Jak mówił prezes Europejskiego Funduszu Rozwoju Wsi Polskiej (EFRWP) Marek Zagórski podczas środowej konferencji nt. uwarunkowań i konsekwencji opodatkowania rolnictwa w naszym kraju, do tej pory nie ma woli politycznej do przeprowadzenia zmian. Przypomniał, że były premier Donald Tusk zapowiedział wprowadzenie dla rolników podatku dochodowego od 2014 r. Prace nad opracowaniem koncepcji rozpoczęły się w ministerstwie finansów, jednak ostatecznie rząd PO-PSL odstąpił od tych planów.

Fundacja EFRWP opracowała propozycje zmiany opodatkowania rolników. Powstał raport, którego autorami są Lech Goraj z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, były wiceminister finansów Jarosław Neneman oraz Marek Zagórski.

Według autorów raportu, obecny system opodatkowania rolników w formie podatku rolnego, który funkcjonuje od 30 lat jest "anachroniczny i niedostosowany do realiów współczesnego rolnictwa". Jego wysokość oparta jest na cenie żyta, które jest obecnie marginalnym zbożem. Jest on niewłaściwy m.in. dlatego, że w większym stopniu obciąża małe gospodarstwa niż duże.

Jak podkreślił Neneman, podatek rolny nie odzwierciedla dochodów rolników, a ponadto jest niesprawiedliwy społecznie, gdyż średnie opodatkowanie dochodów rolniczych wynosi ok. 2 proc., podczas, gdy w innych gałęziach gospodarki jest na poziomie 15-20 proc.

W raporcie proponuje się pięć wariantów opodatkowania rolnictwa. Jednak według jego autorów, najkorzystniejszy jest ten, który traktuje rolnictwo jako działalność gospodarczą. Przewiduje on wprowadzenie podatku (PIT) od osób fizycznych. Co oznacza, że podatnik może zdecydować się na płacenie go według skali progresywnej (18 proc. i 32 proc.) i korzystać ze wszystkich odpisów lub też zdecydować się na podatek liniowy w wysokości 19 proc. od dochodów. Uzupełnieniem miałby być podatek dochodowy od ziemi.

Zdaniem Nenemana, największą zaletą wprowadzenia podatku byłyby nie cele fiskalne, ale wprowadzenie ewidencji produkcji, dochodów itp. która faktycznie pokazałaby obiektywny obraz rolnictwa i pozwoliłaby na sprawniejsze zarządzenie tą gałęzią gospodarski narodowej.

Obecnie wszystkie wyliczenia oparte są na systemie europejskiej rachunkowości FADN, do którego dane zbierane są od rolników w postaci ankiet. Jak wyjaśnił Goraj, system ten obejmuje tylko gospodarstwa, które osiągają dochód powyżej 4 tys. euro rocznie, co oznacza, że ponad 61 proc. gospodarstw w Polsce nie podlega tej statystyce. Dochód taki, w zależności od regionu, przeciętnie osiąga gospodarstwo w granicach 6 hektarów.

Zagórski zwrócił uwagę, że wprowadzenie podatku dochodowego zachęci rolników do większej przedsiębiorczości, co w rezultacie zwiększy dochody rolników.

W opinii prof. Katarzyny Duczkowskiej-Małysz ze Szkoły Głównej Handlowej, utrzymywanie dotychczasowego systemu podatkowego "będzie coraz bardziej ciążyć rolnikom" m.in. ze względu na uczestnictwo dużych gospodarstw towarowych w różnych projektach unijnych i konieczność posługiwania się w biznesplanach kategorią kosztów uzyskania przychodów - tłumaczyła.

Zdaniem wiceprezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych Marka Borowskiego, wprowadzenie podatku dochodowego może spotkać się z oporem mentalnym ze strony rolników. Argumentował, że rolników nie można traktować dokładnie tak jak innych przedsiębiorców, gdyż rolnictwo ma swoją specyfikę. Polega ona także na tym, że jest długi zwrot kapitałów powyżej roku i duża zmienność dochodów. Natomiast dopłaty bezpośrednie nie są dochodem, ale obniżeniem kosztów dla konsumenta.

Prezes Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych Marian Sikora powiedział, że stanowisko rolników w sprawie wprowadzenia podatku dochodowego będzie zależało od szczegółowych rozwiązań.

Profesor Duczkowska-Małysz przyznała, że podstawową sprawą w pracach nad tym podatkiem będzie określenie kosztów przychodu, czyli uwzględnienie w przepisach wszystkich wydatków, jakie ponoszą rolnicy w produkcji rolnej. (PAP)

awy/ mhr/