„Stop nielegalnemu zatrudnianiu i płaceniu pod stołem” – pod takim hasłem odbyła się w poniedziałek konferencja prasowa, w której udział wzięli Jan Sarnowski, wiceminister finansów, Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych oraz Jarosław Leśniewski, zastępca Głównego Inspektora Pracy. Jej celem było przypomnienie rozwiązań prawnych przyjętych w podatkowym Polskim Ładzie, które zaczną obowiązywać z początkiem przyszłego roku, a które mają ograniczyć proceder zatrudniania pracowników „na czarno” oraz wypłacania części wynagrodzeń „pod stołem”.  

Czytaj również: Polski Ład z podpisem prezydenta>>

„Praca na czarno” i wypłata „pod stołem”

- Aktualnie system nie sprzyja pracownikom, którzy nie godzą się na pracę na czarno, ponieważ w przypadku wykrycia takiego procederu przez KAS albo inspekcję pracy to pracownik musi zapłacić zaległy podatek od wypłaconego mu na czarno albo pod stołem wynagrodzenia. Chcemy całkowicie odwrócić tę sytuację, a odpowiedzialność, również podatkową, skoncentrować na pracodawcy – powiedział Jan Sarnowski. I przypomniał, że od 1 stycznia 2022 r. pracownik zatrudniony na czarno albo otrzymujący część wynagrodzenia pod stołem będzie miał – pod względem podatkowym – zapewnione całkowite bezpieczeństwo. Jak zapewnił, podatek od tego wynagrodzenia zapłaci pracodawca. On też będzie musiał zapłacić dodatkowy podatek za każdy miesiąc udowodnionego mu nielegalnego zatrudnienia. Będzie to dodatkowy przychód w wysokości równowartości minimalnego wynagrodzenia za pracę. Ponadto dla pracodawcy nie będą kosztem uzyskania przychodów w PIT i w CIT wypłacane na czarno i pod stołem wynagrodzenia oraz opłacane od nich składki.

Z kolei prof. Gertruda Uścińska podkreśliła, że od nowego roku taki nielegalnie zatrudniony pracownik nie będzie finansować składek na ubezpieczenia, bo składki te będą w całości pokrywane przez pracodawcę. – Od 1 stycznia 2022 r. w razie ujawnienia nielegalnego zatrudnienia lub przypadku ukrywania części wynagrodzenia ze stosunku pracy pracodawca sfinansuje w całości z własnych środków składki na ubezpieczenia emerytalne, rentowe i  chorobowe oraz  na ubezpieczenia zdrowotne od wynagrodzenia z tytułu nielegalnego zatrudnienia oraz od części, w jakiej pracodawca zaniżył podstawę wymiaru składek pracownika – zaznaczyła prof. Uścińska.

- Przełom właśnie grudnia i stycznia to jest najlepszy moment na to, aby zatrudnić pracownika legalnie i odejść od praktyki wypłacania mu części wynagrodzenia „pod stołem” – podkreślił z kolei wiceminister Sarnowski.

Ci zaś, wobec których administracja skarbowa nie wszczęła kontroli do końca 2021 r. będą mogli skorzystać z abolicji podatkowej – nie będą musieli płacić podatku nie tylko za rok 2021, ale także za lata wcześniejsze.

 


Będzie większe ryzyko ujawnienia procederu

Wszyscy przedstawiciele instytucji, którzy wzięli udział w poniedziałkowej konferencji prasowej nie kryli, że liczą na ograniczenie procederu nielegalnego zatrudniania pracowników oraz wypłacania im części wynagrodzeń pod stołem z początkiem przyszłego roku. Wszyscy też potwierdzili, że problem dotyczy przede wszystkim przedsiębiorców zatrudniających do 9 osób.

Według ZUS, do nieprawidłowości dochodzi głównie w transporcie drogowym, w restauracjach i innych placówkach gastronomicznych, działalności ochroniarskiej i robotach budowlanych. Z kolei w kontrolach PIP nielegalne zatrudnienie dominuje przede wszystkim w handlu, w naprawach, w przetwórstwie przemysłowym i w budownictwie.

Jak podkreślił wiceminister Jan Sarnowski, to ponad 17 mld zł mniej w budżecie państwa rocznie.

Prof. Gertruda Uścińska przyznała, że wykrycie nielegalnego zatrudnienia albo faktu dokonywania wypłat części wynagrodzeń „pod stołem” jest  bardzo trudne. Do ujawnienia dochodzi dzięki informacjom zewnętrznym – innym instytucjom (np. PIP) czy sygnalistom, czyli byłym pracownikom lub księgowym. – Zawiadomienia zawierają np. kopie „zeszytu wypłat”, płyty z tzw. drugą księgowością czy zdjęć nieoficjalnych list płac – wymieniła prezes ZUS.  

 


W 2021 r. PIP sprawdziła 56 tys. osób pod kątem legalności zatrudnienia

- Działalność PIP w zakresie kontroli legalności zatrudnienia dotyczy przede  wszystkim takich zjawisk jak powierzanie pracy bez potwierdzenia na piśmie i nie zgłoszenie osób do ubezpieczenia społecznego. W 2020 roku przeprowadziliśmy ponad 11,5 tys. kontroli, w których dotykaliśmy problematyki legalności zatrudnienia. Ponieważ były to kontrole dedykowane, gdzie mieliśmy informacje, podejrzenia, że ten proceder nielegalnego zatrudnienia może mieć miejsce, to nieprawidłowości stwierdziliśmy w prawie 5 tys. kontroli, tj. około 43 proc. ogółu prowadzonych kontroli dotyczących legalności zatrudnienia – powiedział Jarosław Leśniewski, zastępca Głównego Inspektora Pracy. Jak podkreślił, dla porównania w 2019 r. było 5,6 tys. kontroli, czyli około 31 proc. ogółu prowadzonych kontroli dotyczących legalności zatrudnienia. - Legalnością zatrudnienia objęliśmy w zeszłym roku prawie 70 tys. osób, a nielegalne zatrudnienie stwierdziliśmy w przypadku prawie 9 tys. osób, tj. 13 proc. objętych sprawdzaniem. W tym roku to już prawie 10 tys. kontroli. Sprawdziliśmy 56 tys. osób pod kątem legalności zatrudnienia, a w przypadku 6,7 tys. osób wykazaliśmy nielegalne zatrudnienie – dodał Leśniewski. Przyznał, że do nieprawidłowości dochodziło na skutek utraty płynności finansowej firm w pandemii oraz przekonania, że właśnie w pandemii inspekcja pracy nie będzie prowadziła kontroli.

Główne ujawniane przez PIP nieprawidłowości to albo zaniżanie wynagrodzeń a wypłacanie wynagrodzeń w wyższej wysokości niż deklarowana albo wypłata wynagrodzenia minimalnego a reszta „pod stołem”. To także zatrudnianie pracowników w niepełnym wymiarze czasu pracy i wypłacanie części wynagrodzenia „do ręki” albo wypłacanie wynagrodzeń za nadgodziny „pod stołem”. Premie, nagrody i inne dodatki wypłacane są poza oficjalnym obiegiem – mówi Jarosław Leśniewski. I przyznaje, że proceder kwitnie nie tylko za sprawą pracodawców. – Pracownicy nie chcą ujawnić, że pracują nieformalnie – zauważa Leśniewski. Jak twierdzi, odbywa się to na podstawie tzw. cichego porozumienia, w ramach którego obie strony ustalają taki tryb pracy. – Udaje się to ujawnić, gdy pracodawca rozwiązuje umowę dyscyplinarnie albo przestaje płacić – oznajmił zastępca Głównego Inspektora Pracy. Nawiązując zaś do wprowadzanych zmian stwierdził: - Mamy nadzieję, że pracownicy częściej będą składali do nas skargi.