W poniedziałek, 7 marca, rząd przyjął projekt ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa. Ustawa, jak zakłada projektowany art. 1, ma określać szczególne zasady zalegalizowania na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej pobytu obywateli Ukrainy, którzy wjechali na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej bezpośrednio z terytorium Ukrainy w związku z działaniami wojennymi prowadzonymi na terytorium tego państwa. Wśród przygotowywanych przepisów, które mają ułatwić zatrudnianie obywateli Ukrainy, jest i taki, który ma zabezpieczyć polski rynek pracy przed negatywnymi skutkami zjawisk, które mogą się pojawić.

Czytaj również: Powiadomienie wystarczy do zatrudnienia uchodźcy z Ukrainy>>
 

Ochrona przed dumpingiem socjalnym

Chodzi o projektowany art. 19 ust. 8 ww. ustawy. Zgodnie z nim, minister właściwy do spraw pracy może określić, w drodze rozporządzenia, liczbę obywateli Ukrainy, o których mowa w ust. 1 (tj. obywatel Ukrainy uprawniony jest do wykonywania pracy na terytorium RP w okresie pobytu zgodnego z obowiązującymi przepisami w przypadku, gdy wjechał do Polski po 24 lutego 2022 r. lub legalnie przebywa na terytorium RP – przyp. red.), którym dany podmiot może powierzyć wykonywanie pracy, ustaloną w stosunku do liczby wszystkich osób, którym ten podmiot powierza wykonywanie pracy, kierując się względami bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego, ochroną lokalnych rynków pracy oraz zasadą komplementarności zatrudnienia cudzoziemców w stosunku do obywateli polskich. 

Obsługa prawna obcokrajowców - najważniejsze akty prawne:

To jest taki hamulec ręczny dla ministra rodziny i polityki społecznej, który nadzoruje dział Praca, z którego będzie mógł skorzystać, by chronić zwłaszcza lokalne rynki pracy na wypadek, gdyby firmy chciały nadużywać nowych przepisów i zwalniać wszystkich Polaków, by zastąpić ich tańszymi pracownikami z Ukrainy, którzy na dodatek będą gotowi podjąć się każdej, nawet nisko płatnej pracy, by tylko mieć pieniądze na życie na obczyźnie – mówi Prawo.pl dr Liwiusz Laska, adwokat, b. przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy, pełnomocnik Związku Metalowców i Hutników. Jak podkreśla, przepis jest na tyle ogólny, że trudno jest powiedzieć, jak dokładnie ma wyglądać ten mechanizm, ale można przypuszczać, że chodzi o ustalenie parytetu.

Czytaj też: Zatrudnianie cudzoziemców spoza UE - oświadczenie o powierzeniu wykonywania pracy >

- Minister będzie więc mógł np. ustalić, że dany pracodawca będzie mógł na przykład na 10 zatrudnionych u siebie Polaków zatrudnić przykładowo dwóch obywateli Ukrainy albo na każdych czterech Polaków będzie mógł zatrudnić dodatkowo 2 obywateli Ukrainy – wyjaśnia dr Liwiusz Laska. Jego zdaniem, przepis jest szeroki i daje kompetencje ministrowi do działania tam, gdzie będzie taka potrzeba. – Ja wiem, że mamy zakazy dyskryminacji i nierównego traktowania, ale wiem też, że każda kancelaria prawna jest w stanie napisać pracodawcy taki regulamin zatrudnienia, że będzie możliwość obejścia tych przepisów. Wystarczy, że przykładowo przyjmie się zasadę, iż na danym stanowisku nie jest wymagany język polski a na innym konieczne jest np. posiadanie matury, by zastąpić jednych pracowników drugimi. Zwłaszcza przy pracach nie wymagających kwalifikacji i nisko płatnych – zauważa dr Liwiusz Laska. I dodaje: - A pamiętać trzeba, że obywatele Ukrainy będą mieli „ciśnienie” na pracę.

 

 

W opinii dr hab. Moniki Gładoch, prof. UKSW, kierownika Katedry Prawa Pracy, radcy prawnego, projektowany przepis oznacza, że minister będzie miał kontrolę nad zatrudnianiem obywateli Ukrainy i będzie limitował zatrudnienie w określonych branżach. – Nie można mieć pretensji, że ktoś o tym pomyślał, bo prawda jest taka, że za chwilę będziemy mieć bardzo dużą konkurencję na rynku pracy. To nie jest tak, że jesteśmy zazdrośni o pracę, ale chodzi o warunki pracy, o to, by nie dochodziło do dumpingu socjalnego – mówi prof. Gładoch. Jak zauważa, obywatele Ukrainy uciekają przed wojną, czyli są uchodźcami a nie migrantami. – To jest zasadnicza różnica. Oni będą mieli zapotrzebowanie na pracę i pieniądze, bo będą musieli utrzymać rodzinę. Chodzi więc o to, aby komuś nie przyszło do głowy, że obniży sobie koszty pracy zwalniając Polaków a zatrudniając tańszych obywateli z Ukrainy – dodaje prof. Monika Gładoch.

 


Duże zadanie przed służbami kontrolnymi

Robert Lisicki, radca prawy, dyrektor Departamentu Pracy Konfederacji Lewiatan uważa, że zapewnienie odpowiednich standardów zatrudnienia dla osób obecnie napływających z terytorium Ukrainy to kwestia naszej wspólnej odpowiedzialności. - Podstawa to zapewnienie w każdym przypadku ustawowych standardów zatrudnienia, w szczególności minimalnego wynagrodzenia za pracę czy minimalnej stawki godzinowej. W interesie wszystkich pracodawców jest, by przy zatrudnieniu obowiązywały transparentne zasady – mówi Robert Lisicki. I dodaje: - Na pewno będziemy wspierać przedsiębiorców, ale duże znaczenie ma działanie właściwych służb w dostępie do informacji, zwłaszcza Państwowej Inspekcji Pracy.