Absencja chorobowa naturalnie powinna spadać w okresie wakacyjnym. Lepsza pogoda, dłuższe dni i możliwość wypoczynku to czynniki, które teoretycznie sprzyjają zdrowiu. Jednak co roku dane Conperio pokazują coś zupełnie odwrotnego – w szczycie sezonu urlopowego notuje się wzrost liczby L4.

Czytaj również:  ZUS: 171 mln dni zwolnienia w ciągu siedmiu miesięcy >>

Letnie absencje – paradoks sezonu urlopowego

Letni urlop dla wielu pracowników nie jest dziś skuteczną formą regeneracji, a raczej krótkim wytchnieniem od narastającego przeciążenia. Jak podkreślają eksperci, dla wielu firm wzrost średniego poziomu absencji przykładowo z 5 proc. do 6 proc. może być naprawdę odczuwalny.

- Zauważamy, że rośnie liczba przypadków, w których pracownicy po urlopie nie wracają do pracy, lecz od razu przechodzą na zwolnienie lekarskie. To nie tylko kwestia zdrowotna, ale też społeczna. L4 bywa ucieczką przed przeciążeniem, brakiem elastyczności lub po prostu sposobem na przedłużenie wolnego. Dla wielu osób urlop to za mało, by realnie się zregenerować – wracają do pracy z poczuciem, że odpoczynek niczego nie zmienił. Już w trakcie urlopu pojawia się myśl o konieczności sięgnięcia po L4 – mówi Mikołaj Zając, prezes Conperio, ekspert rynku pracy.

 

Cena promocyjna: 53.1 zł

|

Cena regularna: 59 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 41.3 zł


Psychiczne przeciążenie i ekonomiczne kalkulacje

Powrót do zawodowej rutyny po urlopie bywa dla wielu pracowników momentem krytycznym. Wracają do nagromadzonych zadań, presji i świadomości, że nie ma już możliwości przedłużenia wolnego. Zwolnienie lekarskie staje się w takim przypadku buforem – sposobem na zyskanie kilku dni oddechu, często też czasem potrzebnym na domknięcie spraw rodzinnych czy chociażby przygotowania dzieci do szkoły. W niektórych przypadkach za L4 po urlopie stoi nie tylko zmęczenie, ale też... chłodna kalkulacja. 

- Dotyczy to zwłaszcza pracowników fizycznych i produkcyjnych, którzy wakacyjny urlop traktują jako okazję do dodatkowego zarobku w rolnictwie czy przy zbiorach. Do pracy etatowej nie wracają od razu, tylko korzystają ze zwolnienia, by przedłużyć okres aktywności sezonowej - podkreśla Mikołaj Zając.

 

Sprawdź również książkę: Prawo ubezpieczeń społecznych >>


Cichy sygnał „quiet quittingu”?

Coraz częściej absencja chorobowa po urlopie nie wynika bezpośrednio z problemów zdrowotnych, ale z psychologicznego dystansu do pracy. Widać tu echa zjawiska „quiet quittingu” - pracownicy nie rzucają pracy, ale wykonują jedynie niezbędne minimum, bez dodatkowego zaangażowania.

- W połączeniu z wypaleniem zawodowym, które nie znika po tygodniu na plaży, L4 może stać się formą cichego protestu. Nie zawsze świadomego – ale często bardzo wymownego - zauważa Mikołaj Zając.

Czytaj również:  Będzie większa kontrola zwolnień lekarskich – resort pracy chce zaostrzyć przepisy >>

Rola liderów i HR – powrót bez szoku

W obliczu rosnącej liczby absencji po urlopach rośnie znaczenie kompetencji menedżerskich i HR-owych. Powrót pracownika z wakacji nie powinien być skokiem na głęboką wodę, lecz płynnym procesem. To liderzy – bezpośredni przełożeni – mają realny wpływ na to, czy pracownik wróci z nową energią, czy też kolejnego dnia przyniesie L4. Kluczowe staje się rozsądne planowanie zadań, rozmowa, elastyczność i uważność na sygnały przeciążenia.

- Rolą liderów i działów HR jest dziś stworzenie takich warunków powrotu, które będą wspierać regenerację, a nie ją przekreślać - podkreśla ekspert rynku pracy.