Za sprawą lepszych od oczekiwań wstępnych odczytów PMI dla Chin czy Francji i Niemiec nastroje o poranku były całkiem dobre. Zyski z lepszych publikacji makro zostały zrealizowane, gdy światło dzienne ujrzały sumaryczne dane PMI dla strefy euro. Odczyt dla przemysłu wzrósł z 46,4 pkt w listopadzie do 46,9 pkt obecnie. Sektor usług okazał się jeszcze lepszy, gdyż wskaźnik go reprezentujący zwyżkował z 47,5 pkt do 48,3 pkt, a dla Niemiec i Francji przekroczył nawet newralgiczny poziom 50 pkt, który oddziela rozwój od kontrakcji w sektorze.

 

Zredukowane pozycje na akcjach czy walucie wspólnotowej zaczęto ponownie zwiększać, gdy okazało się, że aukcja hiszpańskiego długu przebiegła nadzwyczaj pomyślnie. Madryt uplasował na rynku papiery w kwocie przekraczającej 6 mld euro wobec maksymalnych planów na poziomie 3,5 mld euro. Ponadto osiągnięte rentowności w przypadku obligacji 10-cio letnich były aż o ok. 1,5 pkt. proc. niższe niż podczas poprzedniej aukcji z połowy listopada. Jak widać Hiszpania jest uważana za zdecydowanie bardziej wiarygodnego kredytobiorcę od Włoch i to bez tak chwalonego w Europie rządu technokratów.

 

W czasie południowego rajdu bez większego echa przeszły słowa Mario Draghi’ego, który podczas swojego wystąpienia w Berlinie poddał w wątpliwość założenie, że ilościowe luzowanie polityki pieniężnej może doprowadzić do ożywienia gospodarczego, co było przytyczkiem w kierunku Bena Bernanke oraz kolejnym sygnałem sceptycyzmu wobec druku euro. W tym czasie inwestorzy nad Wisłą byli zajęci czymś innym - sprzedażą akcji KGHM. Otóż Ministerstwo Finansów opublikowało projekt ustawy o podatku od kopalin, z którego wynika, że miedziowy konglomerat może w przyszłym roku przeznaczyć na państwową daninę aż 1,8 mld złotych.

 

W czasie gdy inwestorzy na rynkach europejskich kontynuowali marsz na północ, WIG20 zszedł w obszary ujemne, z których wydostały go dopiero zaskakująco dobre dane z amerykańskiej gospodarki, gdzie cotygodniowa ilość wniosków o zasiłek dla bezrobotnych spadła do najniższego poziomu od maja 2008 roku. Rewelacyjne zachowanie akcji największych giełdowych banków było aż za dobre, by doczekało końca sesji. Rzeczywiście, po gorszych od prognoz danych o dynamice amerykańskiej produkcji przemysłowej, nastroje się pogorszyły. To już druga publikacja, po sprzedaży detalicznej, która zaskakuje negatywnie i nie należy zapominać o tym fakcie, nawet mimo zaskakująco dobrych odczytów indeksu NY Empire State czy Fed z Filadelfii. Końcowy rezultat to spadek rzędu 0,6% przy niemałych obrotach, ale w większości realizowanych na taniejących o 10% akcjach KGHM.


 Łukasz Bugaj,  DM BOŚ