Samorządowcy już szacują, ile mogliby zarobić na opodatkowaniu tych aut. Tymczasem wyższe obciążenia uderzą przede wszystkim w drobnych przedsiębiorców, którzy i tak ponoszą stosunkowo najwyższe koszty funkcjonowania.

- To kolejny przejaw rosnącego fiskalizmu. Wkrótce wejdą przecież w życie nowe przepisy, ograniczające odliczanie podatku VAT od zakupu i eksploatacji samochodów o masie do 3,5 tony - mówi Przemysław Pruszyński ekspert Konfederacji Lewiatan.

- Gminy poszukują dodatkowych pieniędzy, ale muszą mieć na uwadze, że tak naprawdę uderzają we własnych mieszkańców, własnych przedsiębiorców, których działalność determinuje dochody danej jednostki terytorialnej. Tak naprawdę, nakładanie nowych obciążeń w celu pokrycia deficytów, wcale nie będzie dla nich korzystne. Kolejne podatki ograniczają możliwości rozwojowe, efektywność najmniejszych firm, zabierają czas
i energię. Podatek od posiadania „samochodu firmowego" nie będzie wypadkową osiąganych dochodów tylko stałym, często trudnym do udźwignięcia obciążeniem - dodaje Pruszyński.

Dodatkowo należy pamiętać, że podatek od środków transportowych, tj. od samochodów ciężarowych powyżej 3,5 tony, płacony jest ze względu na zwiększoną eksploatację dróg, przez te pojazdy. Zatem nie ma uzasadnienia, aby samochody o wadze samochodów osobowych opodatkowywać tak jak ciężarowe.

Konfederacja Lewiatan wyraża nadzieje, że przedstawione pomysły nie trafią do realizacji, a samorządy nie będą dążyć za wszelką cenę do opodatkowania wszystkich i wszystkiego bez względu na konsekwencje.