nam w momencie powstawania Platformy" - przekonywał przed kilkoma dniami w "Polska The Times" b. minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.

laz/ par/ mow/